ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

Byłem ogromnie wyczerpany doznanym wstrząsem i przebytą drogą, toteż rana goiła się dosyć długo. Jurko opiekował się mną troskliwie, mając do pomocy niezawodną Stuli- chę, która pojawiła się natychmiast, kiedy tylko zwiedzia- ła się o moim powrocie. Jej obecność, a także fakt, że spo- czywałem w alkowie na tym samym łożu, gdzie utraciłem chłopięcą niewinność, aby później usłyszeć klątwę rzuco- ną przez mego mrocznego mentora, którego śmierć po- średnio przyspieszyłem, budziły niezbyt miłe memu sercu wspomnienia. Stara rajfurka nic sobie jednak nie robiła z moich bolesnych grymasów i nękających sny upiorów przeszłości, biorąc je za zwykłe rozdrażnienie chorego. Codziennie wspólnie z młodym uczniem warzyli pokrze- piającą strawę i ozdrowieńcze zioła, regularnie zmieniali mi też opatrunki. Jak za dawnych lat Stulicha zasypywa- ła mnie najświeższymi miejskimi i dworskimi ploteczka- mi. Najbardziej zasmuciła mnie wiadomość o zgonie ryce- rza Henryka Kota, z którym przeżyłem ongi niejedną młodzieńczą przygodę. Starzec w ostatnich tygodniach ży- cia nie mógł już chodzić, a przy tym umysł mu szwanko- wał zupełnie, uważał bowiem, że we Wrocławiu nadal pa- nuje Henryk Brodaty, prorokował przy tym nadejście ze Wschodu piekielnych hord, które zgotują straszliwe klę- ski chrześcijanom. Niektórzy uznali to zresztą za praw- dziwą przepowiednię. Przed samą śmiercią oprzytomniał na tyle, że pojednał się z Bogiem i nakazał zawieźć do Trzebnicy, aby odnaleźć tam duchową, a może i cielesną ulgę u wsławionego cudami grobu starej księżnej Jadwigi. Zanim jednak opiekujący się nim zaprzyjaźnieni medycy, Andrzej i Paweł, zdołali przygotować całą eskapadę, sę- dziwy wojownik rozstał się z życiem we śnie, z błogim uśmiechem na pomarszczonym obliczu, który zaświad- czał, jak oznajmiła z przekonaniem Stulicha, że aniołowie wzięli jego duszę prosto do nieba. Ja sam daleki byłem od wątpienia, że poczciwiec zasłużył na rajskie rozkosze swoją dobrocią i prostoduszną naiwnością. Żałowałem je- dynie, iż zgasł, zanim zdołałem go zobaczyć i pożegnać, toteż poświęciłem mu kilka ciepłych wspomnień i opłaka- łem jego odejście prawdziwie serdecznymi łzami. Było to dla mnie jakby symboliczne rozstanie się z młodością, jej upojnymi szaleństwami i czarującymi grzechami, w któ- rych stary wojak mnie nieraz wspomagał. Od gadatliwej staruchy dowiedziałem się również, że małżonka wrocławskiego księcia, Judyta, która wydała do tej pory na świat jedynie córkę, ochrzczoną imieniem po- bożnej prababki, ponownie spodziewa się dziecka, a po- nieważ wygląda w ciąży zdrowo i pięknie, dworskie aku- szerki spodziewają się, że porodzi wreszcie upragnionego syna. Mała, pięcioletnia zaledwie Jadwinia została już wówczas, dzięki staraniom babki Anny, przyrzeczona w zamęście jednemu z synów landgrafa Turyngii. Jeżeli teraz małżonka Henryka Białego urodzi mu godnego na- stępcę, jego starszy brat, Rogatka, przestanie się wreszcie chełpić swymi dwoma dorodnymi i krzepkimi synkami, ustanie także lęk, że kiedyś w przyszłości legniccy dzie- dzice mogliby wrócić do Wrocławia. Sprawy najstarszego ze śląskich Piastów w ogóle nie przedstawiały się najle- piej, albowiem biskup wrocławski Tomasz i arcybiskup gnieźnieński Pełka zwrócili się ze skargą na jego zbójec- kie postępki do papieża. Porzucając dworskie sprawy, wrocławska wiedźma wy- znała mi, że sprowadziła całkiem niedawno do siebie młodszą i znacznie ładniejszą, jak szczerze stwierdziła, siostrę Ognichę, mieszkającą dotychczas we wsi Pastu- chów koło Świdnicy. Gładkość lic ściągnęła zresztą na dziewczynę nieszczęście, wdała się bowiem w niefortunny romans z doglądającym uprawy chmielu piwowarem, zre- sztą moim szwagrem, jak się w końcu dowiedziałem; był bowiem mężem mej przyrodniej siostry Krymhildy. Prze- lotny związek zaowocował nieprawym dziecięciem, nado- bną dzieweczką, nazwaną swojskim imieniem Jagoda. Wezwana na pomoc Stulicha zbeształa młodszą siostrę za głupotę i nieostrożność, potem zaś udała się do domu pi- wowara i grożąc skandalem, wycisnęła zeń całkiem niezłą sumkę, za którą mogła zapewnić utrzymanie sobie i swym podopiecznym na dobre kilka lat. W przeciwieństwie do starej rajfurki Ognicha nie grzeszyła bystrością umysłu, była za to rozmiłowana w zbytkach, próżnych błyskot- kach i gotowa ulec każdemu mężczyźnie, który by jej ofia- rował ładne prezenty. Pod kierunkiem krewnej, doświad- czonej stręczycielki, zaczęła ostatnio udzielać swych wdzięków miejscowym uczonym, klerykom i duchownym oraz bogatym mieszczanom. Opowiadając mi o tym, pie- kielna starucha błyskała chytrze kaprawymi oczyma i spoglądała na nas wymownie, przypatrując się zwłasz- cza z jawnym pożądaniem memu urodziwemu pachołko- wi, którego policzki pokraśniały z zakłopotania