Alleluja! W samÄ porÄ dwa debile zorientowaĹy siÄ, Ĺźe sÄ dla siebie stworzeni!
Zięba darła się bezskutecznie. To na nic powiedział Remigiusz. Lepsze byłoby jąłeś zwierzę. Borsuk odwrócił się nagle do Marianny. Ty powinnaś rzekł surowo. Nie chciałem nic mówić, ale na własne oczy widziałem, jak popychałaś Pafnucego. Nie należało tego sprzątania zaczynać za wcześnie, cały ten kłopot przez ciebie. Odpracuj to teraz! Marianna rozzłościła się okropnie do tego stopnia, że przestała się bać. Zawracanie głowy! krzyknęła. Nie przeze mnie, tylko ci ludzie są głupi! Ale żebyś wiedział, zrobię to właśnie! Polce się im i zaprowadzę ich do tego dołu! Ale jeżeli będą chcieli mnie złapać ! Mowy nie ma! przerwał stanowczo Pafnucy. Nic złego ci nie zrobią, nie pozwolimy na to, ani ja, ani dziki! Możesz się im pokazywać, ile tylko zechcesz! Wcale nie chcę mruknęła pod nosem Marianna i dodała głośniej: Niech ktoś zaszeleści tam, gdzie będą. Żeby słyszeli. Zdaje się, że oni w ogóle uszu nie mają. Dwa razy Pafnucy musiał mocno potrząsnąć wielkim krzewem, żeby ludzie wreszcie zwrócili na to uwagę. Odwrócili się i spojrzeli. Marianna stanęła, wyciągając głowę jak najwyżej, i poruszyła się. Ludzie zerwali się na nogi, gapiąc się na nią ze zdumieniem. Coś zawołali. Marianna przemknęła kawałek dalej i znów stanęła jak słupek. Co oni mówią? spytała Remigiusza, ukrytego w pobliżu. Tłumacz wszystko! Powiedzieli, że jesteś wydra szepnął Remigiusz, tłumiąc śmiech. Rzeczywiście, wielkie odkrycie Ludzie, wpatrzeni w Mariannę, podeszli bliżej. Marianna odsunęła się o metr. Mówią, że to niemożliwe szepnął Remigiusz. Mówią, że tu musi być jakaś woda z rybami, bo wydry żyją tylko nad wodą. Mówią, że pójdą za tobą, bo może ich zaprowadzisz do tej wody. Mówią, że może jesteś oswojona. Oswojona! oburzyła się Marianna. Sami są oswojeni! Mogli rozmawiać zupełnie swobodnie, bo zwierzęta umieją mówić takim głosem, którego ludzie w ogóle nie słyszą. Marianna znów przebiegła kawałek, a Remigiusz bezszelestnie przesunął się za nią. Ludzie ostrożnie postąpili kilka kroków, rozmawiając szeptem. Wcale nie wiedzą, że ich prowadzisz tłumaczył Remigiusz. Nie mają o tym żadnego pojęcia. Bardzo im się podobasz. Mówią, że jesteś piękna. Marianna popatrzyła na ludzi odrobinę życzliwiej. No, chociaż mają oczy w głowie mruknęła. Pomknęła szybciej, zręcznie przewinęła się przez wielki dół i stanęła nieruchomo kilka metrów dalej. Ludzie byli w nią tak zagapieni, że wcale nie patrzyli pod nogi. Kiedy jeden z nich wpadł nagle do dołu, Marianna śmignęła w trawę i zniknęła im z oczu. Wyszło nieźle oznajmił Remigiusz, przysłuchujący się ich okrzykom i gadaniu. Myślą, że to leśniczy wrzucił do dołu te ich rzeczy. Cieszą się niemożliwie, ale wolą tu nie zostawać i zaraz pójdą precz. Ludzie wydobyli z dołu swoją płachtę i byli tak uszczęśliwieni, że nie dostrzegli na dnie jednego, ostatniego przedmiotu, który połyskiwał podwójnie. Dojrzała go sroka. Ledwo odeszli kilka kroków, rzuciła się na to, porwała i uniosła. No tak powiedział borsuk z lekkim niepokojem. To, co im zabrała sroka, przepadło na zawsze. Remigiusz, jak myślisz, obejdą się bez tego czy trzeba ją zmusić, żeby im zwróciła? Chyba się obejdą odparł Remigiusz. W każdym razie nie zamierzają tu dłużej zostawać. I wątpię, czy jeszcze kiedyś przyjdą * Niech ten borsuk nie zawraca głowy powiedziała stanowczo Marianna, podsuwając Pafnucemu kilka małych rybek, porozrzucanych w trawie. Okazało się wyraźnie, że miałam rację. Ludzie się przestraszyli i skutek był doskonały. Pafnucy z zapałem przyświadczył, kiwając głową. Rzeczywiście, przestraszeni ludzie nie tylko pozbierali wszystkie swoje rzeczy, ale także z największą dokładnością uprzątnęli śmietki. Zabrali je ze sobą w dużej torbie, pozostawiając polankę idealnie czystą. Trzeba ich przestraszać za każdym razem mówiła dalej Marianna. Można im coś zabierać. Ale pokazywać, gdzie jest, i oddawać więcej nie będę. Owszem, było to zabawne, ale bardzo się zdenerwowałam. Chłoki popyłkują powiedział Pafnucy. Marianna obejrzała się i popatrzyła na niego z naganą. Pafnucy przełknął czym prędzej. Chciałem powiedzieć, że sroki popilnują powiedział. Strasznie żałowały, że ci ludzie zabrali wszystko świecące. Teraz już prawie nie odchodzą od szosy. Pilnowanie wcale nie jest trudne wtrąciła się zięba i przeskoczyła na niższą gałąź. Ci ludzie pokazują się tylko w dwóch miejscach. Dziwię się, ale tak jest. Wystarczy pilnować w dwóch miejscach