ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

Jednak cały jego program działania opierał się na tym jednym fundamentalnym założeniu: że człowiek jest istotą z gruntu przyzwoitą. Teraz, patrząc wstecz na swe życie, dochodził do wniosku, że zawsze walczył z powodzią rozrywającą tamę: ledwie zdołał powstrzymać falę w jednym miejscu, żywioł wdzierał się drugą szczeliną, i tak bez końca. Żywiołem tym była Siła Pięści. Na początku, jeszcze przed ślubem, Artur próbował zwyciężyć siłę siłą, walcząc zaciekle z Konfederacją Celtycką – aż przekonał się, że zło dodane do zła nie czyni dobra. A jednak zdołał skutecznie udaremnić feudalne sny o wojnie. Później, przy Okrągłym Stole, próbował łagodniejszymi metodami okiełznać Tyranię, kierując jej energię ku celom chwalebnym: zwolenników Siły wysyłał na odsiecz skrzywdzonym i uciśnionym, przeciwko samowolnym baronom – tak jak sam stawał niegdyś przeciwko celtyckim królom, krusząc ich potęgę. Rycerze wypełniali zadania z ochotą – aż w końcu cel został osiągnięty, lecz ich własna Siła była po dawnemu nieposkromiona. Wówczas wymyślił Artur nowe dla niej ujście i posłał swych rycerzy na misję Bożą: poszukiwanie Świętego Graala. I to się nie powiodło, gdyż ci, którzy misję spełnili, osiągnęli doskonałość i straceni zostali dla świata – ci zaś, którym się nie powiodło, wrócili z wyprawy nie lepsi niż byli dawniej. Na koniec spróbował Artur stworzyć swego rodzaju mapę Siły, by następnie ująć ją w karby Prawa. Chciał spisać kodeks indywidualnych nadużyć Siły i każdemu występkowi nałożyć wędzidło bezstronnej, wymierzanej przez państwo Sprawiedliwości. Dla tej idei gotów był poświęcić żonę i najlepszego przyjaciela. Lecz właśnie kiedy samowola jednostki zdawała się poskromiona, Przemoc zaskoczyła Artura w nowej zgoła formie: w postaci siły zorganizowanej, bandyckiej wspólnoty, przestępczej armii, której nie imają się prawa dotyczące pojedynczego obywatela. Artur ograniczył bezkarność jednostki, lecz nie przewidział, że przestępczą działalność podejmą grupy. Ograniczył pojedyncze zabójstwa, lecz stanął w obliczu wojny. A wobec wojny Prawo jest bezsilne. Dawne bitwy Artura, z czasu konfliktów z Lothem i despotycznym Rzymem, miały obalić feudalną koncepcję wojny jako męskiej rozrywki – czegoś pośredniego między polowaniem na lisy a grą w kości o życie. W tym celu Artur zainicjował wojnę powszechną. Na starość stwierdzał, że jego wojna powszechna przekształciła się w powszechną nienawiść – całkiem nowe zjawisko społeczne. Artur ukrył twarz w papierach i przymknął oczy, usiłując odegnać pewną straszną myśl. Jeśli bowiem grzech pierworodny jednak istnieje, jeśli człowiek jest z natury zły, a Biblia słusznie twierdzi, iż nie masz na tym świecie rzeczy zdradliwszej i podlejszej nad ludzkie serce – to cel jego życia był od początku chybiony. Honor rycerski i sprawiedliwość to dziecinne mrzonki, jeśli człowiek mający wcielać w życie owe ideały był Młockarzem – z gatunku homo ferox, a nie homo sapiens. Za tą myślą czaiła się druga, jeszcze gorsza, z którą Artur nawet nie śmiał się borykać. Może człowiek nie jest ani dobry, ani zły, może jest jedynie maszyną w bezdusznym wszechświecie, a jego odwaga – niczym więcej niż odruchową reakcją na zagrożenie, jak mimowolny podskok na ukłucie szpilką. Może w ogóle nie ma czegoś takiego jak cnota charakteru – chyba że za cnotę uznamy podskok wywołany ukłuciem – a mechaniczny osioł ludzkości drepcze potulnie, wabiony żelazną marchewką miłości, w bezsensownym kieracie reprodukcji. Może Przemoc jest prawem Natury, niezbędnym do podtrzymania kondycji tych, którzy przetrwali. A więc i jego, Artura. Nie mógł dalej śledzić tej myśli. Czuł ostatnio jakąś dziwną pustkę w głowie, ściślej mówiąc – między oczami, około nasady nosa. Źle sypiał, a gdy zasnął, śniły mu się koszmary. Nazajutrz miała rozegrać się walna bitwa. Tymczasem jednak należało przeczytać i podpisać resztę papierów. Artur nie miał siły. Nie był w stanie unieść głowy znad pulpitu. Dlaczego ludzie walczą między sobą? Stary Król był od dziecka myślicielem pilnym, lecz nigdy lotnym. Jego myśli zaczęły gonić w piętkę – jak zwykle, gdy był przemęczony: posuwały się wydeptanym torem osła w kieracie – mozolnie, lecz w kółko. Czy to źli przywódcy wiodą na rzeź niewinne narody – CTJ też złe narody wybierają sobie wodzów na własną miarę? Zdawałoby się, że to niemożliwe, aby jeden wódz skłonił milion Anglików do działania wbrew ich własnej woli. Gdyby Mordred, dajmy na to, namawiał Anglików do noszenia spódniczek, albo do chodzenia na rękach – wątpliwe, czy przystąpiliby do jego partii, choćby nie wiem jak ich wabił perswazją, podstępem, nawet terrorem. A więc wódz, aby porwać ludzi za sobą, musi zaproponować im coś, z czym się zgadzają. Innymi słowy: przywódca ludu zadaje decydujące pchnięcie walącemu się gmachowi – lecz gmach ten już wcześniej musiał drżeć w posadach. A zatem to nieprawda, że wojna jest kataklizmem, w który podłe jednostki wciągają bogu ducha winne masy. Wojny to zrywy społeczne, o podłożu głębszym i bardziej złożonym. Artur wcale nie miał poczucia, że to on sam, czy nawet Mordred, wciągnęli kraj w obecne nieszczęście. Skoro jednak tak łatwo powieść naród w dowolną stronę – jak, nie przymierzając, wieprzka do rzeźni – to czemu nie udało się doprowadzić go do poszanowania ideałów rycerskich, sprawiedliwości i pokoju? Artur przecież tak bardzo się starał! No tak, ale – tu zaczynał się, niczym w Piekle, drugi krąg myśli – jeśli nie Artur i nie Mordred, to kto był sprawcą obecnego kataklizmu? Co jest motorem wojny jako takiej? Przecież każda następna wojna wydaje się głęboko zakorzeniona w swoich poprzedniczkach. Od Mordreda trop wiódł do Morgause, dalej do Uthera Pendragona, i jeszcze dalej, do przodków Uthera. Kain zabił Abla, zajmując jego ziemie, a synowie Abla nigdy nie ustaną w walce o odzyskanie panowania