ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

Władza ustawodawcza nie należy do sejmików, lecz do sejmu. Straż ma skład czysto ministerialny. Ministrowie są usuwalni. Straż nie jest organem nadzoru, ale ma władzę rozkazywania ma-gistraturom. Bliższa analiza wykazuje jednak, że Kołłątaj dość istotnie przenicował projekt Stanisława Augusta. Ugruntował suwerenność narodu, reprezentowaną już nie przez sejmiki, lecz przelaną na izbę poselską. Dokonawszy tych zmian redakcyjnych, ksiądz referendarz wplótł do Praw konstytucyjnych komplement pod adresem Stanisława Augusta, nazywając króla „wskrzesicielem oświecenia powszechnego i restauratorem dawnego wolnego rządu". Ostatnie słowa mogą się wydać dość zaskakujące. „Dawny wolny rząd" mieli wciąż na ustach wielbiciele złotej wolności z Sewerynem Rzewuskim na czele. Ale i zwolennicy nowości chętnie wówczas powoływali się na dawność. Nowy zaś rząd miał być niewątpliwie wolnym. Projekt Kołłątaja był gotów 25 marca. W dwa dni później na konferencji z Piattolim marszałek Potocki krytykował ten projekt za jeszcze nie wystarczające rozgraniczenie władzy wykonawczej i sądowniczej. Nie zadowalał się usunięciem Komisji Sprawiedliwości, ale jeszcze kwestionował obecność w Straży kanclerzy jako prezesów sądów nadwornych. Sprawa Straży budziła wciąż wiele zasadniczych wątpliwości. 28 marca Piattoli podjął się przygotować kompromisowy projekt, w nadziei, że przyjmie go Potocki, a ,,zatem i inni". Ale poza sporną kwestią Straży, projekt w redakcji Kołłątaja został w zasadzie przyjęty przez króla, Potockiego i Małachowskiego. Przystąpiono do ostatniego etapu prac redakcyjnych, do których dopuszczono szersze grono wtajemniczonych. Jeden z nich, Niemcewicz, opisał te tajne zebrania, odbywające się na Zamku w pokoju Piattolego. „Król, jak tylko można incognito, wymykał się z swoich pokojów i bocznymi korytarzami spuszczał się do Piattolego. Towarzyszył mu tylko dworzanin jego głuchy i niemy Wilczewski, kasztelanie wiski, dwie zapalone świece schylony ku ziemi niosąc przed nim. Tam już sprzysiężonych swoich zastawał. Czytano i roztrząsano 226 każdy paragraf osobno. Król, pamiętny przesądów i anarchii w całym ciągu panowania Augusta III, nie raz się odzywał: ťLepiej ja od was znam naród mój, to nie przejdzie*. Myśmy go zachęcali, mówiąc, że znaczniejsza część sejmujących inaczej wychowana jak byli ojcowie ich." Na nocnych schadzkach u Piattolego projekt Kołłątaja uległ już tylko nieznacznym zmianom redakcyjnym. Wśród tych zatrudnień sejm 18 kwietnia uchwalił prawo o miastach. Postanowiono nie czekać z tą ustawą na całość konstytucji, aby z góry zjednać mieszczaństwo warszawskie dla przygotowywanej rewolucji. Nie chcąc jednak budzić czujności opozycji, po-kierowam> sprawą tak, że projektodawcą został staroszlachecki zelant i późniejszy targowiczanin Jan Suchorzewski. Rzecz można było przeprowadzić w tej formie dlatego, że projekt przygotowany przez specjalną deputację uległ znacznym ograniczeniom w porównaniu z projektami: króla (opracowanym przy udziale Chrepto-wicza) i Kołłątaja. Według ustawy z 18 kwietnia miasta nie wybierają posłów na sejm, ale 22 plenipotentów. Spośród tych plenipotentów sejm powołuje nie więcej jak po 6 do Komisji Skarbowej i Policji oraz nie więcej jak 9 do Asesorii. Mieszczańscy komisarze i asesorowie mają w swych komisjach głos czynny tylko w sprawach dotyczących miast i handlu. W sejmie, nie jako plenipotenci, lecz jako asesorzy i komisarze, mogą przedkładać życzenia miast i udzielać wyjaśnień. A więc plenipotenci miast zostali dopuszczeni jako niepełno-prawni członkowie jedynie do dwóch komisji i Asesorii. Nie przyznano im nawet ograniczonych praw poselskich. Natomiast prawo z 18 kwietnia w porównaniu z dawniejszymi projektami wprowadziło istotną nowość: automatycznej nobilitacji podlegali plenipotenci po dwuletniej wysłudze, oraz mieszczanie, którzy w urzędach doszli do stopnia rejenta kancelarii, a w wojsku dosłużyli się stopnia kapitana lub rotmistrza. Ponadto może zyskać nobilitację każdy mieszczanin — właściciel dóbr ziemskich, płacący 200 zł podatku, a każdy sejm przypuści do szlachectwa 30 mieszczan mających posesje miejskie. Do postanowień nobilitacyjnych przyczynił się Kołłątaj. Widział w tym częściową rekompensatę za niepowodzenie projektów szerszej reprezentacji mieszczańskiej w sejmie i dążył do zacierania granic stanowych. Król był przeciwnikiem takiego stawiania spra- 227 wy. Chciał utrzymać odrębność „stanu trzeciego" i uważał,- że pęd mieszczan do szlachectwa „mógłby obnażyć w małym lat liku miasta ze wszelkiej industrii rękodzielnej i handlowej, która jednak istotnym być powinna obiektem stanu miejskiego". Ale król nie oponował, bowiem — według jego słów — „w sprawach zasadniczych to prawo przyniosło jednak bardzo wielkie dobro, ustalając wreszcie w Polsce byt stanu trzeciego i niwecząc dawną sar-macką nietolerancję szlachty wobec nieszlachty. Nie chciano więc oziębić chwilowej dobrej woli sejmu przez wysunięcie trudności, które mogłyby w końcu zaprzepaścić całą sprawę." Mieszczanie przyjęli prawo kwietniowe z wielkim i trwałym entuzjazmem. Wydaje się, że sprawa miejskiej reprezentacji w sejmie bardziej leżała na sercu politykom w rodzaju Kołłątaja niż samym mieszczanom. Do ich wyobraźni silniej przemawiały sprawy wewnętrznego samorządu miast oraz różnorakie możliwości awansu społecznego. I to otrzymali. Po 18 kwietnia zwolennicy konstytucji mogli liczyć na warszawską ulicę. Wciąż jednak sprawa Straży Praw pozostawała otwarta. Przez cały kwiecień brak było decyzji