ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

- Spadamy. Ruggerio wziął torbę lekarską i poszedł za Angelem do drzwi. Ten spojrzał przez wizjer. Nie zobaczył nikogo, otworzył drzwi i wystawił głowę. - Korytarz pusty - oznajmił. - Idziemy! Szybko wyszli z mieszkania i pobiegli do klatki schodowej. Zeszli jedno piętro i spokojnie poczekali na windę. Aby uniknąć zetknięcia z portierem, wysiedli z windy na pierwszym piętrze i wrócili na schody. Do wyjścia z budynku posłużyli się windą służbową. Gdy podeszli do samochodu, Angelo stanął. Nie mógł uwierzyć własnym oczom. - Spójrz na to! - odezwał. - Dostaliśmy mandat. Trzeba mieć tupet. Mam nadzieję, że gliniarz, który nam to wypisał, nigdy nie spróbuje przyjechać swoim samochodem do Ozone Park. - No to co dalej? - spytał Tony. - Następna robota, czy kolacja? - Nie wiem, co ty bardziej lubisz - odrzekł Facciolo potrząsając głową. - Rozwalanie czy jedzenie. Ruggerio uśmiechnął się. - To zależy od nastroju. - Myślę, że powinniśmy wykonać ten drugi skok - stwierdził Angelo. - Kiedy potem pójdziemy coś zjeść, będzie akurat pora, aby tu zadzwonić i powiedzieć portierowi o dziwnych odgłosach w mieszkaniu dwadzieścia pięć G. - No to zróbmy tak - zgodził się Tony. Po powąchaniu kokainy czuł się znakomicie. Wydawało mu się nawet, że potrafiłby zrobić każdą rzecz na świecie. Gdy Facciolo odjeżdżał od krawężnika, Franco Ponti zapuszczał silnik swojego samochodu. Pozwolił przejechać kilku samochodom, zanim sam włączył się do ruchu na Piątej alei. Obserwował przedtem, jak Angelo i Tony zaczepili biegnącego człowieka i odwieźli go do jego mieszkania. Choć nie był przy tym, co wydarzyło się w tym mieszkaniu, sądził, że się domyśla. Istotnym pytaniem było jednak nie co, lecz dlaczego? Rozdział 14 MANHATTAN, PONIEDZIAŁEK, GODZ. 6.45 Budzik zadzwonił i Laurie jak zwykle pospiesznie, lecz nieudolnie usiłowała go wyłączyć. Kiedy wreszcie odstawiała go na parapet okna, uświadomiła sobie, że po raz pierwszy od wielu dni obudziła się bez uczucia niepokoju wywoływanego przez powtarzający się koszmarny sen. Najwidoczniej spotkanie z Bobem Talbotem przejściowo uspokoiło jej sumienie. Gdy jednak włożyła swe futrzane pantofle i włączyła lokalne wiadomości telewizyjne, zaczęła odczuwać rosnący niepokój. Nie wiedziała, co przyniesie dzień w jej stosunkach z doktorem Binghamem. Chciała jak najszybciej zobaczyć artykuł Boba Talbota w dzisiejszej gazecie oraz miejsce, w jakim został zamieszczony. Było całkiem jasne, że Bingham będzie podejrzewał, iż to ona jest źródłem tych informacji. Co powinna odpowiedzieć, jeśli zapyta ją wprost? Miała wątpliwości, czy będzie w stanie okłamywać szefa. W drodze do łazienki przystanęła w kuchni i zerknęła przez okno na niewielki, widoczny stamtąd skrawek nieba. Ciemne skłębione chmury wskazywały, że pogoda nie poprawiła się od wczorajszego dnia. Po prysznicu i przy drugiej filiżance kawy, stojącej niepewnie na brzegu zlewu, zaczęła się malować, cały czas rozważając rozmaite scenariusze swej prawdopodobnej rozmowy z Binghamem. W tle rozległ się dobrze znany motyw muzyczny rozpoczynającego się programu Dzień dobry, Ameryko. Za moment dały się słyszeć było równie znane, wesołe głosy prezenterów. Gdy miała przystąpić do malowania ust, Mike Schneider mówił o nowych broniach masowego rażenia znalezionych w Iraku przez specjalistów ONZ. Skończyła właśnie malować górną wargę, kiedy nagle się wzdrygnęła. Usłyszała w ustach prezentera zaskakujące nazwisko. To było jej nazwisko! Popędziła do sypialni i podkręciła głos. Wyraz jej twarzy zmieniał się od niedowierzania do przerażenia, w miarę jak Schneider dokonywał przeglądu serii przedawkowań, poczynając od Duncana Andrewsa, syna kandydującego na senatora Claytona Andrewsa. Następnie wymienił nazwiska trzech nie znanych Laurie ofiar: Kendalla Fletchera, Stephanie Haberlin i Yvonne Andre