ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

Hermiona pospieszyła, by wypełniać swoje obowiązki prefekta wobec pierwszoroczniaków, ale Ron został z nim. — Co się naprawdę stało z twoim nosem? — zapytał, kiedy wlekli się na samym końcu tłumu opuszczającego salę i nikt nie mógł ich podsłuchać. Harry mu powiedział. Miarą ich przyjaźni było to, że Ron nie wybuchnął śmiechem. — Widziałem, jak Malfoy odgrywa coś, co miało związek z nosem — dodał ponuro. — E tam, nie przejmuj się tym. Posłuchaj, co mówił, zanim się domyślił, że tam jestem... Spodziewał się, że Ron będzie wstrząśnięty przechwałkami Malfoya, tymczasem nie zrobiło to na nim wrażenia. Harry uznał to za przejaw skrajnej tępoty. — Daj spokój, Harry, on się tylko tak puszył przed Parkinson... Bo niby jaką misję mógłby mu zlecić Sam--Wiesz-Kto? — A skąd wiesz, czy Voldemort nie potrzebuje kogoś w Hogwarcie? Nie byłby to pierwszy... — Ja bym tam wolał, żebyś przestał wymawiać to imię, Harry — rozległ się za nimi pełen wyrzutu głos. Harry obejrzał się przez ramię i zobaczył Hagrida, który kręcił głową. — Dumbledore. je wymawia — upierał się Harry. — No taa... ale to Dumbledore, no nie? — odrzekł z powagą Hagrid. — Więc, Harry, jak wyszło, że się spóźniłeś? Miałem już niezłego stracha. — Coś mnie zatrzymało w pociągu. A TY dlaczego się spóźniłeś? * 185 * — Byłem z Graupkiem — wyjaśnił uradowany Hagrid. — Całkiem żem stracił poczucie czasu. On ma teraz nowy dom w górach, Dumbledore to załatwił... taka fajna wielka jaskinia. Tam mu jest o wiele lepij niż w Lesie. Trochę żeśmy się zagadali. — Naprawdę? — zdziwił się Harry, starając się nie patrzyć na Rona; ostatnim razem, kiedy spotkali się z bratem przyrodnim Hagrida, złośliwym olbrzymem, który uwielbiał wyrywać drzewa z korzeniami, znał tylko pięć słów, z czego dwóch nie potrafił wypowiedzieć poprawnie. — Tak, Harry, żebyś wiedział, jakie robi postępy — rzekł z dumą Hagrid. — Jak zobaczysz, to się zdziwisz. Tak sobie myślę, że wyszkolę go na swojego pomocnika. Ron parsknął głośno, ale z powodzeniem udał, że to gwałtowne kichnięcie. Stali już blisko dębowych frontowych drzwi. — No, to jutro się widzimy, nie? Pirwsza lekcja zara po drugim śniadanku. Przyjdźcie wcześni), to się przywitacie z Hardo... znaczy się... z Kłębolotkiem! Harry i Ron spojrzeli na siebie. Harry mógłby się założyć, że Ronowi też zrobiło się głupio. — Nie masz już opieki nad magicznymi stworzeniami, co? Ron pokręcił głową. — I ty też nie, tak? Harry też pokręcił głową. — A Hermiona? — zapytał Ron. — Ona też nie, prawda? Harry znowu pokręcił głową. I wolał nie myśleć, co powie Hagrid, kiedy się dowie, że trójka jego ulubionych uczniów zrezygnowała z jego przedmiotu. ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY Książę Półkrwi Następnego rana przed śniadaniem Harry i Ron spotkali Hermionę w pokoju wspólnym. Mając nadzieję, że Hermiona poprze jego hipotezę, Harry nie tracił czasu, by opowiedzieć, co mówił Malfoy w Ekspresie Londyn-Hogwart. — Ale przecież to jasne, że przechwalał się przed Parkinson, nie? — wtrącił szybko Ron, zanim Hermiona zdążyła coś powiedzieć. — No... nie wiem... To by było do niego podobne, takie udawanie ważniaka... ale żeby aż tak łgać... nie byłabym taka pewna... — No właśnie — mruknął Harry, ale nie mógł już rozwijać tematu, bo zbyt wiele osób wyłaziło ze skóry, żeby podsłuchać, o czym rozmawiają, nie mówiąc już o wlepionych w niego oczach i ukradkowych szeptach. — Nie pokazuje się nikogo paluchem — warknął Ron na wyjątkowo małego pierwszoroczniaka, kiedy stali już w kolejce do dziury pod portretem. Chłopiec, który mamrotał coś do kolegi, zasłaniając sobie usta ręką, oblał się szkarłatnym rumieńcem i prze- 187 * lazłszy przez dziurę, po drugiej stronie przewrócił się ze strachu. Ron zachichotał. — Ale fajnie być w szóstej klasie! No i będziemy mieć kupę wolnego czasu. Będziemy sobie tutaj siedzieć i leniuchować. — Ron, przecież wolny czas będzie ci potrzebny po to, żeby się uczyć! — powiedziała Hermiona, gdy szli już korytarzem. — Ale nie dzisiaj — odrzekł Ron. — Dzisiaj będziemy się tylko obijać. — Stój! — zawołała Hermiona, wyciągając rękę i zatrzymując jakiegoś czwartoroczniaka, który przebiegał obok niej z jaskrawozielonym dyskiem w dłoni. — Zębate frysbi są zabronione, oddaj mi to. Chłopiec spojrzał na nią spode łba i oddał jej warczące frysbi, po czym dał nurka pod jej ramię i pobiegł za swoimi kolegami. Ron odczekał, aż chłopiec zniknie im z oczu, i wyrwał jej frysbi z ręki. — Super, zawsze chciałem takie mieć. Protest Hermiony został zagłuszony przez głośny chichot: Lavender Brown najwyraźniej uznała, że uwaga Rona jest niezwykle zabawna. Minąwszy ich, wciąż chichotała, zerkając na Rona przez ramię. Ron wyglądał na zachwyconego. Sklepienie Wielkiej Sali było dziś błękitne, poznaczone wiotkimi, postrzępionymi obłoczkami, podobnie jak prostokąty nieba widoczne przez wysokie gotyckie okna. Zajęli się owsianką i jajkami na bekonie, a Harry i Ron opowiedzieli Hermionie o ich kłopotliwej rozmowie z Hagridem. — Jak on może myśleć, że będziemy nadal uczyć się opieki nad magicznymi stworzeniami! — powiedziała * 188 * ze zmartwioną miną. — Przecież chyba nigdy nie okazywaliśmy... no wiecie... większego entuzjazmu... — I w tym rzecz, no nie? — mruknął Ron, połykając jajko sadzone w całości. — Tylko my staraliśmy się jakoś na jego lekcjach, bo go lubimy. Ale on myśli, że przepadaliśmy za tym jego głupim PRZEDMIOTEM. Myślicie, że znalazł się ktoś, kto wybrał go na owutem? Ani Harry, ani Hermiona nic nie odpowiedzieli, nie było takiej potrzeby. Dobrze wiedzieli, że z ich klasy nikt nie zamierza kontynuować opieki nad magicznymi stworzeniami. Teraz unikali spojrzenia Hagrida i pomachali mu tylko, gdy dziesięć minut później odchodził od stołu nauczycielskiego. Kiedy się najedli, pozostali na swoich miejscach, czekając, aż podejdzie do nich profesor McGonagall. W tym roku rozdawanie rozkładów zajęć było trochę bardziej skomplikowane niż zwykle, bo McGonagall musiała najpierw się upewnić, że każdy otrzymał z sumów stopnie wystarczające, by móc kontynuować przedmioty wybrane do owutemów