ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

Ale każdego czd własny los. Nie będę ci przeszkadzał, jeśli tylko ostrożnie i bez zechcesz zaspokoić swoją ciekawość. Teraz w Jeruzalem szumi chyba nie zdajesz sobie sprawy, jak ulotna jest ludzka pamięć. uczniowie jak wiatr rozlecieli się po świecie i wrócą do swych Wierz mi, za kilka lat nikt nie będzie o nim pamiętał. Zrozumiałem, że rozmowa skończona, i poszedłem coś zjeść jadalni oficerskiej, ponieważ Piłat nie zaprosił mnie na posiłek. y^ tak zmęczony, że niewiele słyszałem, co do mnie mówiono. 1 mogłem też zmusić się do snu. Wyszedłem z twierdzy i chodziłem r 66 TAJEMNICA KRÓLESTWA bez celu. Ulice pełne były pątników, którzy po świętach 'do swych domów. Widziałem ludzi z całego świata. Próbowa-'Ca' ogMać luksusowe towary, które żydowscy kupcy sprzedawali 1 tC] sklepach. Ale to samo widziałem w wielkich miastach innych i nie robiło na mnie żadnego wrażenia. Po jakimś czasie , sję na tym, że obserwuję tylko żebraków na ulicy, ich leczone członki, oślepłe oczy i gnijące rany ^Zdziwiło to mnie, bo cięż zazwyczaj wędrowcy traktują takie widoki jak natrętne ** hv P° obydwu stronach ulicy przed świątynią siedzieli szeregami, docznie każdy z nich miał stałe miejsce. Wyciągali ręce po datki • wykrzykując swoje żale popychali i szturchali się nawzajem. Zamiast wyrobów jubilerskich i złota, zamiast faryzeuszy z długimi frędzlami przy szatach, wschodnich kupców czy kobiet niosących na głowie dzbany z wodą, wszędzie widziałem tylko okaleczonych i nędznych żebraków. Czy mam jakąś wadę wzroku? Dlatego ulice miasta rychło mnie znużyły. Wyszedłem poza bramę i znów stanąłem przed wzgórzem kaźni. Szybko je ominąłem i wkroczyłem do ogrodu, w którym znajdował się grób. Ogród gęsto porastały drzewa owocowe i zioła; stwierdziłem, że jest piękniejszy, niż go pamiętałem. Teraz, w porze popołudniowego odpoczynku, był zupełnie pusty. Nogi same niosły mnie w kierunku grobowca. Jeszcze raz wszedłem do środka i rozejrzałem się. Ktoś zabrał całun, został tylko zapach olejków. Kiedy znalazłem się na zewnątrz, poczułem ogromne znużenie. Przez dwie noce nie spałem jak należy i zdawało mi się, jakby dwa minione dni i ten ostatni, trzeci, były najdłuższymi dniami w moim życiu. Zmęczonym, chwiejnym krokiem podszedłem do rosnącego w cieniu krzewu mirtu, położyłem się na trawie i od razu mocno zasnąłem. Gdy słońce stało już nisko — według rzymskiej miary godzin była czwarta — zbudził mnie świergot ptaków, zapach rezedy i rześkość Powietrza. Usiadłem mile wypoczęty. Znużenie przeszło i nie dręczyły nnie żadne natrętne myśli. Wdychałem świeże powietrze. Cały świat orzeźwił. Być może pustynny wiatr przestał dąć już rano, ale czesniej nie zauważyłem tego. Głowa mnie już nie bolała, brak snu Ż?e SZczypał w oczy, nie byłem głodny ani spragniony. Czułem tylko, - wspaniale jest oddychać, żyć i być człowiekiem na tej ziemi, drz P°Strzegłem ogrodnika, który chodząc po ogrodzie unosił gałęzie pro OWocowych i ręką badał niedojrzałe owoce. Miał na sobie Przed*' WlC'Ską °P°ncze z krótkimi frędzlami, odkrytą głowę chronił z m . prornieniami słońca. Pomyślałem, że może nie jest zadowolony e) obecności w ogrodzie bez pozwolenia. Zwyczaje Żydów są 67 MIKA WALTARI nader skomplikowane, a ja ich nie znam zbyt dobrze. Dlatego się