ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

Zadzwoniła do kierownika i powiedziała mu, że za czternaście dolarów i siedemdziesiąt 29 Rabin 449 NOAH GORDON centów za dobę gość ma chyba prawo do wysprzątanego pokoju. Pokojówka zjawiła się natychmiast. Na kolację pani Kind poszła do kafeterii „U Hectora" naprzeciwko Radio City. Był to nadal wystarczająco przyzwoity lokal, by mogła się w nim pokazać samotna kobieta. Przy deserze zaczął ją jednak podrywać jakiś mężczyzna. Nie był niegrzeczny, dość nawet przystojny, choć prawdopodobnie trochę od niej młodszy. Ignorowała jego zalotne spojrzenia, a skończywszy czekoladowy pudding, skierowała się do wyjścia. Dopiero gdy nieznajomy ruszył za nią, straciła cierpliwość. Przy stoliku koło drzwi siedział policjant i maczał rogalik w kawie. Leslie zatrzymała się przy nim i zapytała cicho o godzinę, zerkając jednocześnie na idącego za nią mężczyznę, który na ten widok odwrócił się na pięcie i wbiegł po schodach na piętro do restauracji. Leslie wróciła do hotelu z lekka zagniewana, ale i mile połechtana, i położyła się wcześniej do łóżka. Hotelowe ściany okazały się bardzo cienkie i mogła słyszeć, jak w pokoju obok jakaś para uprawia miłość. Kochali się długo, a kobieta zachowywała się przy tym niezwykle głośno. Przez cały czas wydawała piskliwe okrzyki. Mężczyzny w ogóle nie było słychać, ale popiskiwania kobiety i rytmiczne skrzypienie łóżka sprawiły, że Leslie długo nie mogła zasnąć. Udało jej się to wreszcie nad ranem, nie na długo jednak; odgłosy miłosnych harców obudziły ją znowu około piątej i nie miała innego wyjścia, jak ich wysłuchiwać. Na dworze stawało się już widno, a gdy nad miastem wzeszło słońce, poczuła się raźniej. Otworzyła okno, oparła się o parapet i przyglądała się z wysoka coraz gęstszym tłumom nowojorczyków na chodnikach. Zdążyła już zapomnieć, jak fascynującym miejscem jest Manhattan, i zapragnęła nagle odczuć to z bliska. Ubrała się, zeszła na dół i zjadła śniadanie „U Childa" poczytując „New York Timesa", jak gdyby prosto od stolika miała pobiec do biura. Po śniadaniu poszła pieszo Czterdziestą Drugą Ulicą do swojej dawnej redakcji, ale okazało się, że gazeta zmieniła siedzibę. Leslie poszukała nowego adresu w książce telefonicznej w holu Times Tower i stwierdziła, że redakcja znajduje się teraz na Madison Avenue. Istotnie, przypomniała sobie, czytała gdzieś o prze- 450 RABIN nosinach. Nie pracował tam już zresztą nikt znajomy, więc nie było tam po co zaglądać. Szła pieszo, wdychając powietrze nosem, a wydychając ustami i rozglądając się dokoła. Czuła się tak jak niedawno na kampusie: budynki z jej wspomnień zniknęły, na ich miejscu wyrosły nowe. Skręciła w Sześćdziesiątą Ulicę. Była jeszcze daleko od pensjonatu, a już zaczęła go wypatrywać, ciekawa czy zdoła go poznać; poznała od razu. Cegły co prawda świeżo pomalowano, lecz na ten sam co przedtem odcień czerwieni. Na drzwiach wisiała tabliczka z napisem „Pokoje do wynajęcia". Leslie weszła po schodach i zapukała do drzwi dozorcy, a ten skierował ją do mieszkania numer i-B, w którym mieszkał gospodarz. Otworzył jej chudy mężczyzna w średnim wieku z łysą piegowatą czaszką i zaniedbanymi brudnymi wąsami, których końce przygryzał w ustach. — Czy mogłabym obejrzeć dom? — zapytała Leslie. Poprowadził' ją na górę. Na pierwszym piętrze zapytała, czy wolny jest pokój 2-C. Okazało się, że nie. — A co jest takiego interesującego w pokoju 2-C? — zapytał gospodarz, po raz pierwszy patrząc prosto na nią. — Mieszkałam w nim przed laty. — Ach tak! — Wszedł wyżej po schodach, a pani Kind pospieszyła za nim. — Mogę dać pani pokój na drugim piętrze. Identyczny jak 2-C. — Czy nie wie pan, co się stało z panią, która była tu za moich czasów gospodynią? — Jak się nazywała? Leslie nie umiała sobie przypomnieć. — Pojęcia nie mam — odrzekł obojętnie. — Kupiłem ten dom cztery lata temu od gościa nazwiskiem Prentiss. Ma antykwariat gdzieś w Yillage. Poprowadził ją korytarzem, którego ściany pomalowano na taki sam jak dawniej ohydny brunatny kolor. Leslie postanowiła już, że do końca tygodnia zamieszka w tym domu i będzie wspominała czasy, kiedy pierwszy raz tu mieszkała, ale kiedy gospodarz otworzył przed nią drzwi pokoju, widok obskurnego i niewygodnego pomieszczenia odebrał jej wszelką na to ochotę. Udała, że je 451 NOAH GORDON ogląda, zastanawiając się, jak mogła wytrzymać w tak ohydnym wnętrzu. — Namyślę się i dam panu znać — oznajmiła w końcu. Popełniła błąd; należało najpierw zapytać o wysokość czynszu