ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

Chciałem ci zaproponować, żebyś została współproducentem, z pełnymi dochodami oczywiście. A Idę zrobić głównym montażystą. - Evans promieniał. - Czy może być układ bardziej fair? - Rozumiem, Richard - powiedziała Gretchen - że zgadzasz się z Evansem? Chciałabym usłyszeć to od ciebie. I bez wątpienia jest ci też przyjemnie słyszeć, że Ida Cohen, która włożyła tyle wysiłku, żeby twój scenariusz znalazł się na ekranie, nazywana jest żydowską Joanną d'Arc? Sanford znów się zarumienił. - Nie, z tym się nie zgadzam. Ale zgadzam się, że można zrobić lepszy film mając dwa miliony dolarów niż mając siedemset pięćdziesiąt tysięcy. I mówiąc szczerze, zanim do mnie zadzwoniłaś, nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że ten film może zrobić kobieta... - A teraz? - No... - Chłopak był wzburzony. - Wiem, że jesteś sprytna i masz wiele doświadczenia. Ale nie jako reżyser. Gretchen, to mój pierwszy film, i wolałbym, żeby robił go mężczyzna, taki jak Evans Kinsella, mający za sobą tyle sukcesów i cieszący się taką reputacją. - Jego reputacja cuchnie - powiedziała obojętnie Gretchen. - Tam, gdzie to się liczy. Na przykład ja tak uważam. Jeżeli zrobi jeszcze jeden taki film jak ostatni, nie będzie mógł wynająć nawet najprymitywniejszej kamery w Kalifornii. - Widzisz, Dick, mówiłem ci, że podejdzie do sprawy po kobiecemu i będzie mściwa. Była żoną reżysera, którego uważała za kolejne wcielenie Stanisławskiego, chociaż znam jego filmy i mówiąc delikatnie, doskonale mógłbym się bez nich obejść. Po jego śmierci ona chce wziąć odwet na czymś, na kimś, na każdym reżyserze, i staje się największą przeciwniczką mężczyzn dwudziestego wieku. A ta stara Polka, Ida, kwiat getta, której żaden mężczyzna nie dotknie nawet dziesięciostopową tyczką, nakładła jej do głowy, że jej przeznaczeniem jest doprowadzić kobiety do nagrody Akademii. - Ty obrzydliwy, konspirujący nikczemniku. Zasługujecie obaj na to, żebym oddała wam film i pozwoliła zmienić go w kupę gówna, jak określiłeś kiedyś ten scenariusz. - Kiedy ją zatrudniłem - kontynuował Kinsella już bez żadnych hamulców - przyjaciel ostrzegał mnie, żeby nigdy nie angażować bogatych. Zwłaszcza bogatych kobiet. I nie rżnąć ich. Nigdy ci nie wybaczy, kiedy pierwszy raz spojrzysz na inną dziewczynę. Wynoś się stąd, ty dziwko - krzyczał przeraźliwie. - Przyjdę na premierę i dobrze się ubawię. - Gretchen - zaczął żałośnie Richard. Wyglądał na przerażonego, jakby żałował, że w ogóle kiedykolwiek dotknął maszyny do pisania. - Proszę cię... - Richard - powiedziała spokojnie Gretchen, czując się cudownie oczyszczona i oszałamiająco wolna - kiedy zaczniemy kręcić, możesz przychodzić lub nie. Będziesz mile widziany. Do widzenia, panowie - powiedziała i dumnie wyszła z pełnego kwiatów, butelek i przekleństw salonu. W windzie śmiała się i płakała, nie zwracając uwagi na innych pasażerów. Co to będzie, jak opowiem o wszystkim Idzie, myślała. Na ulicy podjęła jednak postanowienie: nigdy więcej młodych mężczyzn. Bez względu na to, jak błyszczące mają oczy, jak białe zęby, jak wspaniałą witalność, jak obiecujące obietnice, jak czystą skórę, jak słodki zapach. Od tej pory, jeżeli wybierze jakiegoś mężczyznę, będzie od niej starszy i wdzięczny jej, nie będzie oczekiwał od niej wdzięczności. Nie miała pojęcia, czy zgadza się to z filozofią Idy, ale nie bardzo ją to obchodziło. Byli w połowie lunchu, złożonego z zupy z mięczaków i gorących biskwitów, który przygotowała Helen. Helen mówiła właśnie: "Lubię gotować dla mężczyzny, który nie musi troszczyć się o swoją wagę", kiedy zadzwonił dzwonek. - Psiakrew. Lunch przerwał im już raz telefon od Gretchen. Gretchen potrzebowała piętnastu minut, żeby opowiedzieć Rudolfowi, co zaszło tego ranka między nią i Kinsellą; była pewna, że Rudolf zaaprobuje jej postawę. On jednak nie był tak przekonany, jak się spodziewała. Tym razem przerwał im dzwonek do drzwi wejściowych. Rudolf wstał od stołu, podszedł do drzwi i otworzył. W oceanicznym wrześniowym słońcu stał Wesley, schludnie ubrany w spodnie i sportową marynarkę. Wyglądał trochę mizernie, kości policzkowe rysowały się wyraźnie, włosy miał ostrzyżone i porządnie uczesane, ani zbyt długie, ani zbyt krótkie, a oczy, jak zwykle, poważne i zamglone. - Cześć, Wesley - powiedział Rudolf. - Wiedziałem, że wcześniej czy później się pokażesz. Przyszedłeś w samą porę na lunch. Wejdź. Rozdział IV 1 Billy z zainteresowaniem przyglądał się, jak George (wiedział, że nie jest to prawdziwe imię tego człowieka) starannie pracuje nad mechanizmem zegarowym. Monika, do której George zwracał się: Heidi, stała po drugiej stronie stołu. Twarz jej pozostawała w cieniu, powyżej jasnego strumienia światła, jaki rzucała na stół lampa do pracy. - Czy obserwujesz to dokładnie, John? - zapytał George swoją z hiszpańska akcentowaną angielszczyzną, patrząc na Billy'ego. John to było imię Billy'ego w organizacji. Monika zawsze nazywała go John, ilekroć był w pobliżu ktoś z wtajemniczonych