ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

Słyszała, jak w dolinie huczy w ciemnościach woda. Dążyła ostrożnie ku światłu. Przedarła się przez chaszcze i stanęła przy małym okienku. Ujrzała łagodną twarz starca. Mikołaj siedział plecami do okna, nie mogła więc dostrzec jego oblicza. W izbie usłyszała imię „Jerzyk". Dowiedziała się, kim był jej obrońca. Niewątpliwie należał do rodziny Skalaków. Usłyszała imię „Maria", które znała z opowiadania stryja. Tak. Jest u Skalaków. Ma na sobie sukienkę nieszczęśliwej Marii. Ale gdzie jest Maria? Widocznie umarła. A mały chłopiec, Jerzyk, wyrósł na młodzieńca i stał się jej obrońcą. — Nie mam imienia — powiedział do niej w lesie. Tak, nie śmiał zdradzić swego nazwiska. Gdzie może być teraz, w czasie tej burzy? I czy go nie tropią? Znowu zaczęła się modlić, wargi jej jednak poruszały się coraz wolniej. Po ulewie, która ją zmoczyła, tak było przyjemnie w suchym odzieniu... Miękkie siano tak pachniało... Usnęła modląc się za Jerzyka. VII TUROV We włościach nachodzkich, nad wsią Rokietnikiem wznosi się zalesiona góra Turov, Lud z okolic Rokietnika opowiada sobie o Turovie to samo, co się w całych Czechach mówi o Blaniku. Do Turova właśnie śpieszyła Liduszka. Gdy się ocknęła z pokrzepiającego snu, szarzało dopiero. Przeżegnawszy się zlazła z drabinki. Dopiero wtedy przekonała się, że jest już biały dzień. W sieni i w izbie panowała cisza. Wyszła przed drzwi. Las był znowu pogrążony w spokoju. Tylko - potok pod chatą szumiał głośniej niż zwykle. Zbiegłszy do niego umyła sobie twarz. Poróżowiała, oczy jej nabrały blasku. Czuła się swobodna i lekka jak ptaszek, który gdzieś w pobliżu śpiewał wesoło. Potem weszła do świetlicy. Cisza panowała w niej nadal. Mikołaj już dawno poszedł do pracy. Na ubogim łożu spoczywał stary Skalak. Blada twarz starca zdradzała cierpienie. Mimo to powitał dziewczynę łagodnie i wskazał jej stojące na palenisku śniadanie: garnuszek mleka i kawałek chleba. Zapytał ją, skąd jest i dokąd idzie. Zapomniał, że powiedziała mu to już wczoraj. — Idę po zioła dla babki. Są jej potrzebne, a u nas nikt takich nie ma. — Jak się twoja babcia nazywa? — Bartoniowa. — Hm, nie pamiętam. To wyście przeprowadzili się do Ż.? — Jesteśmy na „Skałce", u Użdiana — wyjaśniła Liduszka jakoś nieśmiało, spozierając bojaźliwie, a zarazem z zaciekawieniem na starca. Wczoraj w obecności Mikołaja nie powiedziała tego, choć miała chęć dowiedzieć się, czy rzeczywiście jest gościem Skalaków i co oni myślą o stryju, który gospodarzy tam, gdzie przedtem włodarzyli oni. Stary chłop drgnął i zwiesiwszy głowę westchnął głęboko. W tej chwili wydał się Lidce bledszy niż przedtem. Zrobiło jej się żal nieszczęśliwego starca. Po chwili znów westchnął głośno. Dziewczyna poruszyła się jak gdyby chcąc do niego podejść i zapytać, czy mu czegoś nie trzeba. — Nie, dziewczyno, nie ruszaj się. Stój, jak stałaś — poprosił starzec podnosząc się z wysiłkiem. — Widzisz, kiedy patrzę na ciebie, wydaje mi się, że widzę nieboszczkę Marię. Była trochę wyższa od ciebie, ale ta sukienka przypomina mi ją. Złożywszy blade ręce patrzył długo zgasłymi, głęboko wpadniętymi oczyma na dziewczynę odzianą w szaty jego córki. — Dosyć już, dosyć — wyszeptał po chwili — bo wzrok mnie mami. — Widoczne było, że nie mógł sobie dać rady z wzbierającym uczuciem. — Przebierz się, dziewczyno. Lidka ukrywszy się w kąciku wdziała na siebie swoje suche już odzienie. Gdy ją teraz starzec ujrzał, zdawało się, że zapomniał o córce. — Co robi Użdian? — zapytał. — Znałem go. Czy dobrze mu się powodzi? — Zdrów jest. Czy mam mu od was coś powiedzieć? — On już o mnie zapomniał — uchylił się od odpowiedzi Skalak. Zakaszlał i opadł znowu na łóżko. Lidka po chwili jęła mu dziękować zbierając się do odejścia. — Syn poszedł już do lasu, a ja nie mogę cię odprowadzić. Ale idź ciągle wzdłuż potoku, a gdy wyjdziesz z lasu, przejdź przez łąkę i ścieżkę na zbocze