ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

Widzisz, kazałem go śledzić. — W tym momencie Leverem ponownie zatrzęsło. — Zdradził mnie, Janie. Najpierw była sprawa tego chłopca, Warda, a teraz to! — Może twoi ludzie coś przekręcili. Może... — Nie. Tym razem zrobił to naprawdę. Zrobił to, aby pokazać, że pluje na mnie. Że szcza na mnie. Mój syn... — Charles... — Nie. To moja wina. Mogłem się tego spodziewać. Po*-winienem przewidzieć, że to zrobi. — Wzdrygnął się i dodał, zniżywszy głos: — Powinienem kazać ją zabić. Mach zerknął na Curvala, po czym potrząsnął głową. — Nie, Charles. To by niczego nie rozwiązało. Musisz się z tym pogodzić. Musisz pokazać mu, że to nie ma dla ciebie żadnego znaczenia. — Żadnego znaczenia? — Lever zamknął oczy, a wyraz bólu, który nagle pojawił się na jego twarzy, zmienił ją w coś, 326 327 na co trudno było patrzeć. — Ten chłopiec był dla mnie wszystkim. Wszystkim. A teraz... — Musisz mu pokazać, że nic dla ciebie nie znaczy — powtórzył z naciskiem Mach. — To jedyna odpowiedź, Charles. Jedyna odpowiedź. * * * Wąsacz Lu, Wielki Szef Kuei Chuan, stał i ryczał z wściekłości. Przyczyną jego furii był leżący przed nim na biurku liścik od Tłustego Wonga, w którym tamten w sześciu krótkich słowach wzywał go do siebie. — Jak ten mały, pieprzony kutasina śmie mówić mi, co mam robić! Jak on śmie wzywać mnie do siebie niczym jednego ze swoich pachołków! Ludzie Lu pospuszczali głowy i unikali jego wzroku. Ślęczeli właśnie nad planami najniższych poziomów, dyskutując na temat ostatnich rajdów Triady 14K na wschodnie strefy Kuei Chuan oraz narastającego parcia w górę Czerwonego Gangu, które zaobserwowano na północy. Celem ich narady miało być opracowanie planu przeciwdziałania, ale kartka od Tłustego Wonga sprawiła, że Lu Ming-shao zapomniał o wszystkim. Szalał już od dziesięciu minut, wytężając całą swoją pomysłowość na wymyślanie przezwisk, którymi obdarzał 489 Zjednoczonych Bambusów. A jednak każdy z obecnych w pokoju wiedział, że pójdzie na to spotkanie. Musiał to zrobić, gdyż Tłusty Wong był obecnie bardzo silny i miał w radzie pewnych sojuszników, natomiast Kuei Chuan w ostatnim roku zanotowała na koncie wyraźny spadek wpływów i erozję swych ongiś bardzo bliskich związków z sąsiednimi Triadami. Tak, i to także musiał być wynik knowań Tłustego Wonga, bez wątpienia. Lu Ming-shao nie miał na to żadnego dowodu, ale jak inaczej wytłumaczyć to, co się działo? Czy bez cichej zgody szefa Zjednoczonych Bambusów 14K ośmieliłaby się wdzierać na terytorium Kuei Chuan? A teraz jeszcze to. — A może by go zabić? — zaproponował nagle Visak w chwili ciszy, która zapanowała między kolejnymi wybu chami Lu. Wąsacz Lu roześmiał się niewesoło i zmierzył Visaka spojrzeniem swego jedynego zdrowego oka. — Zabić go? Zabić Tłustego Wonga?— Roześmiał się ponownie, tym razem z niedowierzaniem. — Jak? — Potrzebny jest zabójca — odparł Visak, wytrzymując srogie spojrzenie Lu. — Znam takiego człowieka. On jest wyjątkowy. — Wyjątkowy? — Wąsacz Lu pochylił się i oparłszy dłonie na krawędzi stołu, wybuchnął śmiechem. — Aby dostać Tłustego Wonga, musiałby być duchem i umieć przechodzić przez ściany. Visak pochylił głowę. — Z całym szacunkiem, panie Lu, ośmielę się powtórzyć, że ten człowiek naprawdę jest wyjątkowy. Mógłby dostać Wong Yi-suna. Wonga i wszystkich jego najważniejszych lu dzi. Wąsacz Lu zacisnął dłonie na krawędzi stołu i przez chwilę oddychał płytko, pospiesznie. Jego cętkowana, podobna do maski twarz drgała gwałtownie. Po jakimś czasie opanował się jednak i odstąpiwszy od stołu, owinął się ciasno swoją jedwabną szatą. Następnie popatrzył ostentacyjnie na szklane pudełka zawieszone na ścianie nad jego biurkiem — pudełka, których zawartością były głowy jego największych rywali — i przytaknął. Nie mówiąc jeszcze nic, zdjął jedną z głów ze ściany i przez chwilę przyglądał się jej z uwagą. Po jego szklistej twarzy przebiegł lekki uśmiech, gdy wspomniał moment, w którym zabił tego człowieka, ten wyraz pełnego osłupienia niezrozumienia w oczach tamtego, kiedy wyduszał z niego ostatni dech, i satysfakcję, którą czuł potem. Pogładził odruchowo koniuszkiem kciuka swoje ślepe oko i z powrotem zawiesił pudełko z głową. — W porządku. Ale to musi być zrobione dziś w nocy. Rozumiesz? Niech mnie szlag trafi, jeśli pozwolę temu skur wielowi zobaczyć jeszcze jeden dzień. Nie po tym, gdy mnie tak obraził. Skontaktuj się natychmiast ze swoim człowiekiem. Zaoferuj mu wszystko, co zechce. A potem przyprowadź go tutaj, rozumiesz? Chcę zobaczyć tego ducha. Jeśli to możliwe, niech to będzie za godzinę, a w każdym razie jeszcze tej nocy. Przed spotkaniem. — Spojrzał Visakowi w oczy. — Och, jesz cze jedno. Sprawdzisz tego twojego przyjaciela, i to dokładnie. 328 329 Visak skinął głową, ukłonił się i wyszedł. Wąsacz Lu odprowadził go wzrokiem, usiadł i zamyślił się. Nie czuł już gniewu. Przez chwilę patrzył w milczeniu na kartkę z odręczną notatką od Tłustego Wonga, po czym zmiął ją w dłoni w małą kulkę, wsadził sobie do ust i połknął