Alleluja! W samÄ porÄ dwa debile zorientowaĹy siÄ, Ĺźe sÄ dla siebie stworzeni!
Warto wziąć to uwagę. Zaczęliśmy przedstawiać sobie nawzajem, jak będzie wyglądała przyszłość, kiedy rozejdą się nasze drogi. Wieczorem tego dnia wróciłem od adwokata przynosząc odpowiedź na swoje pytanie. Właściwie nie możemy się rozejść w tym stanie rzeczy powiedziałem. Podobno ustawy uważają, że trzeba znosić takie historie. To głupie ale takie jest prawo, jednakże można łatwo zaaranżować rozwód. Oprócz zdrady małżeńskiej musi zachodzić jeszcze porzucenie współmałżonka lub okrucieństwo. Ażeby można było ustalić fakt okrucieństwa, musiałbym uderzyć cię przy świadkach albo coś w tym rodzaju. To jest wykluczone, ale łatwo byłoby porzucić cię w rozumieniu ustawy. Wystarczy mi wyjechać. Mogę ci nadal przysyłać pieniądze, a ty wniesiesz sprawę o jak to się tam nazywa? o przywrócenie praw małżeńskich. Sąd nakazuje mi powrót. Ja nie słucham. Potem wnosisz przeciwko mnie sprawę o rozwód. Otrzymujesz orzeczenie tymczasowe i sąd raz jeszcze próbuje nakłonić mnie do powrotu. Jeżeli nie pogodzimy się w ciągu sześciu miesięcy, a ty nie będziesz prowadziła się skandalicznie orzeczenie stanie się prawomocne. I koniec całej historii. W ten sposób rozwiązuje się małżeństwo. Jak widzisz, łatwiej jest ożenić się niż odżenić. A potem jak ja będę żyła? Co stanie się ze mną? Będziesz miała przyznane uposażenie. To się nazywa alimenty. Od jednej trzeciej do połowy moich obecnych dochodów więcej, jeżeli zechcesz, nie mam nic przeciwko temu powiedzmy trzysta funtów rocznie. Masz na utrzymaniu rodziców i będziesz tyle potrzebowała. A wtedy wtedy ty będziesz wolny? My oboje. I całe to życie, które znienawidziłeś Spojrzałem na jej udręczoną, pełną goryczy twarz. Nie znienawidziłem go skłamałem, a głos omal nie załamał mi się z bólu. A ty? 9 Najkłopotliwszą stroną życia jest nie dająca się rozwikłać gmatwanina rzeczywistości faktów i stosunków na równi. Nic nie jest proste. Wszelkie wyrządzone zło ma w sobie jakąś słuszność, a w każdym dobrym czynie tkwi osad złą. Jeżeli idzie o nas, wciąż jeszcze młodych i nie posiadających samowiedzy to pośród ostrego zgrzytu owego wstrząsu uderzaliśmy w sto fałszywych tonów. Wpadaliśmy we wściekły gniew, raz byliśmy dla siebie tkliwi, to znów nieczuli i samolubni albo gotowi do wspaniałomyślnych poświęceń. Pamiętam Marion mówiącą niezliczone oderwane słowa; pozbawione wszelkiego związku, przeczące sobie wzajemnie, a jednak w danym momencie głęboko prawdziwe i szczere. Widzę w nich teraz daremne próby opanowania chaosu naszego wewnętrznego trzęsienia ziemi. Niektóre drażniły mnie ponad miarę. Odpowiadałem jej czasami wręcz obrzydliwie. No tak powtarzała wciąż od nowa. Moje życie jest już złamane. Oblegałem cię przez trzy lata mówiłem na to i błagałem, żeby tak się nie stało. Zrobiłaś, co chciałaś. Jeżeli w końcu odwróciłem się od ciebie To znów przypominała wszystkie przejścia przedślubne. Ależ ty musisz mnie nienawidzić! Kazałam ci czekać. No, teraz chyba już się zemściłeś. Zemściłeś! powtarzałem jak echo. Z kolei usiłowała wyobrazić sobie nasze nowe życie i z dala od siebie. Powinna bym sama zarabiać na utrzymanie mówiła. Chcę być zupełnie niezależna. Zawsze nie cierpiałam Londynu. Może spróbuję zająć się hodowlą drobiu i pszczołami. Nie weźmiesz mi za złe, jeżeli z początku będę ci ciężarem. Później To już ustaliliśmy odpowiadałem. Ale pewnie będziesz mnie nienawidził tak czy owak Bywały chwile, kiedy zdawała się przyjmować z zupełnym zadowoleniem myśl o naszym rozstaniu i snuła sobie projekty korzystania z najróżniejszych swobód i właściwych jej zainteresowań. Będę dużo bywała ze Smithie mówiła. Raz powiedziała coś brzydkiego, za co ją doprawdy znienawidziłem i czego nawet obecnie nie mogę jej całkiem darować. Twoją ciotkę uraduje to wszystko. Nigdy mnie nie lubiła W moje wspomnienia tych cierpień i przejśc wkracza postać Smithie, naładowanej wzruszeniem, tak wzburzonej widokiem mojej osoby ohydnego czarnego charakteru owego dramatu że nie mogła wydawać artykułowanych dźwięków. Wiadomo mi, że między nią a Marion dochodziło do długich, łzawych zwierzeń, pełnych współczucia momentów bliskości. Chwilami tylko absolutna niezdolność posługiwania się mową nie pozwalała jej wygarnąć mi, co o mnie myśli. Widziałem to w jej spojrzeniu. Jakież niedorzeczności byłaby powiedziała! Przypominam sobie też, jak pani Ramboat powoli miarkowała, że coś wisi w powietrzu pamiętam wyraz rosnącej troski w jej oku, fakt, że jedynie mocno wpojona obawa przed Marion nie pozwalała jej zabrać głosu I oto wreszcie, poprzez całą tę wikłaninę jak wyrok przeznaczenia wymykający się spod naszej kontroli nadeszło rozstanie z Marion. Musiałem wyrobić w sobie nieczułość, bo inaczej nie potrafiłbym odejść. Albowiem wreszcie zrozumiała, że rozstaje się ze mną na zawsze. To przesłoniło wszystko inne i zmieniło nasze ostatnie godziny w udrękę. Na chwilę zapomniała o perspektywie przeprowadzki do nowego domu, o uchybieniu jej prawu własności, jej dumie