ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

Mało kto próbował słuchać, nawet najbliżej stojący nie okazywali szacunku ani dla niej samej, ani dla liturgicznej szaty o złoconych lamówkach. Spojrzała na niego ukradkiem i znów dopłynął przekaz jak chłodny powiew, smuga gęstego powietrza, pachnącego migdałami i wanilią. Przesłanie okazało się intymne i przesadnie szczere w swej prostocie, przy tym zastanawiająco wyraźne. Profil wyznania był typowy dla rozmarzonych dziewcząt i porzuconych kobiet, u których poziom endorfin opadł poniżej progu ukojenia. Odruchowo wyprostował się i wypiął pierś. Namierzył pozostałych, ale spośród tych, którzy wysyłali przekazy, większość zajęta była swarami o wygraną w karty, o następną kolejkę piwa i podobne sprawy, a inni leżeli pod ławami, spici do nieprzytomności. Tło przestrzeni Amicisa zasadniczo wypełniały przekleństwa albo jednostajny niekontrolowany bełkot, podobny do szumu cieknącej wody. Sprawa była oczywista — tych ludzi nikt nigdy nie uczył komunikacji, a wiadomo, że spontaniczne ułożenie czytelnego przekazu należy do rzadkości i musi iść w parze z talentem. Zorientował się, że chyba nikt z tutejszych nawet się nie domyśla, w jakie możliwości jest wyposażony — około połowa „gaworzyła”, ale najwyraźniej nikt ich nie odsłuchiwał. Poza tym, wszyscy byli zasiedleni w stopniu trudnym do wyobrażenia, zarówno przez płaszczaki, jak i stymule. Podszedł bliżej do muzykującej kobiety, klucząc między ławami i przekraczając ciała pijanych. Przynajmniej trafiła się ładna dziewucha, więc historia będzie trzymać się kupy. Obserwowała go z rosnącym zdumieniem — w tym świecie rzeczywiście musiał wyglądać cudacznie w swoim czarnym płaszczu, zarzuconym na obcisły, błyszczący kombinezon. Ale tak właśnie miało być. Jego atutem było zaskoczenie. Zdecydowanym krokiem wszedł na podium, chwycił dziewczynę za ramiona, pochylił się i przycisnął jej czoło do swojego. Tym razem za pomocą zwykłego zmysłu węchu stwierdził, że mycie włosów nie należy do tutejszych tradycji, i że raczej nacierają je olejkami roślinnymi. Kobieta nie wyrywała się, choć musiała odczuwać mrowienie lub chłód, gdy ładował swój translator. Była napięta jak uchwycony ptak, jej czoło parzyło, oddychała szybko i nierówno. Już prawie zakończył skanowanie, gdy zarejestrował niebezpieczeństwo, ale szkoda mu było przerywać, bo tak mało brakowało do końca. Chwycił więc dziewczynę w pasie i wykonał szybki półobrót, przesuwając się wraz z nią o metr w bok. Ułamek sekundy później masywny dzban przeleciał tak blisko, że aż zawarczało rozrywane powietrze, i rozbryznął się na podłodze z hukiem eksplodującego granatu. Na szczęście, w tej krainie prawdziwych granatów nie musiał się obawiać. Coś tam urwał z przepisywanego materiału, jakieś dziewczyńskie wspomnienia, decyzje o kapłańskiej służbie, a na końcu ciemne obrazy i wyznanie winy. Nieważne — niezbędny zestaw informacji już miał, więc przerwał kontakt i lekko odepchnął dawczynię. Był gotów. Według teorii prakseologii dywergentnej, którą uznał za swoje życiowe credo, od wylądowania na Planecie Żniw do tej chwili zajmował się studiowaniem ofert. Teraz wreszcie mógł zacząć działać. Odwrócił się w kierunku, z którego nastąpił atak. Intruz był tym samym człowiekiem, który przed kwadransem napadł go na zewnątrz: zwalista postać, prostokątna twarz dołem wysunięta jak szpadel, włosy niby kępa zeszłorocznej trawy. Gdyby wściekłe spojrzenie mogło wysysać krew, z Egora pozostałby suchy, przeświecający zewłok. Ciekawe, co mu zrobiłem, że tak się spienił? Wszak jedyna moja przewina to obrona w zakresie niezbędnie koniecznym. Cóż, każda grupa plemienna ma ludzi, przed którymi lokalne tabu zakazuje nawet obrony. Dobrze, że wszystko będzie rejestrowane. Wtedy Egor popełnił pierwszy poważny błąd na Planecie Żniw. Spojrzał w górę, tam, gdzie pod powałą i jeszcze wyżej, na ciemnym niebie, unosiły się Oczy Dowodowe, dla tubylców równie niewidoczne jak oczy Boga. Pragnął im przekazać, że już za chwilę rozwali łeb temu oto osiłkowi, i że nikt nie będzie w stanie pociągnąć go za ów czyn do odpowiedzialności, po prostu — chciał im zagrać na nosie. Uważał, że mały, komediancki geścik powinien ubarwiać każdą poważną akcję, jednak tym razem za tę radochę omal nie zapłacił najwyższej ceny