Alleluja! W samÄ porÄ dwa debile zorientowaĹy siÄ, Ĺźe sÄ dla siebie stworzeni!
Bernard, przeciwnik Eleonory i sprawca ostatecznego upadku Abelarda, nie był wcale szalonym mnichem wizjonerem. Jego obszerna korespondencja ukazuje go jako humanistę, bardzo oczytanego, który z tą samą łatwością potrafił cytować Terencjusza, Owidiusza, jak i ojców Kościoła. Abelard bliski był myśleniu logicznemu we współczesnym tego słowa znaczeniu i wprowadził etymologię jako narzędzie wyjaśniania doktrynalnych sprzeczności, wynikłych ze zmian w używaniu pojęć, a także zwrócił uwagę na to, że słowa same z siebie nie mogą przekazać prawdy o rzeczach należących do domeny fizyki - ale jego upadek spowodowały nie tyle jego pomysły, co arogancja. Czyniła go ona pyszałkiem zdolnym do tego, by udowadniać, cytując uznane autorytety, że Bógjest albo jeden, albo w trzech osobach, zdolny lub niezdolny do zapobiegania złu, ma wolną wolę lub jej nie ma. Gdzieś pośrodku plasował się opat Suger, polityk i duchowny służący zarówno Bogu, jak i królowi, dla dobra powszechnego oraz dla Kościoła. Rządził najbogatszym klasztorem Francji, oskarżany był przez Bernarda, że pod rządami Ludwika Grubego zmienił swój przybytek w urząd państwowy, gdzie podnosi się głosy w sporach i który odwiedzają żołnierze, a nawet kobiety. Sugera atakował też Abelard, używając metod ze swej zakazanej księgi Tak i nie', aby udowodnić, że patron opactwa nie był Ateńczykiem nawróconym przez świętego Pawła, nazywanym Dionizym Areopagitą, ale mniej znacznym, lokalnym męczennikiem o podobnym imieniu. Wynikłe stąd w St Denis oburzenie i oskarżenie Abelarda o herezję sprawiły, iż wykastrowany były kochanek Heloizy raz jeszcze musiał uciekać ze stolicy i szukać schronienia w Szampanii. To właśnie taki intelektualny wigor i różnorodność myślenia czyniły Paryż miejscem szczególnym. Od czasu do czasu do męskiego świata doktorów i żaków wkraczały damy z dworu Eleonory. Królowej stale towarzyszyła jej siostra, Aelith; pozostałymi członkiniami tego wewnętrznego kręgu były Mamille de Roucy, Florine de Bourgogne, Torqueri de Bouillon, Faydide de Toulouse i hrabina Sybilla z Flandrii. Dzieliły z królową jej rozrywki, takie jak konne przejażdżki oraz łowy z sokołem pod Paryżem. U siebie haftowały, zabawiały się grami planszowymi, na przykład szachami i tryktrakiem, lub prostymi igraszkami, na przykład ślepą babką. Oglądały też łacińskie sztuki, wystawiane na dworze, słuchały nieprzyzwoitych pieśni okcytańskich trubadurów, przywiezionych przez młodą królową z Akwitanii, a także poważnych trouveres z północy, opowiadających swoje wersje chansons de geste i legend arturiańskich, nazywanych la matie re de Bretagne. Dwórki i królowa chadzały też na wykłady modnych uczonych - również Abelarda - gdzie spotykały żaków, zarówno bogatych, jak i bez grosza przy duszy, a wśród nich pewnego ambitnego syna zamożnego, normandzkiego kupca z Londynu. Tenże student, Tomasz Becket, wysoki, patykowaty, z wiechą niesfornych włosów i skłonnością do oblewania się rumieńcem podczas sporów, był tylko o 4 lata starszy od królowej. Mało jednak prawdopodobne, aby owe barwnie odziane damy zwróciły uwagę na tak nieatrakcyjnego mężczyznę. Jan z Salisbury, w przyszłości sekretarz najsłynniejszego spośród arcybiskupów Can terbury dużo później w liście przypominał dawnemu koledze ze studiów euforię, jaką odczuwali obaj w tamtych czasach w Paryżu. Lubił, jak ich młodzieńcze umysły wysilały się, słuchając uczonej dysputy największych uczonych chrześcijańskiego świata, aby z oczarowaniem spoglądać na drabinę Jakubową wiedzy, wraz z aniołami dociekliwości sięgając niebios poznania. Eleonora, choć mniej ekstatycznie niż Jan z Salisbury, przeżywała dni spędzone na filozoficznej debacie, i tak po mistrzowsku opanowała dialektykę, sztukę zwyciężania w dyskusjach - a to dzięki starannemu sylogizmowi, w którym zarówno przesłanki, jak i wnioski konstruowano, używając tylko trzech prostych kategorii. Każda pojawiała się tylko dwa razy, na przykład: wszyscy ludzie są śmiertelni; żaden bóg nie jest śmiertelny; zatem żaden człowiek nie jest bogiem