They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

Wolałbym nie wdawać się w dalsze szczegóły. Te wspomnienia s± zbyt bolesne. Wystarczy, je¶li powiem, że po długim jak wieczno¶ć czasie połatałem rozdart± macicę najlepiej, jak mogłem, a potem wygarnęli¶my z jamy brzusznej większo¶ć ¶mieci i posypali¶my wszystko proszkiem dezynfekuj±cym. Chociaż cielak cały czas przeszkadzał mi, jak mógł, w końcu pozszywałem warstwy mię¶ni i skórę. Powoli podnie¶li¶my się z Normanem z ziemi jak dwaj bardzo starzy ludzie. Dopiero po dłuższej chwili zdołałem się wyprostować i spostrzegłem, że mój młody towarzysz również rozmasowuje sobie okolice krzyża. Potem, ponieważ obaj byli¶my pokryci zaschnięt± krwi± i błotem, zaczęli¶my się szorować i myć. Pan Bushell opu¶cił swoj± pozycję pod ¶cian± i spojrzał na rz±d równych szwów. – Ładna robota – pochwalił. – I wspaniałe cielę. No tak, to było co¶. Malec już wysechł i był piękny; jeszcze niepewnie stał na nogach, a jego szeroko rozstawione ¶lepia były pełne zaciekawienia. Jednak pod t± „ładn± robot±” kryły się rzeczy, o których wolałem nie my¶leć. Antybiotyki nie były jeszcze powszechnie stosowane, więc byłem pewien, że nie ma żadnej nadziei dla tej krowy. Bez przekonania pozostawiłem farmerowi trochę sulfonamidu, polecaj±c podawać go zwierzęciu trzy razy dziennie. Potem jak najszybciej opu¶ciłem farmę. Jechali¶my w milczeniu. Min±łem kilka zakrętów, a potem zatrzymałem samochód pod drzewem i oparłem głowę na kierownicy. – O cholera – jękn±łem. – Co za partanina! Norman odpowiedział tylko przeci±głym westchnieniem, a ja mówiłem dalej: – Widziałe¶ kiedy¶ taki popis? Cała ta słoma, brud i tre¶ć pokarmowa w trzewiach tej biednej krowy. Wiesz, o czym my¶lałem pod koniec? Wspominałem tę star± historię o chirurgu, który zostawił kapelusz w brzuchu pacjenta. To było prawie tak samo. – Wiem – odparł zduszonym głosem student. – I to wszystko moja wina. – Och, nie całkiem – odparłem. – Sam spaprałem sprawę i zrzuciłem winę na ciebie, bo wpadłem w panikę. Krzyczałem na ciebie i dokuczałem ci. Powinienem cię przeprosić. – Och nie, nie... – Tak, powinienem. To ja jestem wykwalifikowanym weterynarzem, tymczasem wszystko zrobiłem Ľle. – Znów jękn±łem. – A na dodatek potraktowałem cię wyj±tkowo parszywie, więc przepraszam. – Nie, naprawdę... – W każdym razie, Normanie – przerwałem mu – teraz ci dziękuję. Ogromnie mi pomogłe¶. Harowałe¶ jak wół i bez ciebie nic bym nie zdziałał. ChodĽmy na kufelek. Zapadli¶my w cichy k±cik wiejskiej gospody, do której s±czyło się ¶wiatło wczesnego wieczoru, i w milczeniu pili¶my piwo. Obaj byli¶my spoceni i zmęczeni. Nie było o czym mówić, lecz w końcu Norman przełamał milczenie. – My¶li pan, że ta krowa ma jak±¶ szansę? Przez chwilę ogl±dałem skaleczenia i zadrapania na moich palcach. – Nie, Normanie. Zapalenie otrzewnej jest nieuchronne, a ponadto jestem pewien, że w jej macicy została spora dziura. Wzdrygn±łem się na samo wspomnienie i klepn±łem się w czoło. Byłem głęboko przekonany, że już nie ujrzę Belli żywej, ale upiorna ciekawo¶ć kazała mi następnego dnia rano zadzwonić i zapytać, czy jeszcze zipie. Sygnał w słuchawce rozbrzmiewał przez dłuższy czas, zanim pan Bushell odebrał telefon. – Och, to pan Herriot. Krowa stoi na własnych nogach i je. Wcale nie był zdziwiony, a ja dopiero po kilku sekundach zrozumiałem, co powiedział. – Czy nie wygl±da nieswojo? – spytałem zduszonym głosem. – Nie, nie, wesolutka jak szczygiełek. Zeżarła kupę siana i dała kilka galonów mleka. Kiedy zdejmie jej pan szwy? – Słuchałem tego pytania jak we ¶nie. – Szwy...? Och, tak. – Otrz±sn±łem się. – Za dwa tygodnie, panie Bushell, za dwa tygodnie. Po okropno¶ciach pierwszej wizyty cieszyłem się, że Norman był tam ze mn±, gdy zdejmowałem szwy. Wokół rany nie było opuchlizny, a Bella wesoło przeżuwała, kiedy przecinałem nici. W pobliskiej zagrodzie cielę hasało i wierzgało nogami. – Czy nie miała żadnych niepokoj±cych objawów, panie Bushell? – musiałem zadać to pytanie. – Nie. – Farmer powoli pokręcił głow±. – Była taka jak zawsze. Nikt by nie powiedział, że co¶ jej dolega. Tak to było z moim pierwszym cesarskim cięciem. W następnych latach Bella bez żadnej pomocy wydała na ¶wiat jeszcze osiem ciel±t; ledwie mogłem uwierzyć w ten cud. Jednak tamtego dnia nie wiedzieli¶my o tym i czuli¶my z Normanem uniesienie tym słodsze, że nieoczekiwane. Kiedy odjeżdżali¶my, spojrzałem na u¶miechnięt± twarz młodzieńca. – No cóż, Normanie – powiedziałem. – Oto, jak wygl±da praca weterynarza. Paskudne przypadki, ale i miłe niespodzianki. Często słyszałem o cudownej odporno¶ci krów na zapalenie otrzewnej i dzięki Bogu to prawda. – To istny cud, nieprawdaż? – wymamrotał rozmarzonym głosem. – Nie potrafię opisać tego, co czuję. Mam głowę pełn± cytatów w rodzaju „niechaj żywi nie trac± nadziei”. – Tak, istotnie – odparłem. – To Chory człowiek i anioł Johna Gaya. – Dobra robota. – Norman zaklaskał. – Niech pomy¶lę... – zastanawiałem się przez chwilę. – A co z „otóż i słynne zwycięstwo”? – Wspaniale – odparł młody człowiek. – To Bitwa o Blenheim Soulheya. – Zgadza się. – Mam jeszcze jeden – rzekł student. – „Na tej pokrzywie niebezpieczeństwo, uszczkniemy kwiat – bezpieczeństwo”. [William Szekspir, Król Henryk IV, przełożył Leon Ulrich, cz. I, akt drugi, scena trzecia.] – Cudownie, cudownie – odparłem. – Szekspir, Król Henryk V. – Nie, Henryk IV. Otworzyłem usta chc±c się spierać, lecz Norman powstrzymał mnie stanowczym gestem. – Nie, na pewno się nie mylę. Tym razem wiem, co mówię