They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

.. Nawet kiedy oddala się służ±c±, podaje się jej powód. — Nie kocham cię już, nie mam nic więcej do powiedzenia. — Ale dlaczego! Kochała¶ mnie przecież, czy nie? — Tak, kochałam cię... nawet bardzo... ale teraz cię już nie kocham. — Bardzo mnie kochała¶? — Tak, bardzo... teraz jednak wszystko się skończyło. — Ale dlaczego? Musi przecież istnieć jaki¶ powód! — Być może... ale nie umiałabym powiedzieć, jaki... Wiem tylko tyle, że cię nie kocham. — Nie powtarzaj tego co chwila! — zawołałem trac±c panowanie nad sob± i bezwiednie podnosz±c głos. — Ty mi to każesz powtarzać. Nie chcesz uwierzyć, więc muszę ci powtarzać. — Teraz już uwierzyłem. Zaległo milczenie. Emilia paliła papierosa ze wzrokiem utkwionym w podłogę. — A jeżeli to ja ci podam ten powód — powiedziałem — czy uznasz go za prawdziwy? — Ależ ja sama nie wiem, jaki to był powód. — Ale jeżeli ci go podam, może przyznasz, że szło wła¶nie o to. — No dobrze... powiedz. „Nie mów do mnie w ten sposób" — miałem ochotę krzykn±ć, głęboko zraniony jej lekceważ±cym, obojętnym tonem. Ale ugryzłem się w język i próbuj±c nadal zachować rozs±dek, zacz±łem mówić: — Czy pamiętasz tę dziewczynę, która przychodziła do nas kilka miesięcy temu przepisywać mi na maszynie scenariusz? Tę sekretarkę... Przyłapała¶ nas, kiedy całowali¶my się... Zapomniałem się na chwilę i popełniłem ten idiotyzm... ale przysięgam ci, że to był pierwszy i ostatni pocałunek... nie widziałem jej nigdy więcej... A teraz powiedz prawdę, czy to ten pocałunek oddalił cię ode mnie? Powiedz prawdę... czy wła¶nie od chwili tego pocałunku przestała¶ mnie kochać? Mówi±c to wszystko obserwowałem j± uważnie. W pierwszej chwili była wyraĽnie zdziwiona i jak gdyby przecz±co poruszyła ręk±; wygl±dało na to, że moje przypuszczenie wydaje się jej całkiem niedorzeczne. Potem nagle zamy¶liła się i zmienił się wyraz jej twarzy. Odpowiedziała powoli: — No przypu¶ćmy, że szło o ten pocałunek... teraz, kiedy już wiesz, ulżyło ci? Od razu miałem pewno¶ć, że nie idzie o ten pocałunek, że ona chce mi po prostu to wmówić. Wszystko było jasne: pocz±tkowo Emilia była po prostu zdumiona moim przypuszczeniem, bardzo dalekim od prawdy; potem nagłe wyrachowanie kazało jej przyznać mi rację. Pomy¶lałem więc, że przyczyna zmiany jej uczuć musiała, być o wiele poważniejsza niż ten przelotny pocałunek. A nie chciała mi wyjawić tej przyczyny, bo pozostały jej jeszcze resztki względów dla mnie. Wiedziałem, że Emilia nie jest zło¶liwa i nie lubi nikogo obrażać. Musiała więc to być przyczyna obrażaj±ca moj± godno¶ć własn±. Powiedziałem łagodnie: — To nieprawda... to nie był ten pocałunek. Zdziwiła się: — Dlaczego? Skoro ci mówię, że tak. — Nie, to nie idzie o ten pocałunek, idzie o co¶ całkiem innego. — Nie wiem, co chcesz przez to powiedzieć. — Wiesz doskonale. — Daję ci słowo honoru, że nie wiem. — A ja ci mówię, że wiesz. Zniecierpliwiła się we wła¶ciwy jej jak gdyby macierzyński sposób: — Dlaczego chcesz koniecznie wszystko wiedzieć? Ach, jaki ty jeste¶... Po co te dociekania... co cię to obchodzi? — Bo wolę prawdę, choćby najgorsz±, od kłamstwa... A poza tym je¶li nie mówisz mi prawdy, mogę wyobrażać sobie Bóg wie co... najprzykrzejsze dla mnie rzeczy. Spojrzała na mnie jako¶ dziwnie, w milczeniu; a potem zapytała: — Co cię to obchodzi? Masz przecież spokojne sumienie, prawda? — Oczywi¶cie, że tak. — No, to co cię obchodzi reszta? — A więc miałem rację — powiedziałem z naciskiem — muszę być przygotowany na najgorsze. — Wcale tego nie powiedziałam... powiedziałam tylko, że je¶li masz czyste sumienie, reszta nie powinna cię obchodzić. — Mam spokojne sumienie, to prawda. Ale to nic nie znaczy... czasami i sumienie potrafi oszukać. — Ale nie twoje, co? — odrzekła z lekk± ironi±, która wydała mi się jeszcze bardziej obraĽliwa niż uprzednia obojętno¶ć. — Także i moje. — No, muszę i¶ć — o¶wiadczyła nagle. — Czy masz mi jeszcze co¶ do powiedzenia? — Nie odejdziesz st±d, dopóki nie powiesz mi prawdy. — Powiedziałam prawdę: nie kocham cię już. Trudno mi wyrazić, co za wrażenie wywierały na mnie te cztery słowa