ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

Wszyscy się na mnie oburzyli: o własności prywatnej nie może być mowy! Co najwyżej oddać ziemię w arendę chłopom, żeby zaopatrywali miasto w jarzyny. Powiedziałem, że bez własności prywatnej wyrośnie w Rosji ponownie to, co już tam jest. Niewykluczone, że Entuzjasta zostanie Sekretarzem Generalnym "prawidłowej" KPZR, lecz wątpię, czy będzie postępować lepiej niż Breżniew. Osobiście wolę Breżniewa. Chociaż nie jest on tak mądry jak Entuzjasta, to jednak nie wpada bez pukania do mojego pokoju, nie flirtuje z antykomunistami i gardzi eurokomunistami, jak na to zasługują. Entuzjasta oświadczył, że więcej nie poda mi ręki. Ale już pół godziny później zaproponował mi wzięcie udziału w konkursie na najlepszą nazwę dla swego organu prasowego. Jeśli pismo — powiedziałem — to „Dzwon", a jeśli dziennik — to „Iskra". NAJSZCZĘŚLIWSZY DZIEŃ Dzisiaj jest mój najszczęśliwszy dzień całego tutaj pobytu. Tyle przyjemnych rzeczy na raz! Otrzymałem dokument pozwalający mi wyjechać do Paryża na konferencję. Pewna organizacja wyasygnowała mi bezzwrotnie pewną sumę pieniędzy. Wszedłem do restauracji i zjadłem dobry obiad. Poznałem piękną kobietę i umówiłem się z nią na wieczór. Idę sobie wzdłuż wspaniałych wystaw sklepowych przepełniony Wielkim Szczęściem. Boże ! — szepczę — dziękuję Ci za Twe szczodre dary. Skręciłem do parku i... ocknąłem się w krzakach. Głowa pęka od bólu. Ani pieniędzy, ani papierów. Chwiejąc się na nogach, idę na policję. Chociaż zidentyfikowali mnie szybko, trzymają mnie do późnej nocy. Na randkę nie poszedłem: późno i nie ma pieniędzy. W domu od rana łamię sobie głowę pytaniami „Kto?" i „Dlaczego?". Widocznie komuś było potrzebne, abym pojechał do Paryża, a komuś było potrzebne, abym nie pojechał. Albo też chciano jeszcze raz mnie nastraszyć? Po co? Czyżbym był aż tak ważną osobą, że zasługuję na indywidualny zamach? Gdybym miał dostęp do środków masowego przekazu, ogłosiłbym na cały świat rzecz następującą: błagam, nie wyolbrzymiajcie znaczenia mojego pobytu na Zachodzie, oceniajcie mnie jako zwykłego radzieckiego przeciętniaka, którym w rzeczy samej jestem! WROGOWIE O napaści na mnie dowiedzieli się w Pensjonacie. Wszyscy uważają, że to dzieło rąk KGB i agitują, abym powiadomił o tym wypadku opinię publiczną. Po co? Policja zapewne nie potwierdzi mego oświadczenia. A z samych tylko moich słów sensacji nie będzie. Wszyscy radzą mi, bym był ostrożniejszy, nie spacerował po nocy, unikał odludnych miejsc, nie chodził w pojedynkę. Ostatnia rada ucieszyła mnie szczególnie: skąd tu wziąć towarzystwo do spacerów? I postanowiłem zachowywać się zupełnie odwrotnie: spacerować do późna, w pojedynkę i w odludnych miejscach. Tak będzie bezpieczniej, gdyż mój przeciwnik przypomina mi dzisiejszą młodzież, która woli uprawiać miłość na oczach wszystkich. Mój wróg sam boi się odludnych miejsc i ciemności. A tym bardziej samotności. Czuje się najbardziej bezkarny, gdy może załatwiać swoje sprawki na oczach innych. W tłumie i w świetle dziennym jest niewidzialny. A poza tym, kim jest mój wróg? Najrozsądniej byłoby uważać wszystkich za swoich wrogów. PRZYJACIELE Entuzjasta twierdzi, że zamach na mnie był wymierzony w niego. Ubecy pomylili nas po prostu. Jak to?! — zdenerwowałem się. — Przecież jestem dwa razy wyższy od Was. To bardzo proste — odparł. — Patrzyli z góry, a ja z góry wyglądam na wyższego nawet od Was. A, przede wszystkim Wy przecież zupełnie nie jesteście niebezpieczni dla Związku Radzieckiego. Po co Was zabijać? Ja zaś jestem teraz dla nich wrogiem numer jeden. Macie rację — powiedziałem. — Żeby uniknąć pomyłki, zacznę pełzać na czworakach, żeby ubecy widzieli z góry, że ja — to nie Wy. Lecz mimo wszystko wątpię, by Was zabili. Kaci z KGB wymyślą Warn straszniejszą śmierć. Jaką? — dumnie potrząsnął kudłatą głową Entuzjasta. Będą Was ignorować — powiedziałem. Ten numer nie przejdzie! — krzyknął