ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

- Poświęcam czas tylko tym ludziom, których uważam za interesujących. Morse opuścił rękę, nie przestawał się jednak uśmiechać. - Jestem pewien, że gdyby poświęcił mi pan kilka minut, znalazłbym dla pana coś interesującego. Roarke zmierzył go lodowatym spojrzeniem. - Przeczucie mnie nie omyliło. Pan naprawdę jest idiotą. - Spokojnie, chłopie - mruknęła Eve, klepiąc go po ramieniu. -Kto przekazał ci informacje objęte tajemnicą służbową? Morse próbował odzyskać utraconą godność. Spojrzał na Eve i zdobył się na drwiący uśmieszek. - O nie, nie wolno mi ujawniać moich źródeł. Nie zapominajmy o konstytucji. - W patriotycznym geście położył dłoń na sercu. -Jeśli chce pani zaprzeczyć tym informacjom, dodać do nich coś lub skomentować je w jakikolwiek sposób, z przyjemnością pani wysłucham. - Może spróbujemy z innej strony? - zaproponowała Eve, zmieniając pozycje? - Znalazłeś ciało Louise Kirski, kiedy było jeszcze ciepłe. - Zgadza się. - Morse zacisnął usta. - Złożyłem już zeznanie w tej sprawie. - Byłeś zdenerwowany, prawda? Roztrzęsiony. Wyrzuciłeś w krzaki swoją kolację. Jak, już ci lepiej? - To było coś, czego nigdy nie zapomnę, ale tak, czuję się lepiej. Dziękuję za troskę. Eve postąpiła o krok, zmuszając go do cofnięcia się. - A jednak czułeś się na tyle dobrze, żeby w ciągu kilku minut wystąpić na wizji i wysłać kamerę, która sfilmowała ciało twojej koleżanki. - Natychmiastowa reakcja to obowiązek każdego dziennikarza. Robiłem to, czego mnie nauczono. To nie znaczy, że nic nie czuję. - Jego głos zadrżał lekko. - To nie znaczy, że każdego wieczoru przed zaśnięciem nie widzę jej twarzy, jej oczu. - Czy zastanawiałeś się kiedykolwiek, co by się stało, gdybyś przyjechał tam pięć minut wcześniej? To pytanie wyraźnie go dotknęło, i choć nie był to całkiem uczciwy cios, Eve odczuwała niekłamaną satysfakcję. - Owszem, zastanawiałem się - odparł z godnością. - Mogłem go zobaczyć albo nawet powstrzymać. Louise żyłaby do tej pory, gdybym nie utknął w korku. Ale to nie zmienia faktów. Louise nie żyje, podobnie jak tamte dwie kobiety. A ty nadal nie wiesz, kto to zrobił. - Może nie przyszło ci do głowy, że to ty go napędzasz. Że dajesz mu dokładnie to, czego oczekuje. - Eve powiodła powoli spojrzeniem po zgromadzonych. Wszyscy słuchali uważnie jej słów. - Na pewno uwielbia oglądać wszystkie te reportaże, wywiady, spekulacje. Zrobiłeś z niego największą gwiazdę telewizji. - Jesteśmy odpowiedzialni za to, by... - zaczął Morse. - Morse, ty nie masz pojęcia, co to jest odpowiedzialność. Wiesz tylko, jak liczyć minuty twojej obecności na antenie. Im więcej ludzi zginie, tym lepsza oglądalność, tym lepsze twoje notowania. Możesz to zacytować w swoim programie. - Eve odwróciła się na pięcie i wyszła z newsroomu. - Czujesz się lepiej? - spytał Roarke, kiedy opuścili już budynek Kanału 75. - Niespecjalnie. Wrażenia? - W newsroomie panuje bałagan, zbyt wielu ludzi robi zbyt wiele rzeczy. Chaos. Co to za facet, którego spytałaś o Nadine? - Rigley. To płotka. Zatrudnili go chyba tylko ze względu na zęby. - Obgryzał paznokcie. Kilku innych wyglądało na zawstydzonych, kiedy wygłosiłaś swoje króciutkie przemówienie. Odwrócili się, udawali, że są bardzo zajęci, choć nic nie robili. Widziałem też, że niektórzy byli zadowoleni, kiedy przyłożyłaś Morse'owi. Zdaje się, że nie jest tu szczególnie lubiany. - Też mi nowina. - Jest lepszy, niż myślałem - rozmyślał na głos Roarke. - Morse? W czym? W obrzucaniu gównem? - Mówię o image'u - odparł Roarke. - Co często się ze sobą wiąże. Pokazuje te wszystkie emocje. Wcale ich nie czuje, ale wie, co robić, by wydawały się autentyczne. Doskonale operuje twarzą i głosem. Jest w swoim żywiole i na pewno wysoko zajdzie. - Boże, uchowaj! - Eve oparła się o samochód Roarke'a. -Myślisz, że wie więcej, niż mówi? - To możliwe. Bardzo możliwe. Lubi to przeciągać, szczególnie teraz, gdy tylko on zajmuje się tą sprawą. I nienawidzi cię. - Och, tak mi przykro. - Zaczęła otwierać drzwi, lecz nagle odwróciła się do Roarke'a. - Nienawidzi mnie? - Zniszczy cię, jeśli tylko będzie miał okazję. Uważaj na siebie. - Może zrobić ze mnie idiotkę, ale nie zniszczy mnie. -Otworzyła drzwiczki. - Gdzie, do diabła, podziewa się Nadine? To do niej niepodobne, Roarke. Wiem, jak się teraz czuje, ale mimo wszystko to do niej niepodobne. Nie zniknęłaby tak po prostu, bez słowa, nie oddałaby dobrowolnie takiej historii temu gnojkowi