They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

Chwilkę pomilczeli. Guarini się przeszedł po pokoju z rękami w tył założonymi. – Księcia Li.chtensteina trochę przysposobiłem i ja, i królowa – rzekł – ale powoli idzie, oględnie i w ogóle z t± cał± kampani± nasz± ¶pieszyć nie można. Dajmy czas królowi, mnie, okoliczno¶ciom, aby naszego pana przysposobiły. Dot±d Sułkowski u niego pierwszym. Sułkowski wszystkim... Wy pamięć ojca macie za sob±; starajcie się mieć co¶ więcej... Zamilkł o. Guarini. – Piano, piano, pianissimo!176 – szeptał. – Do naszego pana trzeba umieć mówić, umieć trafić. Al canto si conosce l’uccello, ed a parlar il cervello (Ze ¶piewu poznać ptaka, a z mowy mózgownicę). I u¶miechał się poczciwy Padre, a ze lubił włoskie ludowe pogadanki, dodał: – Duro con duro non fan mai muro (Twardy z twardym muru nie zlepi). Sułkowski bywa duro, waćpan powiniene¶ być mięciuchny i giętki, Ma piano, piano! Tu zbliżywszy się, do ucha pocz±ł co¶ szeptać żywo i ruchami r±k sobie dopomagaj±c, potem na zegar spojrzawszy, chwycił za kapelusz i wyniósł się po¶piesznie. Z drugiej strony już pukano. Żółta, pokrzywiona twarz Hennicke pokazała się ostrożnie we drzwiach na pół odemkniętych i cały radca wszedł za ni±. Pod pach± dĽwigał masę papierów; najprzód zmierzył okiem Brühla, jakby z twarzy się dobadywał termometru humoru. – Ekscelencjo – rzekł – najprzód powinszowania moje. – Najprzód interesa – przerwał minister. – Pieniędzy potrzebujemy, pieniędzy i zawsze pieniędzy dla dworu, dla spraw w Polsce, dla króla, dla mnie, dla ciebie, nie licz±c Sułkowskiego... Hennicke – pieniędzy! Zaci±ł usta eks-lokaj. – Piszcz±, łajdaki – odezwał się – szlachta się zżyma, miasteczka burz±, odwołuj± się do przywilejów, do immunitates177 , do uchwał. 176 P i a n o, p i a n o, p i a n i s s i m o! (wł.) – cicho, cicho, najciszej! 177 I m m u n i t a s, l. mn. I m m u n i t a t e s (łac.) – przywilej zwalniaj±cy od podatków lub innych powinno¶ci. – Kto? – zapytał Brühl. – Prawie wszyscy. – Ale któż ich prowadzi? Któż najgło¶niej gada? – Jest ich dosyć. – Trzech lub czterech... posłać szwajcarów, niech wezm± i do Pleissenburga... Tam rozum przychodzi: reszta będzie siedzieć cicho. – Ale kogo wybrać? – spytał Hennicke. – Zw±tpiłbym o tobie, gdyby¶ tego nie rozumiał. Za wysoko nie sięgaj, żeby którego z sułkowszczyków nie zaczepić. Za nisko nie bierz. bo to się nie zdało na nic. Człowieka, co ma stosunki na dworze, nie ruszaj; ale pokaĽnych parę... – A racja? – spytał eks-lokaj. Brühl się roz¶miał. – Czy ja ci potrzebuję rację dyktować? Słowo gło¶no wyrzeczone, obraza majestatu; rozumiesz lub... głupi¶... Hennicke. – Rozumiem – rzekł Hennicke i westchn±ł. Brühl się zacz±ł przechadzać żywo. – Nie wiem, czy Globiga dzi¶ zobaczę; trzeba, żeby¶ mu powiedział ode mnie, że moich rozkazów nie spełniaj±. Na ostatnim polowaniu o włos mały nie podano petycji królowi... Szlachcic się zaczaił w krzaku. Na kilka godzin wprzódy przed polowaniem, przejażdżk±, wyj¶ciem drogi powinny by¶ oczyszczone, postawione warty: żywej duszy nie można się dać docisn±ć... Kto wie, w jakim zamiarze... – Ja, Ekscelencjo, wszystkiego sam dopilnować nie mogę... a Loss, a Stammer, a Globig, a inni, co robi±? – Hennicke powinien mieć rozum za wszystkich, je¶li za nich chce mieć łaski. Znowu rozmowa w poufały szept się zmieniła, ale ten trwał niedługo. Brühl ziewał znużony. Hennicke zrozumiał to i wysun±ł się. Przyniesiono czekoladę. Połkn±ł j± z kilku biszkoptami prędko Brühl, wody się napił i dzwonił już na swojego mistrza garderoby. W pokoju do ubierania było wszystko gotowym, tak że ranny strój niewiele czasu kosztował. Porte-chaise stała u ganku z hajdukami. Była godzina dziewi±ta prawie, gdy minister kazał się wieĽć do mieszkania posła austriackiego, księcia Wacława Lichtensteina. Poselstwo naówczas zajmowało jeden z domów w Starym Rynku; podróż więc dług± nie była. O tej godzinie zwykle Brühl bywał już u króla, tego ranku korzystał ze swobody, jak± mu dawał ¶lub wczorajszy, aby odwiedzić księcia Lichtensteina. Gdy oznajmiono o Brühlu, ksi±żę sam wyszedł naprzeciw niego do sali. Minister nie zapominał o tym, że dzi¶ dla całego ¶wiata powinien mieć twarz najszczę¶liwszego w ¶wiecie człowieka. Chociaż nieco znużenie na niej widać było, promieniała doskonale przybran± rado¶ci± i swobod±