Alleluja! W samÄ porÄ dwa debile zorientowaĹy siÄ, Ĺźe sÄ dla siebie stworzeni!
..Towarzysze, drogą radiową zwróciliśmy się do całego świata!... * Przaeł. Sławomir Kędzierski. ...Bolszewicy kłamią o francuskim złocie!... ...Rady bez potworów!... Niemal po każdym zdaniu potężne hura. ...Głos zabierze przewodniczący komitetu rewolucyjnego Pietriczenko!... Spośród czarnych szyneli na trybunie wysunęła się pierś opięta pasiastą koszulką. Ten nie lęka się zimna. Na mauzer za daleko. Może celuje już do niego któryś z naszych, z pozostałej jedenastki? - Towarzysze, proponuję przegłosować drugi wniosek załóg okrętów liniowych. Żądamy odwołania Trockiego! Będziemy walczyć aż do zwycięstwa! Nikita z przerażeniem patrzył na ludzi wrzeszczących jednogłośnie. Zwycięstwo! Zwycięstwo! Zreflektowawszy się, zaczął również wywijać czapką i wołać Zwycięstwo! Ktoś klepnął go po plecach. Starszawy wąsaty marynarz z sympatią spojrzał na młodą twarz. - Dźwigniemy Rosję, bratku?! - Hura! - wrzasnął Nikita, nagle przeszły go ciarki, zrozumiał, że krzyczy szczerze, że porwał go wir powszechnego uniesienia, że właśnie tutaj po raz pierwszy znalazł to, czego szukał przez wszystkie lata od natarcia na Metropol w 1917 roku poczynając, kiedy jako siedemnastolatek przyłączył się do oddziału Frunzego - uniesienie tak gwałtowne, że musiał je podzielić. Ależ to zdrajcy, przez swoje marynarskie zadufanie, zepsucie, anarchizm rodem od Machny, od tego Hej, jabłuszko... odważyli się, dranie, targnąć na Rewolucję! Jakie może być uniesienie czy sympatia do tej hałastry?! Otworzyły się drzwi soboru, wyszedł pop z krzyżem, zaczęto wynosić trumny ze zwłokami poległych podczas wczorajszego natarcia. Orkiestry zagrały Marsyliankę. Marynarze pozdejmowali czapki. Zwiadowca Gradów uczynił to także. Bolesna chwila pożegnania, dygotał cały - pewnie nadchodzi kres rozpasania, trwającej od lat czterech zbrodni pod pozorem walki ze zbrodniami, łzy napływają do oczu... Ocknij się, to bunt nowogrodzki, wolna Ruś, a ty zadasz im cios w plecy!... ...Kiedy było po wszystkim, Nikitę, który z dwoma kolegami ocalał z tuzina zwiadowców, nagrodzono złotym zegarkiem szwajcarskiej firmy Longines. Następnie skierowano do szpitala. Kilkanaście dni miotał się i majaczył powalony okrutną gorączką, a w krótkich chwilach przytomności przyglądał się oblodzonym krzewom i gilom za oknem oranienbaumskiego pałacu. Nigdy z nikim nie rozmawiał o przyczynach i przebiegu owej choroby. Po prostu wyzdrowiał i wrócił do szeregu. W kręgach partyjnych i wojskowych nie poruszano tematu wydarzeń kronsztadzkich, chociaż krążyły plotki, że sam Lenin miał na tym tle atak histerii. Podobno kwiczał i zaśmiewał się: Strzelaliście do robotników, towarzysze! Do robotników i chłopów! W kręgach nie mówiono także o tym, że to Kronsztad wyprowadził kraj z ciężkiej choroby wojennego komunizmu, spowodował zwrot do NEP-u, by się wzmocnił. Gdyby nie ten straszny wstrząs, przywódcy nigdy by się nie wyrzekli poważnie i na długo swoich teorii. Weronika, córka znanego moskiewskiego adwokata, która trzeci rok była żoną Nikity, wiedziała o skrywanym urazie męża, chociaż rozumiała, że nie wszystko wie. W ostatnich dwóch tygodniach, po powrocie Nikity z delegacji, zaczęła poważnie lękać się o stan jego nerwów. Nie mógł spać, kręcił się w nocy po mieszkaniu, palił bez przerwy, a kiedy na chwilę zapadał w płytką drzemkę, plótł jakieś nonsensy, wśród których jednak czasem niczym widma pojawiały się zdania, hasła i strzępy drukowanych kronsztadzkich herezji. ...Zawgorodin ofiarował dwudniową rację chleba i paczkę papierosów; Iwanów, palacz z ťSewastopolaŤ - szynel; pracownica rewkomu Cymmerman - papierosy; Putilin z portowej pracowni chemicznej - parę butów... ...Dowódca baterii towarzysz Gribanow zasługuje na zaufanie!... ...Kupołow, kurwa mać, nie widzieliście, chłopcy, tego lekarza Kupołowa?... ...Powstań, ludu chłopski! Dzień nowy się zaczyna - Zrzucimy Trockiego I cara - Lenina!... ...Do wszystkich ludzi pracy w Rosji, do wszystkich ludzi pracy w Rosji... Kiedyś odważyła się go spytać, czy nie powinien odejść z wojska i wstąpić na uniwersytet, na medycynę wzorem ojca, przecież ma dopiero dwadzieścia pięć lat, przed trzydziestką będzie lekarzem jak się patrzy... Dziwne, nie skrzyczał jej, tylko pokręcił głową w zamyśleniu - za późno, Nika, za późno... Chyba jednak nie o wiek mu chodziło. Doszli wreszcie do furtki, na której jak za dawnych czasów lśniła miedziana tabliczka z wygrawerowanym napisem Doktor B.N. Gradów - co prawda według nowej pisowni