ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

— Jak język. Wsłuchaj się w to wszystko. Staliśmy pośrodku płynącego tłumu. Podniósł do góry swoje małe dłonie i wskazał szeroko na wszystko wokół nas. — Na ile z tego wszystkiego zwracamy uwagę, nawet jeśli to rozumiemy? To po prostu hałas, śmieć, jak ta stara tablica rejestracyjna. Ale to wielki błąd, Harry, bo nieważne, w jakim języku są rzeczy wypowiedziane ponad hałasem. Chodź tutaj. Wziął mnie za rękę i poprowadził do budynku w pobliżu, który okazał się stacją metra Kettenbrückengasse. Nie zatrzymując się, Nicholas zaczął wspinać się w górę po ścianie, więc ruszyłem zaraz za nim. W rozgardiaszu, jaki panował na pchlim targu, zauważyła nas tylko para roześmianych punków. Poniżej na stację podjechało metro. Stojąc na jednym z wysokich zadaszeń, spojrzałem w dół i patrzyłem, jak otwierają się drzwi brudnego, srebrzystego pociągu. — Co ja robię? Ile razy zadawałem sobie to pytanie, kiedy byłem z Venasque’em? Jak często wspinałem się z nim na „drzewa”, aby, najwyraźniej, mieć lepszy widok na to, nad czym się akurat głowiłem. Wspięliśmy się na drugi dach i wdrapaliśmy na trzeci, o metr wyżej. Tory kolejowe mieliśmy po lewej stronie w dole, a dom wariatów na pchlim targu — na wprost. — Zamknij oczy i słuchaj, Harry. — Czego? — Głosu twojej matki. — Mam słuchać tego, żeby usłyszeć głos mojej matki? — Zacznij od niej. Zamknij oczy. Zamknąłem. I otwarłem. — Głosu mojej matki? — Rób co mówię. Przez chwilę słyszałem Jamesa Browna, a nie mamę. Ktoś pod nami w kółko grał jego piosenkę „Jest mi dooobrze…” Powietrze było przeniknięte ostrymi zapachami (smażonego mięsa, dymu, metalu, starych ciuchów), więc raczej wąchałem, niż słuchałem. To jednak uległo zmianie. Nagle hałas jakoś przysunął się o krok bliżej. Jakby przez chwilę był gdzieś tam, a za moment — już tutaj, o centymetry ode mnie; na tyle blisko, bym poczuć jego oddech na swojej twarzy. Mimo że miałem zamknięte oczy, zakręciło mi się w głowie. Umysł nawet nie zdążył zadziałać, kiedy żołądek zapłakał: „Wracaj!” Nie był jednak strach, że spadnę z dużej wysokości, tylko lęk spowodowany tym, że hałas z taką gwałtownością wtargnął we i owładnął moją osobą. Może potrzebujemy pięciu zmysłów, ponieważ każde wrażenie z osobna jest zbyt silne i skoncentrowane. Gdybyśmy na przykład tylko i wyłącznie słyszeli, doprowadziłoby to nas do obłędu. Życie żyłoby tylko dźwiękami. Stąd bierze się zawrót głowy — nagle życie toczy się tylko za pośrednictwem oczu i jest tego zbyt wiele. Kazano mi skupić się tylko na jednym zmyśle i starałem się tak robić przez kilka żałosnych chwil. Był to przerażający widok — znad krawędzi. Czy zwykłe sprawy w życiu pozostają przez większość czasu w przystani? Ściszone dźwięki, dłonie w rękawiczkach, żebyśmy nie dotykali niczego bezpośrednio? — Może Bóg jest natężeniem, Harry. Pierwszą rzeczą, jaką zobaczyłem, kiedy otwarłem oczy, był hot dog — niepokalanie poczęty w dłoni Nicholasa. — Co masz na myśli? Natężeniem dźwięku, wielkością, siłą? Mlask, mlask. Wzruszył ramionami: — Częściowo to, co myślisz, jest słuszne, ale tylko częściowo. Hej! Nadjeżdża pociąg! Dalej, skacz! Nagle chłopiec zeskoczył z dachu stacji sześć metrów w dół na dach wagonu metra wjeżdżającego na stację. Podbiegłem do brzegu dachu, ale nie zamierzałem tak skoczyć, z Venasque’em czy bez. — Skacz! — Nie ma mowy! Posłyszałem dzwonek i drzwi wagonów zamknęły się z ciężkim łoskotem. Nicholas przykucnął, wciąż trzymając w dłoni swego hot doga. Wepchnąwszy go sobie w usta, wyrzucił ręce w górę i pomachał do mnie. — Nie bądź zaskoczony! Pociąg ruszył. Zwinąłem dłonie wokół ust. — Zaskoczony?! Czym?! — Że wszystkie słowa są Bogiem! Odjechał. Stałem na jednym z dachów Wiednia, myśląc o Bogu, o tym, jak stąd zejść i o tym, co powiem rodzicom chłopca. Odpowiedź na ostatnie pytanie uzyskałem w dziesięć minut później, kiedy zdrapałem się w dół, znalazłem budkę telefoniczną i zadzwoniłem do Easterlingów. Chciałem im powiedzieć, że ich dziecko widziano po raz ostatni, kiedy udawało, że jest ornamentem zwieńczającym dach pędzącego wagonu metra. — Halo? — Nicholas? — Cześć, Harry. — Jesteś już w domu? — Teraz nie mogę rozmawiać, Harry. Właśnie leci mój ulubiony film animowany. — Odłożył słuchawkę. Usłyszałem, jak moja moneta ginie w trzewiach telefonu. Załamania nerwowe, trzęsienia ziemi, trójkąty miłosne, martwi szamani, psy biorące prysznic i czarodziejskie dzieci (i wiele innych rzeczy) może na kimś pozostawić ślad. Mimo to szedłem z powrotem do hotelu tego popołudnia, czując się nieco roztrzęsiony, ale jednak spokojniejszy. Życie najlepsze jest wtedy, kiedy zaskakuje i kiedy czekamy na to, co wydarzy się w następnej kolejności. Byłem przekonany, że oczekiwanie to najlepsza rzecz, na jaką warto liczyć. Wiedziałem, że zbliżaliśmy się do czegoś doniosłego, co wydarzy się w Saru. Tajemnica i cel dość już się odsłoniły