ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

No, niechże Luiza nie płacze, przecież my tylko z bojaźni o Luizę mówimy. Nie tylko o ciało, ale i o duszę Luizy w tych czasach musimy się lękać. Nie płacz, Luizo, mówi moja babcia, trzeba pomyśleć, zanim się coś powie. Cieszy mnie, pani Honorko, że czujemy podobnie. Nie byłam dotknięta ich słowami ani obrażona. Płakałam, ponieważ miały rację. Wszystko, co się działo, było moją codziennością. Cioteczna babcia zmarła na Pawiaku, stryjeczny brat w Oświęcimiu, przyjaciel Andrzeja powieszony na Lesznie, ojciec Karoliny rozstrzelany na Nowym Świecie. Moje harcerstwo: przysposobienie sanitarne do walk w mieście, suchary dla więźniów pakowane w patronacie. Płachty z napisem Bekanntmachung, uliczne łapanki. Obcy mężczyzna u starego Kwietnia, nie musiałam go znać, żeby się o niego i o Kwietnia obawiać. Widziałam to i czułam, ale przecież jednocześnie z całym biologicznym rozmachem, niepohamowana gliniastym chlebem panoszyła się we mnie młodość, którą się cieszyłam. Nogi smuklały, biust jędrniał, czułam na sobie ciekawe spojrzenie chłopców, sama ciekawa. Miałam przyjaciółki, książki, plany. I to było piękne, więc wszystko zostało we mnie pomieszane, nie czarno-białe jak dla babci, mamy, Andrzeja. Moja młodość miała także i inne kolory. Oni śmiechem, żartami, miłością usiłowali coś przetrwać, jakoś się ocalić, ja w śmiechu nie musiałam szukać ratunku - był we mnie dziewczyński i prosty. Karoliny rocznik dwudziesty nazwano rocznikiem Kolumbów. Jak nazwać mój? Ty, mama, mówi czasami Zuzanna, jesteś zupełnie nie do życia. Może dlatego nie jestem, że nie ma nazwy dla mojego rocznika, który z dzieciństwa wszedł prosto do piekła i tam szukał dla siebie uczuć i spraw zwyczajnych? Moja droga Aleksandro, chciałabym opanować jakoś moje wrodzone gadulstwo i przekazać Ci w tym liście jedynie najważniejsze wiadomości, na które z pewnością czekasz. A jednak nie mogę się powstrzymać, żeby chociaż kilku słów nie poświęcić bocianom. Mają ogromne gniazdo na dachu stodoły u Pyćko Władysława. Tak oni tu mówią, wiesz? Pyćko Władysław, Kwietniowa Amelia, a o dzieciach: Jeziorańskich Rozalka, Knapików Heniek. No, więc bociany przyleciały wiosną i, jak każdego roku, zamieszkały na dachu stodoły Pyćko Władysława. Nie mam pojęcia, czy to prawda, że przylatują zawsze w to samo miejsce? Jakie cudowne urządzenia muszą mieć w tych swoich małych główkach. A zresztą, czy ja wiem, jak się nad tym zastanowić, przecież i my wracamy do swoich domów z najdalszych zakątków świata i trafiamy jakoś. Jeżeli tylko może my. Obserwowałam długo, jak bocianica stała na jednej nodze, przyznam Ci się, że ukryta za żywopłotem zaczęłam próbować, jak to jest, ale gdzie tam, już po chwili czułam, że chwieję się, i musiałam zrezygnować. A bocianica stała. W to samo miejsce potrafię wrócić jednak jak ona. Nawet teraz, kiedy o tym piszę, czuję ślad nikłej tęsknoty. Nikłej, bo tęsknota do ścian, sprzętów, łazienki to tęsknota malutka, do której można się uśmiechnąć, można z niej nawet zadrwić. Czasami patrzę na niebo, na sunące chmury, i myślę, że może któraś z nich płynęła nad Murnau albo nad Sztokholmem, albo właśnie tam się wybiera. Rozumiem, że to jest niemożliwe, ale lubię wyobrażać sobie, że Tatuś, Mateusz i ja mamy wspólne chmury. Z biegiem lat staję się liryczna. Andrzej chce, żebym po powrocie zamieszkała u Ciebie, bo woli mieć nas razem. Podobno zabezpieczył okienko w Twojej piwnicy workami z piaskiem i płytami chodnikowymi. Jaki praktyczny i zapobiegliwy! Nalega, żebyśmy przed pierwszym sierpnia były z Luizą w Warszawie. Dobrze, będziemy, ale nie przeniosę się do Ciebie. Jak bocianica wrócę do swojego gniazda i spróbuję stać na jednej nodze. Cudowny był lipiec, słoneczny i gorący, myślę, że sierpień będzie podobny. W każdym razie Andrzej przywiózł takie prognozy. Chciałabym, żebyś mogła w końcu wyjechać i odpocząć chociaż przez parę dni