ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

Zauważyłem, że w książkach popularnonaukowych występują dwa rodzaje zakończeń. Pierw- szy charakteryzuje się pokorą. Pomniejszanie znaczenia rodzaju ludzkiego zazwyczaj zaczyna się od przypomnienia czytelnikowi, że już wielokrotnie bywaliśmy usuwani z centrum: nasza plane- ta nie jest środkiem Układu Słonecznego, Układ Słoneczny nie leży w środku naszej Galaktyki, a nasza Galaktyka nie wyróżnia ślę niczym szczególnym spośród innych galaktyk. Jeśli to nie wystarczy, by zniechęcić nawet najbardziej pewnych siebie osob- ników, dowiadujemy się, że również tworzywo, z którego my sa- mi i wszystko wokół nas jest zrobione, składa się tylko z niewiel- kiej próbki elementarnych obiektów składających się na Wszechświat. Następnie autorzy tego typu podsumowań stwier- dzają, że rodzaj ludzki. Jego osiągnięcia l pomniki nie odgrywają praktycznie żadnej Istotnej roli w ewolucji kosmosu. Mistrzem takiej przepełnionej skromnością oceny jest Bertrand Russell: * Amerykański wskaźnik giełdowy (przyp. red.). 554 • BOSKA CZĄSTKA .Taki w zaiysie, choć jeszcze bardziej pozbawiony celu ł zna- czenia, jest świat, w który Nauka każe nam wierzyć. Pośród te- go świata, jeśli w ogóle gdziekolwiek, nasze ideały muszą sobie znaleźć schronienie. To, że człowiek jest wytworem przypad- ków, z którymi nie wiąże się żadna wizja końca; że jego pocho- dzenie, rozwój, nadzieje l lęki, jego uczucia l wierzenia są zale- dwie wynikiem przypadkowych zderzeń atomów; że ani ogień, ani bohaterstwo, ani bogactwo myśli l uczuć nie zachowają ży- cia po śmierci; że przeznaczeniem wysiłków wszystkich wie- ków, całego poświęcenia, wszystkich natchnień ł olśnień ludz- kiego geniuszu jest zagłada wraz ze śmiercią Układu Słonecznego; że cała ta świątynia ludzkich osiągnięć musi nie- odwołalnie zostać pogrzebana pod szczątkami Wszechświata - wszystko to, jeśli nawet nie jest bezdyskusyjne, jest niemal tak pewne, że żadna filozofia, która to odrzuca, nie może się utrzy- mać. Tylko odwołując się do tych prawd, tylko na mocnym fundamencie rozpaczy można bezpiecznie zbudować mieszka- nie duszy. Krótkie i bezsilne jest życie Człowieka, na niego i całą jego rasę spada powoli i w sposób nieunikniony wyrok bezlitosny l ciemny..." Na co ja tylko odpowiadam cicho: - Ach! Coś w tym jest. Steven Weinberg wyraził to zwięźlej: „Im bardziej Wszech- świat wydaje się zrozumiały, tym bardziej sprawia wrażenie bezcelowego". Teraz już z pewnością nie uwolnimy się od uczu- cia upokorzenia. Są także i tacy, którzy zwracają się w zupełnie przeciwnym kierunku. To cl, dla których próby zrozumienia Wszechświata nie są wcale doświadczeniem uczącym pokory, ale powodem do głoszenia swej chwały. Ta grupa pragnie „zrozumieć umysł Boga" l mówi, że poznając stajemy się istotną częścią całego procesu. Do gtębi poruszeni, wracamy na należne nam miejsce w centrum Wszechświata. Niektórzy filozofowie tego rodzaju posuwają się nawet do stwierdzenia, że cały Wszechświat jest wytworem ludzkiego umysłu. Inni, nieco skromniejsi, mówią, że samo istnienie naszego umysłu, nawet na nieskończenie MIKROPRZESTRZEŃ, MAKROPRZESTRZEŃ... • 555 małej, nic nie znaczącej, zwykłej planecie musi być istotną częścią Wielkiego Planu. Na co ja odpowiadam, zupełnie ci- chutko, że miło jest być potrzebnym. Wolę jednak mieszaninę tych dwóch ujęć i jeśli mamy tu gdzieś znaleźć miejsce dla Bogini, skorzystajmy z pomocy lu- dzi, którzy podarowali nam tak wiele niezapomnianych Jej ob- razów. Oto szkic końcowej sceny błyskotliwej hollywoodzkiej transmutacji tej książki. •^ Bohater jest prezesem Towarzystwa Astrofizycznego, trzy- krotnym laureatem Nagrody Nobla. Stoi w nocy na plaży, sze- roko rozstawione nogi mocno wbił w piasek. Potrząsa pięścią w kierunku wygwieżdżonej czerni nieba. Namaszczony swym człowieczeństwem, świadom najpotężniejszych osiągnięć ludz- kości woła do Wszechświata, przekrzykując łoskot rozbijają- cych się fal: „Stworzyłem cię. Jesteś wytworem mojego umysłu - moją wizją i moim wynalazkiem. To ja daję ci przyczynę, cel i piękno. Po cóż innego byś miał istnieć, jeśli nie dla mojej świadomości i mego rozumowania, w którym się ujawniasz?" Na niebie pojawia się niewyraźna wirująca jasność i świetli- sty promień oświetla naszego człowieka-na-plaży. Przy akom- paniamencie wzniosłych akordów Mszy h-moU Bacha albo par- tii solowej na piccolo ze Święta wiosny Strawmsklego światło na niebie z wolna układa się w obraz Jej twarzy - uśmiechnię- tej, lecz z wyrazem nieskończonego, pełnego słodyczy smutku. Obraz znika. Ciemność. Lista płac. PODZIĘKOWANIA To chyba Anthony Burgess (a może Burgess Meredlth?) proponował wprowadzenie do konstytucji poprawki za- braniającej autorom zamieszczania w swych książkach podzię- kowań dla żon za przepisywanie rękopisu