ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

Słychać było jedynie stłumiony dźwięk alarmów uszkodzeniowych. A potem mężczyzna schował język i oznajmił tonem o temperaturze płynnego helu: – Jestem Jeremy X. – O kurwa! – jęknął ktoś z obsady centrali. Najsłynniejszy terrorysta galaktyki pozwolił ciszy potrwać jeszcze przez kilka sekund, po czym uśmiechnął się bez śladu wesołości. – Poddajcie się, a przeżyjecie – oznajmił zwięźle. – Osobiście wolałbym, żebyście się nie poddawali, ale cóż... Macie dokładnie dziewięćdziesiąt sekund na dokonanie wyboru. Rozdział XLVI Mamy potwierdzenie identyfikacji dokonanej przez sondy, sir – zameldował spokojnie komandor Blumenthal. – Krążownik liniowy, dwa ciężkie krążowniki, trzy lekkie i czternaście niszczycieli. – I wciąż nie nadali żadnej wiadomości, porucznik Cheney? – spytał równie spokojnie kapitan Oversteegen. – Nie, sir – odparła oficer łącznościowy. – Ale nie próbowali ani nie próbują ukryć swej tożsamości? – upewnił się Oversteegen retorycznie. – Można to tak ująć, sir – przyznała komandor Watson. Nadlatujące okręty nie nadały jak dotąd żadnej wiadomości ani żadnego wezwania. Ale od chwili wyjścia z nadprzestrzeni ich transpondery informowały ciągle o tym samym – że wszystkie należą do Marynarki Mesy. – I czego mogą tu chcieć? – spytał Oversteegen z tak szczerym zdumieniem, że przez mostek przetoczyła się fala tłumionych chichotów. Co było pierwszym objawem wesołości od trzech standardowych dni. – Cóż... – dodał po chwili Oversteegen. – Skoro nie są na tyle uprzejmi, by zacząć rozmowę, to zrobimy to za nich. Proszę powiedzieć, kiedy będziemy gotowi, porucznik Cheney. – Aye, aye, sir. – Cheney nacisnęła dwa przełączniki. – Nadajemy, sir. – Do zbliżających się niezidentyfikowanych okrętów. Tu kapitan Michael Oversteegen, Royal Manticoran Navy, dowodzący ciężkim krążownikiem Jej Królewskiej Mości Gauntlet. Proszę o identyfikację i podanie powodów obecności w systemie. Ponieważ od nadlatujących jednostek dzieliły ich prawie cztery minuty świetlne, odpowiedź nie mogła przyjść szybko. Wszyscy więc cierpliwie czekali. Dziewięć minut później na głównym ekranie wizualnym pojawiła się twarz mężczyzny o kwadratowym podbródku i imponującym nosie. – Kapitanie Oversteegen, jestem komodor Aikawa Navarre z Marynarki Mesy i mam spore trudności z uwierzeniem, że nie wie pan, dlaczego przybyłem wraz z podległymi mi okrętami do tego systemu planetarnego. – Navarre zmrużył orzechowe oczy i dodał po paru sekundach: – Zanim pan Takashi został zmuszony do poddania stacji orbitalnej terroryście Jeremy’emu X, wysłał jednostkę kurierską, prosząc o pomoc. Znajdowała się jeszcze w systemie, toteż aż do momentu kapitulacji odbierała wszystkie sygnały nadane ze stacji. Władze wiedziały o tym, że w pobliżu moja grupa wydzielona odbywa manewry, toteż tam właśnie wysłały kuriera. Dlatego też byłem w stanie zjawić się tak szybko. Ponieważ wiem, co zaszło, kapitanie Oversteegen, wiem też, że cały ten kryzys z terrorystami z Masady trzymającymi jako zakładniczkę księżniczkę z Domu Winton był jednym wielkim, starannie przygotowanym oszustwem. Jedynym celem tego oszustwa zaś było umożliwienie organizacji terrorystycznej, uznanej za nielegalną przez wszystkie większe państwa, w tym także przez Gwiezdne Królestwo Manticore, zajęcia własności jednej z korporacji mających siedzibę na planecie Mesa i wymordowanie kilkuset jej pracowników. Jakby tego było mało, pański okręt znajdował się na orbicie parkingowej przez cały atak oraz późniejszą systematyczną masakrę mieszkańców planety Verdant Vista dokonaną przez tychże terrorystów! Navarre mógł nie trudzić się wcześniejszym nawiązaniem łączności, ale zadał sobie trud obejrzenia nagranych przez statki prasowe wiadomości z tego, co zaszło w ciągu ostatnich kilku dni. Oznaczało to, że nawiązał z nimi kontakt, a więc o ile nie retransmitował rozmowy, z pewnością ją nagrywał. Żaden statek prasowy nie opuścił orbity, a zainteresowanie dziennikarzy całą sprawą nie zmalało, lecz wzrosło. Z prostego powodu – sprawa stała się krwawa, i to bardzo. Oversteegen niechętnie, ale zmuszony był przyznać, że w ostatnim oskarżeniu Navarre’a było nieco prawdy. – W tych warunkach, kapitanie Oversteegen, biorąc pod uwagę, że nie zdołał pan wypełnić swych obowiązków i nie zapobiegł masakrze niewinnych cywilów, jestem zmuszony się tym zająć – dodał Navarre zimno. – I radziłbym panu nie nadużywać mojej cierpliwości dalszymi próbami przeszkodzenia mi w wypełnianiu obowiązków. – Sądzę, że ma pan nieco niewłaściwy obraz sytuacji – odparł równie zimno Oversteegen. – Daję panu słowo jako królewski oficer, że ani jeden terrorysta, ani zresztą ktokolwiek inny, nie opuścił stacji i nie wylądował na powierzchni planety Torch. Nikt z uczestników ataku na stację nie brał udziału w żadnej z masakr, o których pan wspomniał. Jeśli mi pan nie wierzy, proszę to sprawdzić u którejkolwiek z ekip prasowych, które zgodnie z moją sugestią są obecne na stacji od chwili poddania jej oddziałom Armii Wyzwolenia Torch. – Armia Wyzwolenia Torch! – Navarre skrzywił się pogardliwie, powtarzając nazwę. – Śliczna nazwa dla bandy tchórzliwych maruderów. Jestem zszokowany... nie, niedobrze mi się robi gdy słyszę, że ktokolwiek uważający się za oficera floty, nawet z jakiegoś barbarzyńskiego i położonego na zadupiu królestwa, jest propagandową tubą najgorszych wyrzutków i śmieci wszechświata