ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

- Nie wiem, jak się nazywa. Opis pochodzi od dyżurnego policyjnego oddziału specjalnego z Baltimore. To posłaniec, który wykradł im nagranie z akcji na Dunna. Zapewne niewiele to dla ciebie znaczy, ale Mollie, podobnie jak ja, wierzyła, że to on poluje na Copelanda i Underwood. - Ale nie masz co do tego pewności. - Nigdy go nie widziałam! Zorientowała się, że mówi zbyt ostrym tonem, i nakazała sobie nieco więcej opanowania. Smith nie wiedział o wielu sprawach, które ona znała, a nie było teraz czasu na szczegółowe wyjaśnienia. - To jedyny rysopis, jakim dysponujemy, sporządzony przez osobę, która z nim rozmawiała, a więc widziała go dokładnie, i to z bliska. Ale ów sierżant poniewczasie doszedł do wniosku, że facet był ucharakteryzowany. Może miał perukę. Broda i wąsy także mogły być przyprawione. - Jeśli podam to w biuletynie, możemy skończyć ścigając zupełnie niewłaściwego faceta. - Więc niech będzie bez zarostu i z krótszymi włosami. W Baltimore był posłańcem na motorze. Tutaj musiał wystąpić w innym przebraniu. Logan przeniósł spojrzenie na lekko falującą powierzchnię basenu. - To twoja gra - powiedział, a później do telefonu: - Chris, dysponuję przypuszczalnym rysopisem zabójcy, pochodzącym z Baltimore. Niech twoi ludzie zapoznają z nim wszystkich pracowników. Zacznij od tych przy drzwiach i innych, którzy mogli go widzieć, jak wchodził lub wychodził. Resztą zajmiemy się, kiedy przyślą nam wsparcie. Gotowy? Podejrzany to biały mężczyzna, wiek trzydzieści pięć, czterdzieści lat, wzrost około metra osiemdziesięciu, waga osiemdziesiąt kilka kilo, piwne oczy, włosy ciemnoblond. Przystojny. Może sprawiać wrażenie menadżera średniego szczebla. Bez wątpienia przyjechał tu własnym środkiem lokomocji, bo nie mógł ryzykować oczekiwania na taksówkę. Jeśli na coś trafisz, niech odszukająjego kwit parkingowy. Dzięki temu poznamy numer rejestracyjny wozu i dowiemy się, o której odjechał. Podejrzany jest każdy, kto opuścił to miejsce dwadzieścia, dwadzieścia pięć minut temu. Rachel słyszała tę rozmowę, prowadząc sprzątacza na jeden z foteli. Dała mu świeży ręcznik ze stosu na stoliku i wodę mineralną z chłodziarki. Dołączył do nich także ochroniarz. - Jak ci na imię? - zapytał go Smith. - Hogan. Bobby Ray. - Wiem, że jest ci teraz bardzo ciężko, Bobby Ray, ale proszę o pomoc. Agentka była zaskoczona, z jaką łatwością Logan przybrał ten sam akcent co strażnik. Słysząc go, gotowa była przysiąc, że rzeczywiście pochodzi zza południowej granicy. - Ilu was jest na służbie podczas jednej zmiany, Bobby Ray? - Sześciu. - I to ty odebrałeś zgłoszenie. Byłeś wtedy w holu? - Nie. Byłem w naszym biurze, na zapleczu. Właśnie skończyłem kolację i piłem kawę. Zapaliła się kontrolka alarmowa z centrum rekreacyjnego, więc pobiegłem sprawdzić, co się tam dzieje. - Nie widziałeś nikogo rzucającego się w oczy, kiedy wyszedłeś z biura? Kogoś, kto się spieszył? Kogoś zdenerwowanego? - Nie. Ale rozmawiałem wtedy przez krótkofalówkę. - Ruchem głowy Hogan wskazał sprzątacza. - Emanuel krzyczał histerycznie o wypadku naszego gościa... O morzu krwi... Podniósł wzrok na drzwi sauny i jego ciałem wstrząsnął dreszcz. - Na dole powiedziałeś, że ten gość miał na nazwisko Bannister. Skąd o tym wiedziałeś? - On mi powiedział... jąkając się tak, że z trudem mogłem go zrozumieć. - Wskazał tabliczkę wiszącą nad stolikiem. - Musiał to odczytać z listy odwiedzających centrum. - Jesteś w stanie zidentyfikować ofiarę, Bobby Ray? Ochroniarz zaprzeczył ruchem głowy. - Był dla mnie tylko jednym z wielu gości. - Nigdy z nim nie rozmawiałeś? Nie sprawiał żadnych kłopotów? Nie miał specjalnych życzeń? -Nie. - Nikt o niego nie pytał ani się z nim nie spotykał? - Słyszałem, że Wendy Prince - agentka obrotu nieruchomościami - spotkała się z nim raz, a może i więcej. Rachel wyczuła wątpliwości Smitha