ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

Dopiero w tej chwili zdaję sobie sprawę z tego, że mogą mnie schwytać we Francji! Gotów już jestem wycofać się z tego wszystkiego. — Zostaniecie przewiezieni na niewielkie lotnisko niedaleko stąd. W nocy, a konkretnie tuż przed świtem, polecicie samolotem na drugą stronę Kanału. — Wskazuje palcem teren określony jako ziemia niczyja, a później wyciąga jeszcze jakiś arkusz. Okazuje się, że jest to powiększenie fotografii lotniczej. — To zdjęcie zostało zrobione przez lotników z rozpoznania powietrznego. Widzicie tutaj duże drzewo, które zostało zwalone w czasie ostrzału artyleryjskiego. Wskazuje na zamazaną plamę na zdjęciu. Przyglądam jej się, zastanawiając się, o co w tym wszystkim chodzi. — Niewielki samolot zrzuci was w nocy z czarnym spadochronem w pobliżu tego drzewa. — Uśmiecha się, jak gdyby był iluzjonistą, który właśnie wyciągnął królika z cylindra. — Dostaniecie plecak z racjami żywnościowymi, które wystarczą wam na kilka dni. Na piersiach będziecie mieli przypięte radio. Postaramy się je zabezpieczyć przed uszkodzeniem w czasie lądowania. Dostaniecie oczywiście specjalny spadochron i mały pistolet. Więc z małym pistoletem mam walczyć z całą armią niemiecką? Jak się z tego wyplątać? Wcale nie chcę zostać bohaterem, prawdę powiedziawszy, nie jestem wcale pewien, że to my powinniśmy wygrać tę wojnę. Chcę nauczyć się niemieckiego. — Musicie być bardzo ostrożni w czasie lądowania. Starajcie się wylądować na plecach, obejmując radio ramionami. Radio jest najważniejsze. Przyglądam mu się uważnie, by sprawdzić, czy nie żartuje, ale wygląda, że mówi serio. — Kiedy wylądujecie i wszystko będzie w porządku, złożycie spadochron i ukryjecie się w dole po wyrwanym drzewie. Będziecie musieli zrobić to bardzo szybko, ponieważ istnieje możliwość, że ktoś zauważy wasze lądowanie. Mówi to wszystko zupełnie serio. Nie mogę w to uwierzyć. Znaleźli niewłaściwego człowieka. To musi być jakaś potworna pomyłka. — Rozłożycie spadochron w dziurze, nakryjecie się nim i uruchomicie radio. Postarajcie się nawiązać kontakt z nami albo ze sprzymierzeńcami. Sierżant Mullins poda wam częstotliwości, na których macie nasłuchiwać. — Przerywa i ponownie bacznie mi się przygląda. — Jakieś pytania? — Jak i kiedy mam się stamtąd wydostać? — Bojownicy francuskiego ruchu oporu, z którymi pozostajemy w kontakcie, będą was szukać. Wiedzą, kiedy nastąpi zrzut, i pomogą wam, jeśli inwazja zostanie z jakichś powodów opóźniona. — Co mam tam robić? Nadal tego nie rozumiem. — Mamy dla was kilka zadań. Przede wszystkim będziecie próbować nawiązać kontakt zarówno z Brytyjczykami, jak i Kanadyjczykami oraz Amerykanami, żeby upewnić się, że utrzymają ustalony kierunek ataku i nie zaczną strzelać do siebie w ciemnościach. W podobnych sytuacjach zawsze istnieje taka ewentualność. Następnie, tak szybko jak tylko będzie to możliwe, przekażecie radio Francuzom. Oni już wiedzą, co z nim zrobić. Zajmą się wami i pomogą wydostać się z tego wszystkiego. Nie macie się czym przejmować. Sierżant Mullins wyjaśni wam wszystko szczegółowo. Major spogląda na zegarek. Wykonał już swoje zadanie. Pochyla się nad biurkiem i ściska mi dłoń. Ja mam w głowie zupełny mętlik. — Powodzenia. Kierowca czeka już na was przed budynkiem, zabierze was z powrotem do jednostki, żebyście mogli spakować swoje rzeczy. Nie musicie zabierać hełmu, karabinu, bagnetu ani amunicji. Sierżant Mullins dostarczy wam wszystko, co będzie wam potrzebne. Pamiętajcie tylko: ani słowem nie wolno wam wspomnieć o niczym, co tutaj usłyszeliście, a zwłaszcza o waszej misji. Liczymy na was. Po tych słowach, jak gdyby na jakiś niewidoczny sygnał wchodzi kierowca. Do wozu wsiadamy tylko we dwóch. Siadam z przodu i próbuję raz jeszcze przemyśleć wszystko, co wydarzyło się w ciągu ostatniej godziny czy dwóch. Dochodzę do wniosku, że albo oszalałem, albo to wszystko to jeden wielki żart, z którego wszyscy będą się jutro śmiali. Docieramy do obozu i samochód odjeżdża. Przez całą drogę nie zamieniliśmy nawet słowa. Jest już prawie noc, kieruję się do namiotu. Gettinger chce wiedzieć, co się stało. — Stan, nawet gdybym ci opowiedział, nie uwierzyłbyś. Sam prawie nie mogę w to uwierzyć. Nie zadawaj mi żadnych pytań. W głowie mi się tak kręci, że zaraz zacznie mnie boleć