ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

-188- MACGOWAN Tak się złożyło, że byłem za przepierzeniem, gdzie się recepty przygotowuje, i właśnie wylewałem polewę czekoladową, kiedy wsunął się Jody i powiada: - Słuchaj, Skeet, od frontu czeka taka jedna, co chce się widzieć z doktorem, a kiedy zapytałem, z którym, to mówi, że z tym, co tu pracuje, a kiedy jej powiedziałem, tu żaden doktor nie pracuje, ani się nie ruszyła, tylko patrzy w tę stronę. - Co to za jedna? - pytam. - Powiedz jej, niech idzie na górę do gabinetu Alforda. - Jakaś ze wsi - on na to. - To ją odeślij do sądu - powiadam. - Powiedz jej, że wszyscy doktorzy pojechali do Memphis na zjazd cyrulików. - Dobra - mówi i już idzie. - Niebrzydka jak na wiejską dziewuchę - powiada jeszcze. - Czekaj - ja na to. Zatrzymał się, a ja idę i wyglądam przez szparę. Ale nic nie widać, tyle że pod światło nogi miała niczego. - Młoda, powiadasz? - pytam. - Wygląda na ciepłą sobie babkę - powiada. - Trzymaj - mówię i daję mu tę czekoladę. Zdjąłem kitel i wychodzę. Całkiem niebrzydka. Taka z czarnymi oczami, co to wygląda, żeby jak nic nożem człowieka poczęstowała, gdyby ją kiwnął. Niebrzydka. Nikogo więcej w sklepie nie było, bo to pora obiadu. -189- - Czym mogę pani służyć? - pytam. - To pan jest doktor? - ona na to. - Jasne - mówię. Już nie patrzy na mnie i tak jakoś się rozgląda. - Nie moglibyśmy wejść do środka? - pyta. Było akurat kwadrans po dwunastej, ale wszedłem i mówię Jody'emu, żeby niby uważał i gwizdnął, jakby starego zobaczył, choć stary nigdy przed pierwszą nie wraca. - Lepiej daj temu spokój - powiada Jody. - Wywali cię na zbity pysk, że ani się obejrzysz. - Nigdy przed pierwszą nie wraca - mówię. - Będziesz go widział, jak idzie na pocztę. No, przetrzyj ślepia i gwiżdż. - Co chcesz zrobić? - pyta. - Kapuj na niego. Potem ci powiem. - A nie dopuścisz mnie w drugiej kolejności? - pyta. - Co ty sobie, u diabła, wyobrażasz? - mówię. - Że to farma rozpłodowa? Uważaj na starego. Ja idę na konferencję. Więc idę od tyłu. Przed lustrem przystanąłem, przygładziłem włosy i wchodzę do niej za przepierzenie, gdzie się robi recepty, tam ona czeka. Patrzy na gablotę z lekarstwami, a potem na mnie. - Słucham panią - powiadam. - Co pani dolega? - To kobieca dolegliwość - ona na to i przygląda się mnie. - Pieniądze mam - powiada. - O - mówię. - Ma pani kobiece dolegliwości czy chce pani sobie napytać kobiecych dolegliwości? Jeżeli tak, to dobrze pani trafiła. Ci wsiowi. Najpierw nie wiedzą, czego chcą, a potem nie umieją tego powiedzieć. Na zegarze dwadzieścia po dwunastej. - Nie - ona na to. - Co nie? - pytam. - Nie miałam ich - powiada. - O to chodzi. - I patrzy na mnie. - Pieniądze mam. To już wiem, o czym ona mówi. -190- - Och - powiadam. - Nosi pani w brzuchu coś takiego, czego by pani wolała się pozbyć. - A ta spogląda na mnie. -Wolałaby pani mieć trochę więcej czy trochę mniej, hm? - Pieniądze mam - ona na to. - On mówił, że dostanę coś na to w drugstorze. - Kto mówił? - pytam. - On - powiada i spogląda na mnie. - Nie chce pani nikogo nazywać po nazwisku - mówię. -To ten, co panią tak urządził? On pani powiedział? - Ona nic na to. - Nie jest pani mężatką, co? - pytam. Ale nie widzę obrączki. Choć jak nic one tam na wsi ani słyszały, że ktoś nosi obrączki. - Pieniądze mam - powiada ona. I pokazuje pieniądze zawiązane w chusteczkę: dziesięć dolarów. - Słowo daję, pieniądze pani ma - mówię. - Od niego? - Tak - powiada. - Od którego? - mówię. Spojrzała na mnie. - Który z nich dał je pani? - Jest tylko jeden - ona na to. I patrzy na mnie. - No słucham - mówię. Ona ani słowa. Najgorzej, że z tej piwnicy tylko jedno wyjście, i to od tyłu przez schody w środku. Zegar pokazuje za dwadzieścia pięć pierwszą. - Taka przystojna dziewczyna jak pani - mówię. Znowu na mnie spojrzała i zabiera się do chowania pieniędzy z powrotem w chusteczkę. - Przepraszam na chwilkę - mówię. Wychodzę za przepierzenie. - Słyszałeś o tym facecie, co sobie ucho nadwyrężył? -pytam. - Potem i beknięcia nie słyszał. - Lepiej ją zabieraj stamtąd, zanim stary wróci - powiada Jody. - Siedź tylko tu od frontu, kiedy ci za to płacą, a nikogo on tam nie zastanie oprócz mnie - mówię. Jody powoli rusza do drzwi. - Co ty jej robisz, Skeet? - pyta. - Nie mogę ci powiedzieć - mówię. - To by było wbrew etyce. Idź od frontu i uważaj. -191- - Powiedz, Skeet - on na to. - Och, ruszaj się - mówię. - Nic nie robię, wypisuję receptę. - Stary może i nic by nie powiedział, jakby ją zastał na zapleczu, ale jeżeli cię złapie na tym, że grzebiesz mu w receptach to cię jak nic wywali, aż się będziesz zbierał po całych schodach do piwnicy. - Już lepsze skurczybyki próbowały jak on - mówię. - Wracaj już i uważaj na niego. I idę z powrotem. Zegar pokazuje za piętnaście pierwszą. Ta babka zawiązuje pieniądze w chusteczkę. - Pan nie jest doktorem - powiada. - Jasne, że jestem - ja na to. Przyjrzała mi się. - Za młody jestem, czy może za przystojny? - pytam. - Mieliśmy tu kiedyś takich impregnowanych staruszków doktorów - powiadam. - Jef-ferson to był kiedyś przytułek dla starych doktorów. Ale interes zaczął upadać, bo ludzie byli za zdrowi, aż któregoś dnia się okazało, że kobiety to już w ogóle nie chcą chorować. I wtedy przegnali wszystkich tych staruszków i wzięli nas, młodych i przystojnych, co się podobamy kobietom, i zaraz kobiety na nowo zaczęły chorować i interes ruszył od początku. W całym kraju robią to samo. Nie słyszała pani? Może dlatego, że do tej pory doktor nie był pani potrzebny. - Teraz mi go trzeba - ona na to. - I przyszła pani do tego, co trzeba - mówię