podniosłem, podszedłem do niego, pozdrowiłem go i rzekłem: — Twój ogród jest piękny, mam nadzieję, że się nie obraziłeś za t0 iż bez pytania przyszedłem tu odpocząć. W tym momencie cały świat wydawał mi się cudowny, a ludzk dobrzy. Ogrodnik odwrócił twarz w moją stronę i uśmiechnął się ^ mnie tak przyjaźnie, jak jeszcze żaden Żyd nie uśmiechał się do gładko ogolonego Rzymianina. Ale jego słowa zdumiały mnie, ponieważ łagodnym głosem, prawie wstydliwie i nieśmiało rzekł: — W moim ogrodzie jest miejsce również dla ciebie, albowiem znam cię. Przypuszczałem, że źle widzi i pomylił się co do osoby. Zdziwiony powiedziałem: — Nie jestem Żydem, czyś nie zauważył? Jakże mógłbyś mnie znać? — Znam moich i moi znają mnie — odparł w zagadkowy, iście żydowski sposób. Ręką uczynił gest, jakby zapraszając, bym mu towarzyszył. Sądziłem, że chce mi coś pokazać albo czymś poczęstować dla wykazania gościnności, więc chętnie się do niego przyłączyłem. Szedł przede mną i zauważyłem, że paskudnie kuleje, chociaż nie był jeszcze stary. Przy skrzyżowaniu ścieżek znowu podniósł gałąź drzewa owoco wego i spostrzegłem, że w nadgarstku ma dużą, jeszcze nie zagojoną ranę. Stanąłem jak wryty i na chwilę jakby mi władzę w nogach odjęło. A on jeszcze raz popatrzył na mnie znajomymi mądrymi oczyma i skręcił w kierunku stromego zbocza. Kiedy odzyskałem zdolność ruchu, wydałem głośny okrzyk i pqj biegłem za nim, ale zniknął mi z oczu. Widziałem krętą ścieżkę, jeg° nie było. Nie zauważyłem żadnego miejsca, w którym mógłby skryć się w tak krótkim czasie. Kolana odmówiły mi posłuszeństwa i siadłem ťa ścieżce, nie wiedząc, co myśleć. Teraz opisałem wszystko właśnie tak: jak się wydarzyło, wówczas jednak, przyznaję szczerze, myślałem)ze ujrzałem zmartwychwstałego żydowskiego króla. Duża rana w nadga* stku ogrodnika była dokładnie w tym miejscu, w które przy krzyżowaniu oprawca wbija gwóźdź, aby kości wytrzymały ciężar miotającej się ciała. Powiedział, że mnie zna. Skąd mógł mnie znać, jeśli nie sp°j krzyża? Ale chwila egzaltacji minęła, ziemia znów wydała mi się szai i wróciło poczucie rzeczywistości. Siedziałem na zakurzonej ścieżc^j No dobrze, sympatyczny Żyd uśmiechnął się do mnie. Po cóż zari TAJEMNICA KRÓLESTWA , tłokach? Przecież zdarzają się Żydzi przyjaźnie usposobieni bU'aC dzoziemców! Kulawych widziałem w mieście aż za dużo, d° Todnicy często kaleczą sobie ręce przy pracy. Na pewno źle diałem gest jego ręki. Wcale nie chciał, bym szedł za nim, po ślh i stu gdzieś się skrył w zaroślach. przede wszystkim, gdyby był królem żydowskim, to dlaczego mnie się objawił? Kimże jestem, żeby się pokazywał właśnie mnie? Jeżeli ' miał jakieś swoje powody, to dlaczego ich nie przedstawił i nie ^ owiedzial, czego ode mnie oczekuje? Bez tego jego pojawienie się nie miało sensu. Potem zacząłem się zastanawiać, czy to wszystko me było tylko snem. Wróciłem pod krzew mirtu, popatrzyłem na miejsce, gdzie leżałem. Nie, to nie był sen. Padłem jak długi i kiedy o tym rozmyślałem, zarówno rozum, jak i cała moja wiedza filozoficzna buntowały się przeciwko temu, co jawiło się przecież jako absurdalne. Jak najgoręcej pragnąłem zobaczyć ukrzyżowanego i zmartwychwstałego króla żydowskiego, ale nie miałem prawa uznać za rzeczywistość swoich marzeń i sądzić, że widziałem go żywego pod postacią ogrodnika