Alleluja! W samÄ porÄ dwa debile zorientowaĹy siÄ, Ĺźe sÄ dla siebie stworzeni!
Nagle jakiś krótko ostrzyżony, wysoki, urodziwy Rzy- mianin w tunice z czarnym orłem cesarskim, wyhaftowanym na lewej piersi oderwał się od gromadki przyjaciół i radośnie podszedł do Mencjusza. Nikator! Jesteś nareszcie! Bogom chwała, żeś dojechał szczęśliwie! Już zaczynałem się niepokoić. Położyli jeden drugiemu prawice na ramionach. Dlaczego, Antoniuszu? Nie spóźniłem się. Byliśmy umówieni na dzisiaj. Nie... tyś się nie spóźnił. Ale moi znakomici podróżni przybyli na statek dziś po południu, o kilka godzin wcześ niej, niż się spodziewałem, i w każdej chwili mogliby zechcieć, żebym podniósł kotwicę. Życzeń jego wysokości 269 nigdy nie da się przewidzieć... Mam nadzieję, że załatwiłeś wszystkie moje sprawy i jesteś gotów wrócić z nami do Rzymu? Mencjusz przytaknął. Sięgnął do tyłu po rękę Woldiego, pociągnął go naprzód. Antoniuszu przedstawił poznaj mojego młodego przyjaciela z Arabii. Woldi, przywitaj się z moim druhem szkolnym sprzed lat. To Antoniusz Lukan, dowódca Au- gusty", statku cesarza. Woldi ukłonił się. Dowódca przymrużył oczy. Podniósł niedbale rękę i mruknął, że przyjaciele prokonsula Nikatora Mencjusza są jego przyjaciółmi, po czym odwrócił się do starego druha i z żartobliwym zgorszeniem unosząc swe szpakowate brwi zapytał, skąd raptem Arab w takiej chwili. Mencjusz szybko odpowiedział: Woldi natknął się na niego w nocy, gdy on bronił się sam jeden przed kilkoma rozbójnikami, a ten nierozważny Arab ni mniej, ni więcej ocalił mu życie! Wobec tego dowódca Augusty" w uznaniu tak bezcennej przysługi oddanej jego przyjacielowi ukłonił się Woldiemu. Mencjusz opowiedział przebieg walki i dodał: Nadzwyczajna jest zręczność tego młodzieńca we władaniu sztyletem. Jego rodzice chyba, gdy był niemow lęciem, dawali mu nóż do zabawy. Z uśmiechem dezaprobaty Woldi lekko wzruszył ramiona- mi, nie ukrywając, że chce zmienić temat rozmowy. Wyczuwał nieufność starego żeglarza. W tejże chwili napięcie osłabło, bo podszedł jeszcze jeden Rzymianin, wytworny, w średnim wieku, ubrany na dawny sposób. Skinął głową Antoniuszowi i spokojnie, uprzejmie przywitał się z Mencjuszem. Co cię tu sprowadza, Mencjuszu, tym razem? zapytał leniwie. Znowu miedź? Teraz ten człowiek nie jest przekupniem, Atriuszu odpowiedział za Mencjusza Antoniusz. < Podróżuje dla przyjemności, bez żadnych towarów. Na pokładzie Augus ty" popłynie ze mną do kraju. Zabierzemy też jego wysokość Antypasa wraz z rodziną na ich doroczne wywczasy. Atriusz postarał się aż nazbyt dobitnie zaznaczyć brak szacunku: prychnął głośno i pokręcił nosem. 270 Chciałbym oświadczył żeby mi ktoś wyjaśnił, z jakiej racji władca skromnej małej Galilei może co rok odbywać podróż za darmo wycieczkowym statkiem cesarza! Psst! ostrzegł Antoniusz. Mnie nie wolno słuchać takich rzeczy. Zniżając głos dorzucił: Nie martw się, tetrarcha w końcu zapłaci za przejazd... a stać go na to... gdy Tyberiusz wystawi mu rachunek. Mencjusz przerwał tę rozmowę, żeby Atriuszowi przed- stawić Woldiego. Znów opowiedział, w jakich okolicznoś- ciach połączyła ich przyjaźń. Potem zwrócił się do chłopca: Pamiętaj, Woldi, gdybyś w Cezarei popadł w jakieś kłopoty, nasz znakomity Atriusz, najbardziej wzięty obrońca sądowy w tym mieście, pomoże ci bezinteresownie. Brodaty Atriusz, który nie tając ciekawości przyglądał się Woldiemu, parsknął śmiechem nieomal grubiańsko. Arab, co? Krewki ze swoim sztyletem? Nie pyta, o co bójka, byleby tylko się w nią wdać... i kogoś wypatroszyć. Śmiał się rozbawiony. Kciukiem szturchnął Antoniusza w bok. Miał kiedy tu się pokazać arabski gladiator! Z której strony Arabii zawitałeś, synu? Z gór południowych, panie