ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

Niejednokrotnie już łódź niosła je w ten sposób, który teraz wydał im się świetny dla odegrania „Elaine". — A więc dobrze... będę Elaine — ustąpiła Ania niechętnie. Pragnęła gorąco odegrać rolę bohaterki, jednakże jej poczucie artystyczne opierało się temu — uważała, że nie posiada warunków zewnętrznych. — Ty, Ruby, będziesz królem Arturem, Janka będzie Gi-newrą, Diana zaś Lancełotem. Ale przedtem odegracie role ojca i braci. Starego, niemego sługi nie możemy wprowadzić, gdyż na dnie łódki, gdy ja się położę, nie będzie miejsca dla dwóch osób. Dno łódki wyłożymy czarnym aksamitem. Stary, czarny szal twojej matki, Diano, będzie najodpowiedniejszy do tego celu. Otrzymawszy żądany szal, Ania rozpostarła go w łodzi, a następnie położyła się na nim wyciągnięta, przymknęła powieki i złożyła ręce na piersiach. — Ach, wygląda zupełnie jak umarła — szepnęła nerwowo Ruby Gillis spoglądając na nieruchomą, bladą twarzyczkę, po której ślizgały się cienie brzóz. — Wiecie, dziewczęta, 247 strach mnie ogarnia! Czy w cgóle powinnyśmy bawić się w ten sposób? Pani Linde twierdzi, że branie udziału w przedstawieniach teatralnych jest rzeczą okropnie niewłaściwą. —^ Ruby, nie powinnaś teraz wspominać o pani Linde — odezwała się Ania surowo. — Psujesz wrażenie, bo wszystko to działo się setki lat przed urodzeniem pani Linde. Janko, ty zajmij się wszystkim! Wszak Elaine nie powinna mówić, jeśli umarła. Janka okazała się na wysokości zadania. Nie było złotej kapy do nakrycia leżącej dziewczynki, lecz zastąpiła ją znakomicie stara serweta z żółtej, japońskiej krepy. Nie było też pod ręką białej lilii, ale w zupełności wystarczył piękny sza-fjrowy irys umieszczony w splecionych dłoniach Ani. — Oto jest już gotowa! — zawyrokowała Janka. — Teraz ucałujcie jej czyste czoło i ty, Diano, powiedz: „Żegnaj, siostro, na wieki" — a ty, Ruby, powiesz: „Żegnaj, miła siostrzy-co!" Tylko jak najsmutniejszym głosem! Aniu, uśmiechnij się choćby leciutko! Przypominasz sobie zapewne: „Elaine z bladym uśmiechem na ustach". Tak, teraz jest lepiej. Możecie pchnąć łódkę! Wypchnięta gwałtownie łódź uderzyła mocno o jeden ze starych, wystających pali. Diana, Janka i Ruby czekały tylko, dopóki woda jej nie uniosła, po czym skoczyły w las, przebiegły drogę prowadzącą na most i popędziły ku owemu oddalonemu cyplowi, gdzie jako Lancelot, Ginewra i król miały być gotowe do przyjęcia Elaine. Ania, powoli unoszona przez prąd wody, kilka chwil napawała się romantycznością swego położenia. Lecz nagle stało się coś bynajmniej nie romantycznego. Do łodzi zaczęła się dostawać woda. Po kilku minutach Ełaine była zmuszona zerwać się ze swego łoża, unieść złotem haftowaną szatę i ściągnąć czarny całun, aby z rozpaczą przekonać się o istnieniu sporej dziury, przez którą niewątpliwie przedostawała się woda. Ostry pal u przystani oderwał łatę przybitą do dna łodzi. 248 Ania nie wiedziała o tym, lecz niewiele czasu potrzebowała, aby się przekonać, że jest w niebezpieczeństwie. Łódź będzie się napełniała wodą i bez wątpienia zatonie, zanim zdąży dotrzeć do owego drugiego cypla. Gdzież były wiosła? Pozostały prawdopodobnie na przystani. Ania wydała krótki, przytłumiony, przez nikogo nie dosłyszany krzyk; była blada jak kreda, lecz nie straciła przytomności umysłu. Jedna tylko była rada, jedna, jedyna... — Byłam okropnie przerażona — opowiadała Ania nazajutrz pani Ałlan — i latami wydawał mi się czas, zanim łódź dotarła do mostu, gdy tymczasem coraz więcej wody napływało do środka. Zaczęłam się modlić bardzo gorąco, lecz nie przymykałam oczu, wiedziałam bowiem, że jest tylko jeden sposób ratunku: zbliżyć się do pali u mostu, tak żebym zdążyła się wdrapać na jeden z nich. Pani wie, że te pale są to stare pnie drzew, ze sterczącymi odłamkami gałęzi i sękami. Trzeba było się modlić, ale jednocześnie zrobić to, co należało do mnie: uważać i mieć oko zwrócone na wszystko. Powtarzałam bezustannie: „Kochany Boże, pozwól, niech tylko łódka przybliży się do pali, a ja już zrobię resztę!" W takich okolicznościach nie można myśleć nad ułożeniem pięknej modlitwy. Jednakże moja została wysłuchana, gdyż łódka na chwilę zbliżyła się do jednego z pali, a wówczas, zarzuciwszy szybko serwetę i szal na ramiona, wdrapałam się na wystający sęk. l tak pozostałam, przytulona do śliskiego pala, bez możności poruszania się w tę lub ową stronę. Była to bardzo nieroman-lyczna sytuacja, ale wówczas nie myślałam o tym. Trudno jest zastanawiać się nad romantycznością, kiedy się tylko co wymknęło z mogiły pod wodą. Odmówiłam dziękczynną modlitwę i całą uwagę skupiłam na tym, by mocno trzymać się słupa; wiedziałam bowiem dobrze, że tym razem będę musiała zapewne liczyć na ludzką pomoc, aby wydostać się na ląd. Tymczasem łódka przesunęła się koło mostu i szybko znik->nęła pod wodą. Ruby, Janka i Diana, oczekujące u owego drugiego cypla, ujrzawszy nagle, że łódź tonie, ani na chwilę 250 nie wątpiły, że i Ania znalazła się pod wodą. Stanęły nieruchome, blade, zamarłe z trwogi. Potem z głośnym okrzykiem przerażenia pomknęły w szalonym pędzie przez las, nie rzuciwszy ani jednego spojrzenia w kierunku mostu