ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

Wszyscy byli przekonani, że te goryle rozszarpią go na drobne kawałki. Ja byłem pewien, że nic mu nie zrobią: i rzeczywiście, nie tylko nic mu nie zrobiły, ale siedmioletnia gorylica podniosła go jak własne dziecko. To myśmy zrobili, z goryla potwora; oczywiście zdarzają się walki między tymi zwierzętami, ale nie znaczy to, że są one z reguły złe. Chęć do zadawania bezinteresownego zła jest niewątpliwie jednym z najbardziej charakterystycznych rysów wyróżniających człowieka i nie sposób tego czymkolwiek wytłumaczyć. Lwy nigdy nie zabijają, gdy są najedzone. My natomiast jesteśmy w bardzo dziwnym sensie mieszkaniami niecnych i dobrych intencji. Czasem się zastanawiam, w jakiej mierze troski moje i zmartwienia światem są wynikiem mojej starości, w jakiej zaś są obiektywnie uwarunkowane pogarszającą się sytuacją. Trudno odpowiedzieć na to pytanie, zwłaszcza że dostępność informacji nie jest doskonała. Czynniki polityczne też na nią wpływają, dowodem ostatni skandal w Ameryce, gdzie najbliższy współpracownik prezydenta Clintona w jakąś haniebną sprawę z prostytutką okazał się wplątany i rzekomo zupełnie koincydentalna jest okoliczność, że rzecz ujawniono w chwili, gdy prezydent wygłaszał swe wyborcze przemówienia… Spraw wesołych i pogodnych wydaje się jednak dziwnie mało. Technologia owocuje dość okropnymi rezultatami. Na przykład semtex, taka wybuchająca plastelina, którą bardzo łatwo można podlepić wszędzie i prawie niemożliwa jest do wykrycia. Maszyna, która potrafi to zrobić, kosztuje około miliona dolarów i skuteczna jest tylko w 60 procentach. Teraz się mówi o psach–labradorach, ale i one nie zawsze są skuteczne. Zaczynamy się zbliżać do epoki, w której lot samolotem może przypominać zabawę w rosyjską ruletkę. Z niechęcią i niepokojem przyglądam się więc temu światu i nie wiem, w jaki sposób mógłbym urobić swoją psychikę, by mi się zaczęło bardziej podobać wszystko, co się na nim dzieje. Nie dzielę świata na kawałki ani podług polityki, ani podług formy ustrojowej, ani podług naczelnych religijnych wyznań w danym kraju — to po prostu ludzkość, ludzie, w dodatku dobijamy już do sześciu miliardów. A spotykałem się już z twierdzeniami, że wszystko jest względne; jeśli na jakiejś wysepce mieszka czterech ludzi i jeden umrze, to oznacza, że ludność zmniejszyła się o jedną czwartą, natomiast utonięcie trzydziestu tysięcy Chińczyków stanowi fakt niezauważalny, jak kropla w morzu, innymi słowy, wartość życia ludzkiego zależy od liczby żyjących ludzi. Takie myślenie wydaje mi się koszmarne. Etnocentryzm jest zresztą powszechny i gdy się pojawia jakiś szaleniec, który chce mówić o wartościach ogólnoludzkich, wszystkim wydaje się to dziwaczne. A przecież na tych łamach wypada chyba o nich mówić, katolikos to znaczy powszechny i słowo „katolicki” nie odnosi się do żadnej nacji, odnosi się do wszystkich ludzkich istnień. ROZDROŻA Ludzie młodzi są zwykle ufni i przyjmują rzeczywistość taką, jaka ona jest. Przed wojną funkcjonowała w Polsce Liga Morska i Kolonialna, myśmy wtedy uznawali samych siebie za mocarstwo, któremu się kolonie należą. I jako chłopiec uważałem to żądanie za całkiem normalne, wcale nie wydawało mi się ono śmieszne i nie na czasie. Działała też Liga Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej, LOPP, a w modzie były takie grube rolki papieru — paski tego papieru na krzyż przyklejane do wszystkich szkieł i szyb miały przeciwdziałać ich pękaniu i wypadaniu w razie nalotów. Jakoś nikt nie myślał o tym, że gdy bomba spadnie, to stanie się coś znacznie gorszego niż pęknięcie szyby. Bezpośredni styk z nieszczęściem, niekoniecznie wojennym, był wtedy rzeczą rzadką. Niedawno przyjąłem u siebie ośmioro młodych ludzi z Katowic, przywiezionych przez pewną panią — nazwiska nie podaję, bo ona nie życzy sobie reklamy, zresztą pisano już o niej w „Tygodniku”. Niezmierny zauważyłem rozrzut może nie fachów, ale zainteresowań: byli tam uczniowie najwyższych klas licealnych, była dziewczyna studiująca chemię jądrową, był matematyk, był medyk, wszyscy zahaczeni trochę o literaturę. Wszyscy też potrzebują duchowego czy moralnego wsparcia. Bardzo mnie to skłopotało, bo wprawdzie ktoś napisał, że jestem człowiekiem—instytucją, ale to nieprawda. Jeżeli nie potrafię ściągnąć do domu rzemieślnika, który by naprawił hydrofor albo zalepił dach cieknący, to co tu opowiadać o jakichś moich nadzwyczajnych możliwościach… Mogę co najwyżej otworzyć gębę i gadać. Nie ukrywam, że to właśnie i tym razem zrobiłem