Alleluja! W samÄ porÄ dwa debile zorientowaĹy siÄ, Ĺźe sÄ dla siebie stworzeni!
Muszę powiedzieć, że oferty przychodziły od najlepszych reżyserów hollywoodzkich oraz od gwiazd filmowych, które uważały, że rola Chauncey Gardinera jest dla nich idealna, dająca aktorowi ogromne możliwości. Nie mogąc odpisywać na wszystkie propozycje, ani nawet o nich dyskutować, wydrukowałem stwierdzenie, że nie mam zamiaru robić filmu. Jednak, jak wiadomo, w końcu uległeś Peterowi Sellersowi, gdyż film powstał? Od samego początku między tymi, którzy chcieli ten film zrobić był Peter Sellers, który w momencie, gdy książka wyszła w Londynie użył pewnego podstępu. Zadzwonił mianowicie do mojego wydawcy i przedstawił się jako Chauncey Gardiner, tak jak nazywa się główny bohater i stwierdził, że moja książka w jakimś sensie wkracza w jego życie prywatne. Niezwykle poważny zarzut? Tak, na Zachodzie to możliwość procesu. Rozmawiając z wydawcą powiedziałem, że to jest niemożliwe, gdyż Wystarczy być, podobnie jak dwie poprzednie powieści, są fikcją literacką. On jednak upierał się, mówiąc, że jeśli się z nim nie spotkam, to przekaże sprawę adwokatowi. Pomyślałem sobie, że to prawdopodobnie jakiś egocentryk i nie ma co przeciągać struny, pojechałem więc z Kiki do wyznaczonej przez niego restauracji w Londynie. Muszę 46 dodać, że to było zaraz po tym, jak londyński Times ogłosił Wystarczy być najlepszą książką roku (1971). Wchodzimy do restauracji, a w kącie siedzi jakiś pan w sombrero, a właścicielka mówi, że to jest właśnie Chauncey Gardiner. Podchodzimy bliżej, on zdejmuje kapelusz, okulary i widzimy uśmiechniętą twarz Petera Sellersa. Od tego czasu zaczął się romans Petera z tematem książki. Jak on cię przekonywał? Peter stwierdził, że po przeczytaniu Wystarczy być uświadomił sobie, że do tej pory grał innych ludzi. Teraz doszedł do wniosku, że w Wystarczy być mógłby po raz pierwszy być samym sobą i zupełnie nie grać. I dlatego to byłaby najlepsza jego rola, zupełnie inna niż wszystkie dotychczasowe, co dla aktora jest chyba najważniejszą rzeczą, gdyż jest szansą zrobienia filmu swego życia. Wielcy aktorzy, podobnie jak wielcy pisarze, czy piosenkarze, wiedzą, kiedy moment wielkości nadchodzi. Jeśli są wielcy, to potrafią ten moment wykorzystać, jeśli nie, to moment przemija i być może nie pojawi się po raz drugi. On się na to bardzo zawziął, zrobił sobie nawet wizytówkę Chauncey Gardiner. Aby mi się przypodobać przysyłał upominki, telegramy podpisywane Ch. Gardiner, a kiedy wpadliśmy na siebie gdzieś przypadkowo w restauracji, czy na przyjęciu, pokazywał mi jakiś numer z książki, jak by to zagrał. To był przecież wówczas wielki aktor? Jeden z najbardziej znanych na świecie. A ja długo się wahałem i uporczywie mówiłem nie. W końcu jednak Sellers cię przekonał. Pomyślałem sobie w końcu, na litość Boga, on ma rację, przecież Chauncey Gardiner jest całkowicie sobą. Dlaczego wobec tego aktor, który ma go grać miałby grać, jeśli będzie sobą. I wobec tego, dlaczego reżyser ma się krygować tematem książki, skoro temat jest prosty. Chauncey Gardiner jest całkowicie niewinny i pozbawiony jakiejkolwiek chęci grzechu, koncepcji zła, jakiegokolwiek fałszu czy cynizmu. I w ten sposób zrozumiałem, że tylko Peter Sellers, nikt inny nie potrafi w tym filmie zagrać, tak jak trzeba, aby Chauncey Gardiner zagrał bez gry. Jak również, że tylko reżyser Hal Ashby, w tym okresie typowy flower child, będzie świetnie się nadawał do tego, by reżyserować film. Jaki był twój wpływ na film, skoro miał być nie grany i nie reżyserowany? Na film miałem wpływ nie przez reżysera, jak to zwykle bywa, ale przez aktora, aby nie powstały animozje, że film reżyseruje autor, a nie reżyser. Peter Sellers był niezwykle przywiązany do mojej książki i uważał, że skoro ją napisałem, to ja tylko ją rozumiem i przede mną nie udawał. Scenariusz napisałem prawie dokładnie strona po stronie zgodnie z akcją książki. Przeniosłem tylko akcję z Nowego Jorku do Waszyngtonu. Skutki były takie, że Hal Ashby pozostawał za kamerą. Natomiast wszystkie konsultacje na temat charakteru bohatera Sellers prowadził ze mną. A jego partnerka, wielka aktorka Shirley MacLaine? Pytała mnie, jak ma np. ustosunkować się do Chauncey Gardinera czy ma się masturbować dla niego, czy to jest tylko gra masturbacji w ramach filmu. Czyli był to typ literackiej reżyserii, występowałeś jako twórca charakterów. A w jaki sposób znalazła się w tym filmie Shirley MacLaine? Już na wstępie Peter jako bardzo idiosynkratyczny aktor powiedział mi, że będzie problem z rolą kobiecą. I rzeczywiście, żadna z proponowanych przeze mnie kandydatek nie odpowiadała Sellersowi. Nagle przypomniałem sobie Shirley MacLaine jako świetną aktorkę i osobę w jakimś sensie w życiu zbliżoną do charakteru mojej bohaterki Elizabeth Rand