ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

- Luke? - zagadnęła Mara, która także zauważyła zmarszczone brwi męża. Mistrz Jedi nie odpowiedział od razu. Pewnie zastanawiał się nad wszystkim, co usłyszał. Kiedy w końcu zdecydował się przerwać milczenie, mówił powoli, jakby starannie ważył każde słowo. - Rozwiązałoby to tylko połowę naszych problemów - zaczął. - Bardzo możliwe, że znakomi- cie wywiążemy się z zadania, ale do załatwienia pozostanie jeszcze sprawa Yuuzhan. Nie zniknie samoistnie, choćbyśmy nie wiem jak mocno starali się przekonać o tym zwolenników dalszej walki. A co byś powiedział, gdybym oznajmił, że zdołam za jednym zamachem, podczas jednej wyprawy, rozwiązać oba twoje problemy: wojskowy i moralny? - Naturalnie, byłbym tym szalenie zainteresowany - odparł Omas, rozkładając ręce. - Jak zamie- rzasz to osiągnąć? - Szczątki, a właściwie Ruiny Imperium - oznajmił Sów, udzielając odpowiedzi zamiast mi- strza Jedi. Luke spojrzał na Sullustanina i kiwnął głową. - Właśnie. Imperium - powtórzył z przekonaniem. - Już raz odrzucili naszą propozycję - przypomniała Leia. - Pellaeon oznajmił wówczas, że po- łączenie sił po prostu go nie interesuje. Jeśli o nich chodzi, radzą sobie znakomicie z powstrzymy- waniem naporu Yuuzhan Yongów. - Kiedy prowadziliśmy tamte rozmowy, nie dawaliśmy sobie rady z wrogami równie dobrze jak oni - przypomniał Skywalker. - Teraz 36 jednak, kiedy zaczynamy odpłacać Yuuzhanom taką samą monetą, może Imperium zechce zmienić zdanie. - Cóż, to z pewnością rozwiązałoby nasz problem wojskowy - stwierdził Omas. - No i uwia- rygodniłoby nazwę naszego nowego rządu. - Galaktyczna Federacja Niezależnych Sojuszów. Galaktyczna - podkreśliła A'Kla. - Właśnie - zgodził się z nią Alderaanin. - Taka nazwa nie byłaby odpowiednia, jeżeli nie przy- łączyłyby się do nas ogromne sektory galaktyki. Splótł ręce na piersi i ponownie odwrócił się w stronę Luke'a. - Proponujesz więc, mistrzu Skywalkerze, żebyśmy zorganizowali dyplomatyczną wyprawę? - zapytał. - Do Ruin Imperium, a później także do przestworzy Chissów - potwierdził Luke. - To właśnie oni udoskonalili truciznę wynalezioną przez naukowców Scaura... biologiczną broń o nazwie Alpha Red. Wciąż jeszcze wisi nad nami groźba jej użycia. Nie wolno nam o tym zapominać. - Nie wolno - przyznał Cal Omas. - Nie pozwala mi zresztąo niej zapomnieć admirał Kre'fey. - Sądziłam, że wszelkie prace nad tą bronią zostały wstrzymane - odezwała się Releąy A'Kla. Zmarszczyła brwi, a purpurowa sierść nad jej oczami lekko zafalowała. - Wstrzymane w języku wojskowych oznacza tylko to, że twoja broń jest nastawiona na ogłu- szanie - odezwał się naczelny dowódca Wojsk Obrony. - Tyle że blaster jest cały czas zasilany i wymierzony w twoją głowę. - A raczej byłby, gdyby poświęcono tylko kilka tygodni na dalszeprace nad tą bronią - poprawił go Cal Omas. Wciąż nie.bardzo wiedział, jak zareagować na wymyślony przez Chissów plan posłużenia się bronią biologiczną w celu pokonania Yuuzhan Yongów. Z jednej strony rozumiał wojskowych, którzy chcieliby za jednym uderzeniem unicestwić wszystkich nieprzyjaciół, nie po- nosząc żadnych strat w oddziałach czy sprzęcie Floty. Z drugiej jednak pachniało mu to użyciem do walki z wrogiem podobnych taktyk, jakie stosowali sami Yongowie. To oni wykorzystali broń biologiczną na Ithorze. Jak na ironię, właśnie ithoriańskie drzewa bafforr były źródłami trucizny, zastosowanej później do opracowania Alphy Red. Yuuzhan Yongowie wykorzystali broń biolo- giczną także na wielu innych planetach, unicestwiając całe biosystemy. W celu ujarzmienia kolej- nych światów galaktyki uciekali się do niemoralnej taktyki, którą dałoby się bardzo łatwo obrócić 37 przeciwko samym Yongom. W najgorszych nocnych koszmarach Omas widział, jak system po systemie pada ofiarą szarej zarazy, a równocześnie samych Yuuzhan eliminuje chissańska broń biologiczna. Ostatecznym wynikiem takich metod byłaby jednak pozbawiona wszelkich śladów życia, sterylna galaktyka. Nie chciał, żeby właśnie takim rezultatem zakończył się okres jego rządów, nawet gdyby nie po- został nikt, kto mógłby to pamiętać. - Propozycja zniszczenia wyników dotychczasowych badań - zaczął Sów - spotkałaby się z bardzo silnym oporem ze strony niektórych osób z grona moich podwładnych. Nie zdołałbym zagwarantować, że nie zdecydują się na podjęcie działań na własną rękę, byleby do tego nie do- puścić. Luke kiwnął głową. - Wiem, że istnieje taka możliwość, panie admirale - powiedział. - Chcę jednak lecieć do prze- stworzy Chissów nie dlatego, żeby proponować im albo wymuszać na nich takie rozwiązanie. To ich decyzja i nie zamierzam odmawiać im prawa do jej podejmowania. Chciał bym tylko złożyć propozycję pokojową. - Niektórzy natychmiast dojdą do przekonania, że masz w tym ukryty interes. - Sień Sów zwrócił się do przywódcy Galaktycznego Sojuszu. - Jeżeli się na to zdecydujesz, Calu, doradzam, żeby to była nieoficjalna wyprawa. Nieformalna, ściśle tajna misja... Możesz zresztą nazwać ją, jak zechcesz. Im mniej osób dowie się o niej, tym lepiej. - Jeżeli nie będzie oficjalna - odparł Alderaanin - to nie jestem pewien, jak wielkiego popar- cia mógłbym jej udzielić. - Nic nie szkodzi - odezwał się Skywalker. - Będziemy dysponowali „Cieniem Jadę" i mo- im X-wingiem. Może także poprosimy o pomoc kilka innych osób, które mają wobec nas dług wdzięczności. Skoro już mowa o poparciu, najbardziej zależy mi na tym, żebyś nie usiłował nas powstrzymać. Podczas naszej nieobecności postaraj się także trzymać w ryzach zwolenników radykalnego rozwiązania problemu Yuuzhan Yongów. - To nie powinno stanowić problemu - oznajmił Omas. - Wymyślę coś, żeby znaleźć im zaję- cie. - Rozsiadł się wygodniej na fotelu. Przeczuwał, że za prośbą mistrza Jedi kryje się coś więcej niż to, co Luke zechciał wyrazić słowami. -Bardzo jednak wątpię, żeby Yuuzhan Yongowie zechcie- li ułatwić nasze zadanie tak bardzo, jak usiłuje nam wmówić senator Niuv. - Wyprawa potrwa bardzo długo, prawda? - zainteresował się Sullustanin