ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

Przyczyniła się do tego zapewne jazda samochodem. Nie ma powodu, by wtajemniczać Colby'ego, zdecydowała, uśmiechając się do siebie. I tak zamartwia się, że podróż ją zmęczyła. Pewnie zacząłby w ś c i e k a ć się na siebie za to, że w ogóle ją z a b r a ł . Bardzo poważnie traktował rolę męża i ojca, a ona nie tylko nauczyła się mu ufać, lecz także korzystać z czułej troski, którą ją otaczał. Nigdy w życiu nie doświadczyła mę- 336 Jayne Ann Krentz skiej opieki i teraz z radością stwierdziła, że to całkiem przyjemna rzecz. Ale dzisiaj nie tylko plecy n i e dawały jej s p o k o j u . Musiała zjeść coś nieodpowiedniego. I odczuwała dziwny niepokój. - No, jesteście nareszcie! - Margaret Fulbrook powitała ich głosem, który z pewnością było słychać aż na korytarzu. - Najwyższy czas. Od dawna mogłam j u ż nie żyć! Coście wyprawiali? Zatrzymaliście się po drodze na lunch? Cołby wzniósł oczy do nieba, ale wytrzymał i nie odezwał się słowem. - Cześć, babciu - Brandon zbliżył się do łóżka, składając pocałunek na bladym policzku. - Jak się czujesz? - Okropnie. A czego się spodziewałeś? - Obrzuciła go spojrzeniem przenikliwych, piwnych oczu. - J a k tam Diana? - Świetnie, pani Fulbrook - Diana zrobiła kilka kroków w kierunku chorej. - Potrzebuje pani czegoś z domu? Moglibyśmy przywieźć książki albo ubrania. Ostre spojrzenie oczu starszej kobiety złagodniało. - Nie, dziękuję. Harry mi wszystko przywozi. A jak tam dziecko? - Znakomicie. Margaret zmarszczyła brwi. ~ Wyglądasz lepiej niż znakomicie. Jakbyś za chwilę miała rodzić. Diana roześmiała się. - Lekarze twierdzą, że muszę poczekać jeszcze trzy tygodnie. - Ach, lekarze! Co oni tam wiedzą! Banda idiotów. Przez tysiące lat kobiety rodziły bez lekarzy. - Słusznie - głos Diany był cichy i spokojny. - I wiele straszliwie cierpiało, wiele umarło w trakcie porodu Sny 337 wraz z dziećmi. Ja wolę współczesne metody. W odpowiednim czasie chcę mieć wokół siebie wykształconych ludzi, doskonale wiedzących, co robią i dlaczego. - Ha! Przyjrzyj się mnie! Mam wokół siebie samych wykształconych ludzi i żaden z nich nie wie, co robi i dlaczego! Colby podszedł do okna. - Jeśli to rzeczywiście kiepscy lekarze, wina leży po twojej stronie, Margaret. Szpital powstał dzięki pieniądzom Fulbrooków, a ty sama zasiadasz w radzie nadzorczej. Najwyraźniej za mało płacisz. - Odezwał się ekspert. Co ty w ogóle wiesz o prowadzeniu szpitala? - Lecz w głosie pani Fulbrook nie było prawdziwego ognia. Piwne oczy podążyły za postacią Colby'ego, który zatrzymał się przy oknie i wpatrzył w góry, rzekę i miasteczko. W oddali majaczył Wodospad Spętanej. - Po co nas tu wezwałaś, Margaret? - spytał po długiej chwili milczenia. - Umieram. - Głos Margaret Fulbrook był surowy i poważny. - I nim odejdę, chciałabym wyjaśnić kilka spraw. - Nie mów tak, babciu. Nie umierasz - stwierdził gwałtownie Brandon. Nadal wpatrzona w plecy Colby'ego, poklepała jego syna po ręku niemal nieświadomym, pieszczotliwym gestem. - Wszystko będzie dobrze, chłopcze. Pewnego dnia zrozumiesz, że prędzej czy później wszyscy będziemy musieli poradzić sobie ze śmiercią. I niewiele możemy zrobić, tylko przyjąć ją z taką godnością, na jaką nas stać. Colby? - Słucham, Margaret, - Chciałabym, żebyś pamiętał o godności, rozumiesz? Nie wiadomo, co wymyśliliby ci durnie, gdyby 338 Jayne Ann Krentz ich zostawić samym sobie. Lekarze niewiele wiedzą o godności, za to uwielbiają bawić się tymi swoimi maszynkami. Chciałabym, żeby ktoś stanowczy i obdarzony silną wolą podjął decyzję, która, być może, będzie konieczna. A nie znam nikogo bardziej stanowczego i obdarzonego większą siłą woli niż ty. I ty najlepiej ze wszystkich znanych mi ludzi rozumiesz, czym jest duma. Colby spojrzał na nią przez ramię. - Zajmę się tym, Margaret - powiedział. Wydawało się, że słowa te przyniosły jej ulgę. Kiedy spojrzała na Dianę, uśmiechnęła się blado. - Zrób mi grzeczność, skarbie - poprosiła ją. - Przypilnuj, żeby go nie poniosło i żeby nie wyciągnął wtyczki za wcześnie