ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

"W co się bawić..." łązkę boule de neżu [sic], a wtedy księżna Radziwiłłowa wydawała krzyki nieludzkie", bojąc się, że przewrócenie doniczki "nadweręży harmonię i piękno układu". 20 Nieprześcigniona w pomysłach Izabela Czartoryska (zresztą wielka rywalka Heleny Radziwiłłowej, obie bowiem namiętnie kochały się w ogrodach, a każda miała ambicję, by jej park był uznawany za najpiękniejszy w kraju) skrzywiłaby się zapewne na taką meskinerię. Ona, gdy chciała godnie podjąć księżniczkę pruską Luizę, zamężną za Antonim Radziwiłłem, nie ograniczała się bynajmniej do spektaklu odgrywanego w ciasnych ramach salonu, lecz potrafiła zaaranżować odpowiednią scenerię w plenerze. Przedstawienie miało obrazować wjazd baszy tureckiego do Mekki. "Jeszcze znajdowały się wielbłądy i piękne konie na stajni książęcej - pisał Niemcewicz - skarbiec zawierał wiele bogatych starożytnych kulbak, rzędów i dyftyków, czapraków, ubiorów nawet tureckich. Użyto tych wszystkich bogactw, by wystawę jak najwspanialszą uczynić. Księżna pruska była cała w zachwyceniu, a wróciwszy do Berlina modę podobnych wystaw zaprowadziła do niego." Ludwika Radziwiłłowa po tej wizycie zanotowała: "W Puławach zabawom rozmaitego rodzaju nie było końca, a wszystko to obmyślone i wykonane doskonale. Dobór kostiumów bardzo eleganckich i wykwintnych był bez zarzutu. Już to trzeba przyznać, że księżna miała do tego dar szczególny." 2I Izabela Czartoryska lubowała się w tego rodzaju inscenizacjach na wolnym powietrzu. Pewnego razu np. zabrała swoich gości na trakt prowadzący ze Lwowa, a przechodzący blisko Puław. Zastali tam obok drogi rozbite namioty tureckie, zarzucone poduszkami i dywanami, pełne rozkwitłych róż w wazach i drzewek pomarańczowych w wielkich donicach. Służba w tureckich ubiorach podawała na chińskiej i japońskiej porcelanie kawę, wschodnie przysmaki, sorbety, lody. W pewnym momencie zaskoczeni goście ujrzeli podążającą drogą karawanę. "Trzysta przepysznych baranów otwierało pochód z dzwonkami na szyjach, pędzonych przez ogorzałych Arabów w ciemnych turbanach, brodatych i dzikiego wejrzenia. Sto krów z większymi dzwonkami z wolna postępowało 166 VI. ..W co się bawić..." za nimi, a przy nich szło dwunastu młodych hajduków ubranych z turecka, w papuciach na gołych nogach, w szarawarach żółtych, w czerwonych fezach i krótkich katankach [...] Następnie przepyszne czystej krwi wschodnie rumaki, w bogatych rzędach prowadzili Arabowie [...] Za nimi szło dwanaście wielbłądów objuczonych [...] Na koniec pokazały się karawany przykryte, gdzie znajdowały się kobiety." 22 Spektakl tak się spodobał, iż przemarsz karawany powtórzono kilkakrotnie. Szczególnie jednak dwie fety weszły do wspomnień współczesnych. Pierwsza z nich wydana została 6 maja 1808 r. w Warszawie. Urządziła ją Teresa Tyszkiewiczowa dla uczczenia 43 rocznicy urodzin swego brata, księcia Józefa Poniatowskiego. Odbyła się na Zamku w dawnej bibliotece królewskiej, a udział w niej wzięła - tak w charakterze aktorów, jak i widzów - najwyższa warszawska socjeta. Salę, za pomocą drzewek i krzewów wypożyczonych z podwarszawskich pomarańczami, przemieniono w "woniejący ogród". Wchodzącego