ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

Zatrzymawszy się przy żerdzi, zdjęła pustułce kaptur i podrapała ją pod gardłem. Ptak zamrugał z lubością; jego brązowe oczy były zaspane. Meriel nigdy nie była całkowicie przekonana, że pragnie zostać mniszką. Wracając pamięcią do przeszłości, mogła określić bardzo dokładnie moment, kiedy nasiliły się jej wątpliwości. Stało się to dwa miesiące temu, w dniu przybycia rycerzy. Od chwili gdy znalazła się w Lambourn, przyjazd rycerzy był najistotniejszym wydarzeniem. Ze szczegółami pamiętała przyjemność, z jaką podziwiała pustułkę w locie, wstrząs i przerażenie bitwą, toczącą się na drodze, WRÓG 1 KOCHANEK 37 i wreszcie lęk, z jakim zgromadzenie zakonne oczekiwało w napięciu, czy klasztor uchroni się przed katastrofą. Później, kiedy się okazało, że rycerze są pełni kurtuazji i nie grożą orężem, lęk ustąpił odurzającej wręcz uldze. Meriel zgłosiła się do pomocy przy podawaniu wojownikom strawy i napitków. Czyniła to z ogromnym wdziękiem, prawie nie tykając stopami ziemi. Przebywała wśród tych ludzi zaledwie pół godziny, ale rozmowy z nimi przypomniały jej, jak bardzo lubi męskie towarzystwo i jak bardzo teraz go jej brakuje. Ich dobroduszne żarty podobały się Meriel, która sama delikatnie dokuczała młodemu giermkowi. Był tak wstydliwy, że starannie unikał jej wzroku. Podobał się jej nawet dowódca oddziału, o obliczu upadłego Lucyfera, a jego połajanki, że postępuje nieroztropnie, przypominały do złudzenia jej starszych braci. Ponownie zaczęła chodzić tam i z powrotem po celi, muskając koniuszkami palców szorstkie kamienne ściany. Nie zdarzało się, aby nigdy nie oglądała męskich twarzy. Mężczyźni pracowali na klasztornych polach. Bywali gośćmi. Niekiedy spotykała ich, wykonując drobne posyłki. Niemniej klasztor w Lambourn był wyłącznie domeną kobiet. Krążąc po celi, mówiła na głos do pustułki: - Rouge, ty dobrze wiesz, że muszę złożyć śluby, nie ma innego wyjścia. Mój ojciec nigdy nie był bogaty, Beaulaine z ledwością zaspokaja potrzeby Wilhelma i jego rodziny. Tata wykazał się ogromną pomysłowością przy wydawaniu za mąż Alicji i Izabeli. Ich posagi pochłonęły wszystko, co wniosła do małżeństwa z ojcem nasza mama. Jako najmłodsza z pięciorga rodzeństwa powinnam się cieszyć, że wystarczyło pieniędzy na wpłacenie do klasztoru w Lambourn wymaganej kwoty. Jakby kwestionując rozsądek swojej pani, pustułka zawisła na żerdzi łebkiem w dół. Tymczasem Meriel z przejęciem mówiła dalej: - Jako zakonnica będę otoczona szacunkiem, w towarzystwie pobożnych sióstr będę odczuwała radość, że poświęciłam się 38 MARY Jo PUTNEY służbie bożej. - Podniosła głos. - Nie ma innego wyjścia. Jutro wieczorem przybędzie na uroczystość moja rodzina. Z tej okazji Wilhelm już polecił przygotowanie biesiady. Jest zbyt późno na zmianę decyzji. Zresztą tak wyglądają sprawy od pierwszego dnia, odkąd tu jestem. Rouge poruszyła się niespokojnie, wówczas Meriel uświadomiła sobie, że jej podniecenie niepokoi pustułkę. - Tu jest moje miejsce - powiedziała znacznie ciszej, tak jakby sądziła, że gdyby udało jej się przekonać ptaka, byłoby to równoznaczne z przekonaniem samej siebie. - Matka Rohese, inne siostry, nowicjuszki... one są teraz moją rodziną. Jeśli żyłby tata, mogłoby być całkiem inaczej. Na pewno zbeształby mnie, ale tak naprawdę byłby rad, gdybym wróciła do Beaulaine. Lecz Wilhelm i jego żona... Wilhelm by mnie przyjął, ale Haleva mówiłaby, że odejmuję od ust chleb jej dzieciom, traktowałaby mnie nie lepiej niż służącą. Nie ma dla mnie powrotu! Meriel, opanowawszy się, oświadczyła z nagłą determinacją: - Stając się jedną ze służebnic Chrystusa, dokonam właściwego wyboru. - Zdjęła welon. Przed ostatecznym ślubowaniem nowicjuszkom obcinano włosy na znak, że wyrzekają się świata. Jeżeli teraz obetnie włosy, będzie to oznaczało, że podjęła decyzję, a to ź pewnością usunie targające nią wątpliwości. Meriel ujęła swój zawsze dobrze naostrzony nóż, którym przycinała gęsie pióra, posługiwała się w trakcie posiłków i przy wykonywaniu rozlicznych codziennych zajęć. Schwyciwszy silnie, tuż przy skórze, pukiel włosów, pociągnęła je do przodu, aby łatwiej obciąć jednym szybkim ruchem noża. Hebanowe warkocze lśniły w blasku świecy. W pojęciu Meriel, synonimem kobiecej piękności były blond włosy i wysoki wzrost, tak jak u jej sióstr. W skrytości ducha zawsze jednak myślała, że jej włosy, mimo swego koloru, są raczej ładne. Gdy je czesała, opadały prawie do kolan jak wspaniały połyskliwy płaszcz. WRÓG I KOCHANEK 39 Cóż za próżność! Im szybciej obetnie włosy, tym lepiej. Przyłożyła ostrze do pukla tuż przy skórze. Zacisnęła palce na rękojeści i nagle zamarła; nie była w stanie wykonać ruchu. Paraliżujący bezwład nie był wywołany próżnością. Czuła się tak, jakby wielki ciężar uciskał jej pierś, ciągnął rękę do dołu i dławił oddech. Gwałtowne bicie serca sprawiło, że próbując się opanować, zamknęła na chwilę oczy. Na próżno. Doznawała przerażającego uczucia, że kamienne ściany zwierają się, dławią ją i pozbawiają życia. Złudzenie było tak przemożne, że gdy otworzyła oczy, przez chwilę wydawało jej się, iż ściany rzeczywiście się poruszają, zaciskając się wokół niej ze śmiertelną precyzją nieubłaganego losu. Nigdy w życiu Meriel nie była tak przerażona. Nóż wypadł z jej bezwładnych palców; padając na kolana, ukryła twarz w dłoniach, trzęsąc się konwulsyjnie, a jej drobne ciało przenikał śmiertelnie lodowaty chłód