Alleluja! W samÄ porÄ dwa debile zorientowaĹy siÄ, Ĺźe sÄ dla siebie stworzeni!
Sprzeczność między rzeczywistym przeżyciem ofia- ry a oficjalną interpretacją traumatycznego wydarzenia jest często tak skrajna, że skutecznie zniechęca poszkodowaną do udziału w formalnych działaniach wymiaru sprawiedliwości. Kobiety szybko dowiadują się, że gwałt jest przestępstwem tylko w teorii; w praktyce kryteria tego, co stanowi gwałt, nie są ustalane na podstawie kobiecego odbioru przemocy. Dany czyn jest traktowany jak przestępstwo, jeśli przekracza poziom przymusu akceptowany przez męż- czyzn - a poziom ten okazuje się niezwykle wysoki. Według opinii znaw- czyni prawa Catherine MacKinnon z punktu widzenia kobiety gwałt nie jest zakazany, lecz jedynie objęty regulacją prawną".81 Według tradycyj- nych standardów prawnych gwałt ma miejsce tylko wówczas, gdy napast- nik użył skrajnej przemocy (dużo większej, niż na ogół potrzeba, by sterro- ryzować kobietę) albo wtedy, gdy ofiara należy do zastrzeżonej kategorii społecznej jak w wypadku ataku czarnego mężczyzny na białą kobietę. Im ściślejsza więź społeczna, tym większa dozwolona przemoc a zatem wymuszenie stosunku seksualnego przez obcego może zostać zakwalifi- kowane jako gwałt, podczas gdy taki sam czyn popełniony przez znajomego nie jest uważany za przestępstwo. Ponieważ sprawcą jest najczęściej znajo- my lub partner ofiary, prawo nie uznaje większości gwałtów za przestęp- stwo. Jeśli chodzi o małżeństwo, w Ameryce wiele stanów udziela mężowi stałego i całkowitego przywileju dotyczącego dostępu seksualnego i każdy stopień przemocy w tym względzie jest legalnie dozwolony.82 Próby szukania sprawiedliwości albo zadośćuczynienia nierzadko po- głębiają uraz, albowiem system prawny jest często jawnie wrogi ofiarom gwałtu. Postawa taka jest, można by rzec, wynikiem konieczności; struktu- ry wymiaru sprawiedliwości stanowią bowiem pole bitewne, gdzie w miej- sce siły fizycznej stosowane są agresywne argumenty i ataki psychologicz- ne. Kobiety z reguły są do takich potyczek przygotowane niewiele lepiej niż do walki fizycznej. Nawet te, które dobrze orientują się w dziedzinie pra- wa, spychane są na pozycje obronne wskutek uprzedzeń i dyskryminujące- go nastawienia instytucji prawnych. System sądownictwa jest pomyślany jako ochrona mężczyzn przed przeważającą siłą państwa, a nie jako instru- ment ochrony kobiet i dzieci przed przeważającą siłą mężczyzn. Dlatego też gwarantuje się wszelkie prawa oskarżonym, poszkodowanym zaś - prakty- cznie żadnych. Gdyby ktoś chciał zaprojektować instytucję do wywoływa- nia objawów pourazowych, nie mógłby wymyślić nic lepszego, niż istniejąca machina prawna. Kobiety próbujące dochodzić sprawiedliwości w sądach, 83 powszechnie porównują swoje doświadczenia do ponownego przeżycia gwałtu.83 Nic dziwnego zatem, że w rezultacie większość poszkodowanych nie widzi możliwości skorzystania ze społecznych mechanizmów wymiaru sprawiedliwości i woli nie składać żadnego oficjalnego doniesienia czy skargi. Fakt ten zgodnie potwierdzają wszystkie badania. Mniej niż jedna na dziesięć ofiar zgłasza się na policję. Tylko jeden procent gwałtów pocią- ga za sobą aresztowanie i skazanie sprawcy. Najczęstsza przyczyna urazu u kobiet zostaje w ten sposób zepchnięta do sfery życia prywatnego, nie uzyskując potwierdzenia ani zadośćuczynienia ze strony społeczeństwa. Ofiary gwałtu nie mają swojego pomnika. Dlatego też, aby zwalczyć uraz, każda poszkodowana musi znaleźć własny sposób na odnowienie poczucia związku z szerszą społecznością. Trudno powiedzieć, ilu kobietom się to udaje. Wiadomo jednak, że najlepiej radzą sobie te ofiary, które potrafią nadać swemu przeżyciu znaczenie przekraczające granice osobistej tragedii. Kobiety najczęściej odnajdują to znaczenie, łącząc się ze sobą w działaniu społecznym. Na podstawie długo- falowych badań nad ofiarami gwałtu Burgess i Holmstrom stwierdziły, że najszybciej powracały do zdrowia osoby, które zaangażowały się w ruch obrony przed gwałtem. Niektóre podejmowały się funkcji ochotniczych do- radców w ośrodkach pomocy ofiarom gwałtu, inne broniły ofiar w sądzie lub tworzyły lobby dążące do reformy prawa. Jedna z nich jeździła za granicę, aby wygłaszać wykłady na temat gwałtu i organizować ośrodki pomocy kryzysowej dla ofiar.85 Nie dając się zepchnąć w cień ani uciszyć, wytrwale wskazując, że gwałt jest problemem publicznym i żądając prze- mian społecznych, kobiety te stworzyły sobie żywy pomnik pamięci. Susan Estrich, ofiara gwałtu i profesor prawa, pisze: Pisząc na temat gwałtu, piszę o swoim życiu. Chyba każda kobieta w mniej- szym lub większym stopniu żyje w strachu przed gwałtem. Część z nas - i to całkiem spora część - żyje ze wspomnieniem o gwałcie. [...] Raz na jakiś czas - na przykład o drugiej w nocy, kiedy dzwoni ktoś podający się za mojego studenta i grozi mi gwałtem - myślę sobie, że może za dużo o tym mówię. Ale na ogół nie jest tak źle. Jeśli któraś z moich studentek zostanie zgwałcona (a tak się już zdarzało), wie, że może ze mną porozmawiać. Jeśli któraś z moich przyjaciółek zostanie zgwałcona, wie, że mi udało się to przetrwać