ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

Za taborami jechała straż tylna, lecz ta zdążyła już rozproszyć się po zboczach i nie warto było marnować na nią prochu i pocisków. Nadszedł czas, by zawrócić i raz jeszcze dobrać się do głównego członu armii. — Panie Bush, proszę zmienić hals. Chcę wrócić na poprzedni kurs. Nie było to takie łatwe przy kursie diametralnie przeciwnym do poprzedniego. Przedtem „Sutherland” miał wiatr w rufę, teraz w dziób, tak że mógł posuwać się równolegle do brzegu jedynie idąc tak ostro pod wiatr, jak tylko się dało. By móc wypłynąć na pełne morze, gdy znaleźli się w pobliżu tych małych przylądków wybiegających z brzegu, okręt będzie musiał zrobić zwrot przez sztag, a wtedy, jeśli nie przedsięweźmie się wszelkich środków ostrożności, dryf może znieść go w niebezpieczne miejsce. Ale trzeba, uczynić wszystko, co się da, by zalać Włochom sadła za skórę i pokazać im, że nigdy już nie będą mogli używać spokojnie tej drogi nadbrzeżnej; Bush był zachwycony — co Hornblower poznawał po zawziętym błysku w jego oczach — że kapitan zamierza kontynuować zadanie i nie odpłynie potulnie po jednorazowym przedefilowaniu wzdłuż kolumny, a ludzie przy działach na prawej burcie zatarli dłonie z radości, że i oni wezmą udział w akcji, i pochylili się nad armatami, które dotąd stały bezczynnie. Trzeba było trochę czasu, by „Sutherland” mógł wykonać zwrot przez sztag i ustawić się w takiej pozycji, aby jego działa miały kontrolę nad drogą; Hornblower cieszył się widząc, że ponownie uformowane regimenty łamią się w miarę zbliżania się ich prześladowcy i jeszcze raz umykają na zbocze wzgórza. Lecz ze względu na kapryśną linię brzegową i przeciwny wiatr „Sutherland” mógł płynąć wzdłuż wybrzeża z szybkością ledwie trzech węzłów; toteż maszerując bardzo szybko oddziały mogłyby trzymać się bezpiecznej odległości od okrętu i niewykluczone, że włoscy oficerowie lada chwila wpadną na tę myśl. Musi teraz zadać tyle szkód, ile się da. — Panie Gerard! — zawołał i Gerard przybiegł pędem na jego skinienie, stojąc z podniesioną twarzą, aby wysłuchać rozkazów przekazywanych z góry, z pokładu rufowego. — Może pan oddawać pojedyncze strzały do każdej dostatecznie dużej grupy. Proszę dopilnować, aby wszystkie pociski były dobrze wycelowane. — Tak jest, sir. Na przeciwległym zboczu wzgórza znalazła się właśnie zbita gromada około stu ludzi. Gerard własnoręcznie wycelował i ocenił odległość, przysiadłszy na piętach, aby spojrzeć przez wziernik celownika przy dziale na pełnym podniesieniu. Pocisk rąbnął w skałę i poszedł rykoszetem w grupę; Hornblower dojrzał, jak tamci pierzchają w zamęcie, zostawiając za sobą dwie czy trzy postacie w białych bryczesach, rozciągnięte na ziemi. Na ten widok załoga wzniosła radosny okrzyk. Gerard posłał spiesznie po kanoniera Marsha, by wziął udział w tym dokładnym strzelaniu do celu; nakierowane przez niego działo zabiło jeszcze paru ludzi w innej grupie, nad którą połyskiwało coś na drzewcu; Hornblower wytężywszy wzrok przez lunetę uznał, że musi to być jeden z tych cesarskich orłów, tak często wspominanych w biuletynach Bonapartego i tylekroć wykpiwanych przez brytyjskich karykaturzystów. „Sutherland” posuwał się wolno wzdłuż brzegu, a z baterii na prawej burcie rozlegał się z hukiem strzał po strzale. Czasem zrywał się okrzyk załogi, gdy któryś z maleńkich człowieczków wdrapujących się na wzgórze został zbity z nóg; strzały bez żadnego widocznego efektu przyjmowano lodowatą ciszą. Był to cenny pokaz dla kanonierów, jak ważną jest umiejętność dobrego nastawiania dział na cel, oceniania odległości i odchylenia, mimo że zazwyczaj na okręcie liniowym zadaniem artylerzystów jest obsługiwać działa możliwie szybko i strzelać bez potrzeby celowania, z okrętu idącego tuż przy burcie nieprzyjaciela. Teraz, gdy uszu nie ogłuszał już huk pełnej salwy burtowej, można było po każdym wystrzale dosłyszeć głuche echo odbite od wzgórz i wracające z lądu, dziwnie zniekształcone w rozgrzanym powietrzu. Upał był bowiem okropny; Hornblower patrząc, jak ludzie, zwalniani kolejno przez podoficerów, piją chciwie wodę z beczki, zastanawiał się, czy ci biedacy wdrapujący się na skaliste zbocza pod palącym słońcem też cierpią pragnienie. Chyba tak. Sam nie czuł go, był zbyt zaabsorbowany nasłuchiwaniem, jaką głębokość podaje marynarz z sondą, obserwowaniem wyników strzelania i pilnowaniem, aby „Sutherland” nie dostał się w strefę niebezpieczeństwa. Ktokolwiek był dowódcą rozbitej baterii polowych armatek w tyle na drodze, był to człowiek znający swe obowiązki. Kadet Savage siedzący na salingu fokmasztu okrzykiem zwrócił na to uwagę kapitana. Trzy nadające się jeszcze do użytku działka zostały obrócone tak, że można je było nacelować po przekątnej do drogi prosto w okręt, wystrzeliły w chwili, gdy Hornblower skierował na nie swą lunetę. Wrr-wrr-wrr — jedna z kul przeleciała wysoko nad jego głową, a w grotmarslu „Sutherlanda” pojawiła się dziura. Jednocześnie trzask dobiegający od przodu oznajmił, gdzie trafił następny pocisk. Upłynie dziesięć minut, zanim salwa burtowa „Sutherlanda” będzie mogła być skierowana na tę baterię. — Panie Marsh — rzekł Hornblower. — Proszę obrócić na tę baterię pościgówki z prawej burty na dziobie. — Tak jest, sir. — Panie Gerard, kontynuować ćwiczenia w strzelaniu do celu. — Tak jest, sir