księcia powitały dzieci przebrane za amorki i wręczyły mu rycerski szyszak. Dwanaście nimf odtańczyło taniec, a panowie w mundurach polskich i francuskich grenadierów odśpiewali pieśni na cześć księcia. W pomarańczowym lasku piękna Hiszpanka nuciła romanse. Pod wspaniałym "arabskim" namiotem (który pewno raczej był turecki, a zdobycznej turecczyzny nie brakowało jeszcze wówczas po magnackich dworach polskich) rozłożyli obóz Arabowie ubrani w bogate wschodnie szaty. Zakwefiona dziewica rzuciła księciu chusteczkę. Księżna Maria Wirtemberska przebrana za Katalonkę przyprowadziła z sobą cały orszak "rodaków", którzy na tambuirynach i kastanie-tach wtórowali jej gitarze. Anetka Potocka w roli Cyganki wróżyła księciu świetną przyszłość nie zasnutą żadną troską. Na ołtarzu świątyni 12 kapłanek "składało ofiary za szczęście i pomyślność bohatyra świata", a wszystkie ubrane były w białe suknie i takież welony haftowane złotem. Książę i zaproszeni goście byli zachwyceni, nawet "Francuzi przyznali, iż we Pranej i i w Paryżu nic piękniejszego nie widzieli" 23. Obraz owej fety - na zamówienie Teresy Tyszkiewiczowej 167 VI. "W co się bawić..." - namalował Zygmunt Vogel. Tyszkiewiczowa kazała go wprawić w wieko szkatułki na listy i podarowała swemu staremu przyjacielowi, ministrowi spraw zagranicznych Francji, Talleyrandowi. 24 Fetę podziwiano powszechnie, tylko trzeźwy Niemcewicz zanotował: "do 4000 dukatów kosztować musiała. Same świece do 400 dukatów wyniosły. Dawczyni tych okazałości i swego, i obcych worka skąpą nie była [...] Bal trwał do dnia. Mnóstwo widzów, widok sam pełen gustu, lecz ra^em gorszącego - w dzisiejszych czasach - zbytku i przepychu. Nie zastanawiająca się nad niczym, płochość i letkość niewieścia nie wchodziła w to wszystko." 25 Moralista Niemcewicz nie miał wszakże nic przeciwko temu, gdy w 21 lat później stał się sam bohaterem równie świetnej fety. Odegrana ona została w "pięknych i dostojnych wnętrzach" pałacu Potockich w Warszawie (przy Krakowskim Przedmieściu, dziś siedziba Ministerstwa Kultury i Sztuki). 26 Inicjatorką była wieloletnia protektorka Niemcewicza Aleksandra Potocka, wdowa po Stanisławie Kostce Potockim z Wilanowa. Inspiracji tematycznej dostarczył niedawno wydany (w 1825 r.) bardzo popularny utwór Niemcewicza Jan z Tęczy na. W dniu imienin Niemcewicza 13 lutego 1828 r. poetę zaproszono na obiad. Zastał salon pusty. Bardzo się zniecierpliwił, raz, że był gwałtownego charakteru i drażliwy, po wtóre, bo nie lubił wyczekiwać posiłku. Zły humor prysnął jednak natychmiast, gdy marszałek dworu otworzywszy drzwi salonu zaanonsował: "Król Jegomość", i w progi sali wkroczył... Zygmunt August wraz ze swoją świtą, dostojniejszą nawet, niż mogłaby być w historycznej rzeczywistości, gdyż postępowało w niej między innymi trzech naraz pisarzy: Klemens Janicki, Mikołaj Rej z Nagłowic i Jan Kochanowski. Zygmunt August - którego grał Jan Rudzki, dawny sekretarz Potockiego, łudząco podobny do portretów króla - ubrany był w strój hiszpański, miał suknię ze srebrnej lamy w karmazynowe pasy, naszywaną perłami, krótki czarny aksamitny płaszczyk i takiż kapelusz z trzema strusimi piórami. Na szyi nosił order Złotego Runa. 168 VI. "W co się bawić..