ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

Strach chwycił Bastiana. Nim zdążył się zastanowić, zbiegł w dolinę między czerwoną a niebieską wydmą, aby ukryć się przed nadciągającym w pędzie ognistym stworem. Ledwie jednak stanął na dole, zawstydził się tego strachu i zdławił go w sobie. Sięgnął po AURYN na piersi i poczuł, jak cała odwaga, której niedawno zapragnął, napływa do jego serca i wypełnia je po brzegi. Potem znów usłyszał ten głęboki grzmot, od którego drżał pustynny grunt, ale tym razem z bardzo bliska. Spojrzał w górę. Na szczycie ognistoczerwonej wydmy stał olbrzymi lew. Stał pod słońce, tak że jego potężna grzywa okalała lwie oblicze niby wieńcem płomieni. Ale ta grzywa i w ogóle cała sierść nie była żółta, jak to zazwyczaj bywa u lwów, lecz równie ognistoczerwona jak piasek, na którym stał. Lew zdawał się nie dostrzegać chłopca, który - maleńki w porównaniu z nim - stał w dolinie między obiema wydmami, i patrzył na czerwone litery pokrywające przeciwległy stok. A potem znów rozległ się ten potężny, grzmiący głos: - Kto to zrobił? - Ja - odparł Bastian. - I co to znaczy ? - To moje nazwisko - powiedział Bastian. - Nazywam się Bastian Baltazar Buks. Teraz dopiero lew skierował wzrok na niego i Bastian miał wrażenie, jakby spowił go płaszcz płomieni, w którym z miejsca spłonie na popiół. Lecz to wrażenie zaraz minęło i Bastian wytrzymał spojrzenie lwa. - Ja - powiedziało ogromne zwierzę - jestem Graograman, pan Pustyni Barw, nazywany także Kolorową Śmiercią.Wciąż jeszcze mierzyli się wzrokiem i Bastian czuł zabójczą moc, jaką tchnęły te oczy. Było to jakby niewidzialne siłowanie się. I w końcu lew spuścił wzrok. Powolnymi, majestatycznymi ruchami zszedł z wydmy. Gdy wkroczył na piasek w odcieniu ultramaryny, zmienił zabarwienie, jego sierść i grzywa były teraz również niebieskie. Ogromne zwierzę zatrzymało się na chwilę przed Bastianem, który musiał zadzierać głowę jak mysz patrząca na kota, a potem nagle położyło się i pochyliło głowę do samej ziemi. - Panie - powiedział Graograman - jestem twoim sługą i czekam na twoje rozkazy . - Chciałbym wydostać się z tej pustyni - oznajmił Bastian. - Możesz mnie zabrać?Graograman potrząsnął grzywą. - To, panie, jest dla mnie niemożliwe. - Dlaczego? - Bo noszę pustynię ze sobą. Bastian nie mógł zrozumieć, co lew miał na myśli. - Nie ma innego stworzenia - spytał więc - które mogłoby mnie stąd zabrać? - Skądże - odrzekł Graograman. - Tam, gdzie ja jestem, nie ma mowy, żeby uchowało się coś żywego. Samo moje istnienie wystarczy, żeby nawet najpotężniejsze i najgroźniejsze istoty w promieniu tysiąca mil zamienić w kupkę popiołu. Dlatego nazywają mnie Kolorową Śmiercią i królem Pustyni Barw. - Mylisz się - powiedział Bastian. - Nie każda istota spala się na popiół w twoim królestwie. Ja na przykład, jak widzisz, oparłem ci się. - Bo nosisz Blask, panie. AURYN cię chroni - nawet przed najbardziej zabójczą ze wszystkich istot Fantazjany, przede mną. - Chcesz przez to powiedzieć, że gdybym nie miał Klejnotu, też musiałbym zamienić się w kupkę popiołu? - Tak jest, panie, i stałoby się to, choćbym sam musiał nad tym ubolewać. Bo jesteś pierwszym i jedynym, który kiedykolwiek ze mną rozmawiał.Bastian chwycił Znak. - Dziękuję ci, Dziecię Księżyców! - powiedział cicho. Graograman uniósł się znów na swą całą wysokość i spoglądał na Bastiana z góry. - Sądzę, panie, że mamy sobie niejedno do powiedzenia. Może ja wyjawię ci tajemnice, których ty nie znasz. Może ty wytłumaczysz mi zagadkę mojej egzystencji, której nie pojmuję. Bastian skinął głową. - Jeśli to możliwe, chciałbym tylko najpierw się czegoś napić. Jestem bardzo spragniony . - Twój sługa gotów jest na każde skinienie - odparł Graograman. - Czy zechcesz, panie, usiąść na moim grzbiecie? Zaniosę cię do mego pałacu, gdzie znajdziesz wszystko, czego ci potrzeba. Bastian wskoczył na grzbiet lwa. Obiema rękami chwycił się grzywy, której poszczególne kędziory płonęły niczym długie płomienie. Graograman obrócił głowę ku niemu. - Trzymaj się mocno, panie, bo ja jestem szybkim biegaczem. I jeszcze o jedno chcę cię prosić, panie: dopóki przebywasz w moim królestwie czy zgoła w moim towarzystwie przyrzeknij mi, że z żadnego powodu i nawet na najkrótszą chwilę nie zdejmiesz ochraniającego cię Klejnotu! - Przyrzekam ci to - powiedział Bastian. Lew ruszył, zrazu powoli, z godnością, potem coraz szybciej i szybciej. Ze zdumieniem Bastian obserwował, jak na każdym nowym piaskowym pagórku sierść i grzywa lwa zmieniały zabarwienie, zawsze stosownie do koloru wydmy. A wreszcie Graograman sadził potężnymi susami ze szczytu na szczyt, pędził na złamanie karku, a jego ogromne łapy ledwie dotykały ziemi