ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

- Gdzie właściwie mieszkasz? - spytała Helle. Wskazał na mały, biały domek na prawo od majątku, położony w pobliżu lasu. - Tam. Z tej strony wygląda trochę inaczej, dużo ładniej. Ale z bliska i w świetle dnia widać, że jest zniszczony. Odprowadzę cię do domu. - Myślisz, że nadal grozi mi niebezpieczeństwo? - Nigdy nic nie wiadomo. Dziewczyna zgodziła się bez większych protestów. - Czy... dziedzic zachował się wobec ciebie niegrzecznie tam na wieży? Helle nie wiedziała, co powinna odpowiedzieć. - To chyba moja wina, że nie potrafię radzić sobie w takich sytuacjach - odparła wymijająco. - Porozmawiam z nim - obiecał leśniczy. - Tobie chyba też nie będzie łatwo? Jest przecież twoim chlebodawcą. - Chłopak musi się nauczyć odpowiedniego zachowania - rzucił Thorn tonem ostrzejszym niż zwykle. Po czym zapytał trochę zakłopotany. - A jak ci idzie pisanie? Uśmiechnęła się z ulgą. - Zaczęłam nową powieść, mam ją w głowie - roześmiała się. - Ten redaktor mnie zachęcił. Udzielił mi kilku rad, o czym powinnam pisać, a czego unikać. Powiedział, że w niektórych scenach ujawnia się ton subtelnej erotyki... O, przepraszam, nie wypada mi chyba o tym mówić. Znowu zachowała się zbyt impulsywnie. Ciągle mówi coś bez zastanowienia! O takich rzeczach nie rozmawia się z Peterem Thornem, absolutnie! On chyba rzadko zagląda do książek! Lecz leśniczy ponownie zaskoczył Helle. - Byłoby mi bardzo miło, gdybym mógł przeczytać coś, co napisałaś - powiedział cicho. Spojrzała na niego badawczo, trochę zarumieniona. Czy nie pomyślała o tym, że ci, którzy kupią jej książkę, będą chcieli ją również przeczytać? - Jeżeli naprawdę chcesz marnować na to czas, to... Mam w domu powieść, którą mi zwrócono, tę, po której obiecywałam sobie tak wiele. Niestety to tylko rękopis, bo nie mam maszyny do pisania. - Bardzo chętnie go przeczytam - zapewnił poważnie. Helle się ożywiła. - Poczekaj, zaraz przyniosę! Wbiegła do domu jak na skrzydłach. Teraz, kiedy wiadomo, że książka się nie ukaże i nikt inny nie będzie mógł jej przeczytać, dobrze, że przynajmniej jedna osoba zapozna się z jej treścią. Podała leśniczemu rękopis utworu, zatytułowanego po prostu „Tęsknota”, a on obiecał, że postara się oddać go jak najprędzej. Następnie życzyli sobie nawzajem dobrej nocy i Peter ruszył w powrotną drogę. Helle stała jeszcze przez chwilę i patrzyła za nim, jak znika między krzewami dzikiego bzu. Poczuła nieprzyjemne dławienie w krtani - strach albo potrzebę zatrzymania leśniczego. Sama nie rozumiała, czemu. ROZDZIAŁ IV Helle powinna była się tego spodziewać: w wejściu stała gospodyni o siwiejących jasnorudych włosach, nalana niczym góra drożdżowego ciasta, zwracając swe wodnistoniebieskie oczy w stronę dziewczyny. - No tak, czy uważasz, że to odpowiednia pora powrotu do domu? - Rzeczywiście, zrobiło się trochę późno, Ale nie mogłam wcześniej wyjść. - Wiesz co? Ani trochę nie wierzę w to, jakoby pani Wildehede miała zaprosić ciebie, prostą pomoc z domu starców, na wykwintną kolację! Myślę, że wyszłaś w zupełnie innej sprawie. I do tego wracasz w towarzystwie tego leśniczego. Co ja mam o tym myśleć? Helle zmieszała się. - Ale... on tylko pomógł mi się przedostać na drugą stronę zatoki - jąkała. - Poza tym jest przecież starszym człowiekiem. - Starszym? On? - zawołała gospodyni skrzekliwym głosem. - Ma nie więcej niż dwadzieścia osiem lat, wiem, bo moja kuzynka pracuje jako kucharka w majątku. Wszyscy mówią, że ten mężczyzna jest niebezpieczny! - Peter Thorn miałby być niebezpieczny? - uśmiechnęła się Helle niepewnie. - Wręcz przeciwnie! Wcale nie zwraca na mnie uwagi, jeśli o to pani chodzi