Alleluja! W samÄ porÄ dwa debile zorientowaĹy siÄ, Ĺźe sÄ dla siebie stworzeni!
- Sądzę, że kobiety szybciej budzą się ze snu narkotycznego, podobnie jak ze zwykłego snu - mówiła do niej Annie. "Jeśli Annie jest dorosłą kobietą - Natalia nie mogła przestać o tym myśleć - to ile lat ma John?" Gubiła się w domysłach. Spróbowała się uspokoić i przystąpiła do usystematyzowania faktów. Rzuciła okiem na Johna, który właśnie się podnosił. Zauważyła natychmiast, że jego włosy tu i ówdzie są przyprószone siwizną. Usiłowała wydostać się z pościeli, ale jej nogi odmawiały posłuszeństwa. Było na to jeszcze na wcześnie. Nie dało się przeskakiwać poszczególnych etapów przebudzenia. - Ile masz lat? - zapytała, patrząc na Annie. - W przyszłym miesiącu skończę dwadzieścia osiem - odpowiedziała Annie szeptem, aby Sarah nie usłyszała. Nie chciała przyprawić matki o szok. - Dwadzieścia osiem - powtórzyła za nią Natalia. - Jesteś prawie rówieśnicą matki. - Natalia ponownie spojrzała na Johna. Rourke przecierał powieki. Był bliski zupełnego przebudzenia. - Dlaczego, John? - wycedziła przez zęby i opadła na pościel. Przytuliła twarz do poduszki. Wybuchła szlochem, ale łzy nie napływały jej do oczu. Na to było jeszcze za wcześnie. ROZDZIAŁ XVII Natalia prawie cały czas milczała. Sarah przytuliła Annie do siebie i długo trzymała córkę w objęciach, nie mogąc wypowiedzieć słowa. Mężczyźni rozmawiali tylko przez moment. Paul zadawał pytania, a John mu odpowiadał. Annie próbowała włączyć się do ich rozmowy, udzielając Rubensteinowi dodatkowych wyjaśnień. Sarah przyglądała się im przez chwilę. Annie zaglądała Paulowi w oczy, kiedy do niego mówiła. On nie mrużył powiek, widział ją dobrze bez okularów. Natalia miała trochę gorączki. Sarah i Paul także nie czuli się najlepiej. Tylko Rourke, który już przedtem przechodził wszystkie fazy przebudzenia i znał ich objawy, gimnastykował się, aby czym prędzej dojść do formy. Annie nastawiła zegarek ojca i przez chwilę wpatrywała się w fosforyzujące wskazówki rolexa. Przebudzili się około północy. Teraz była dziewiąta rano. Siedzieli razem w kuchni przy herbacie, którą Annie zaparzyła dla nich z ziół. Tylko John opróżnił filiżankę. Potem przesiadł się na kanapę. Annie usiadła na dywanie, opierając się plecami o jego nogi. Skrzyżowała nogi w pozycji lotosu i zakryła je długą, niebieskawą spódnicą, którą włożyła specjalnie na tę okazję. - Nie wierzysz chyba w sny? Wychowałem cię na mądrą dziewczynę i mam prawo spodziewać się jakichś wyjaśnień. Popraw mnie jeśli się mylę. - Rourke powiedział to pół żartem, pół serio, aby usłyszeć jeszcze raz od Annie, co się wydarzyło. Nigdy nie zwracał się do córki w ten sposób, teraz rozdrażnił go smak herbaty. Nie chciał dać tego po sobie poznać. Zapasy kawy były bardzo niewielkie, więc nie miał wyboru. Liczył na to, że z czasem przywyknie do ziołowych naparów. - Tato, musisz mi uwierzyć. Od kiedy przebudziłam się ze snu narkotycznego, tylko dwa razy zdarzyło mi się śnić. W pierwszym śnie widziałam ciebie razem z mamą. Zdawało mi się, że jesteście ze mną. Potem długo nie miałam żadnych snów. Wczorajszej nocy obudziłam się zlana potem. To był koszmar. Nie pamiętam już, co się wydarzyło, ale wiem, że Michael jest w niebezpieczeństwie. Czuję to. Mój pierwszy sen się sprawdził. Michaela nie ma w Schronie już osiem dni. - Annie, uspokój się. Powiedziałaś przecież, że twój brat nie planował powrotu przed upływem dwóch tygodni. Czy nie tak ci powiedział? - Martwię się o niego. On potrzebuje twojej pomocy, tato. Jak mam cię przekonać? Rourke wypił łyk herbaty. - Nie musisz mnie przekonywać, kochanie. Zamierzam wyruszyć jutro przed południem. Potrzebuję trochę czasu, aby odzyskać siły. Myślę, że Michael jeszcze jeden dzień sam sobie da radę. - Nie pojedziesz beze mnie. - Dobiegł ich głos Paula. Rourke nie oderwał wzroku od córki. Annie obejrzała się na Rubenstełna i wygładziła dłonią fałdy spódnicy. - Zgoda, Paul - przytaknął Rourke, nie patrząc na swego rozmówcę. - W Schronie kobiety będą bezpieczne. - Ja też jadę z wami, John - powiedziała Sarah tonem nie znoszącym sprzeciwu. - Nie możesz mnie powstrzymać. Przecież nie przypadkiem Michael jest teraz w takim wieku, że mógłby być moim mężem. Rourke podniósł oczy i napotkał chłodne spojrzenie Sarah. Paul i Natalia siedzieli obok niej. Widać było, że chcą włączyć się do rozmowy. - O czym ty mówisz? - Rourke udawał, że nie rozumie. Nie chciał zaczynać tego dnia od sprzeczki. - Zabrałeś mi moje dzieci - wycedziła przez zęby Sarah. - Odebrałeś mi je na zawsze. Nie interesują mnie twoje plany. Zamierzasz zbudować nowy świat? A może chcesz, abym znowu zaszła w ciążę? A co zrobiłeś z moim małym Michaelem i słodką dziewczynką o imieniu Annie? Są dorośli! Ty mi ich zabrałeś! Nigdy ci tego nie wybaczę! - Czy uważasz, że w ten sposób rozwiązałeś nasze problemy? - podjęła beznamiętnym tonem Natalia. Rourke z trudem mógł znieść pełne wyrzutu spojrzenie. - Udajesz, że nie rozumiesz. Mówię o tym, że przeznaczyłeś mnie na nałożnicę twojego syna