Alleluja! W samÄ porÄ dwa debile zorientowaĹy siÄ, Ĺźe sÄ dla siebie stworzeni!
Wreszcie, przy ostrym serwie Hemminga, Kannanowi udało się przyjąć piłkę i odbić ją krótkim, ciętym bekhendem, jedynym uderzeniem, którego mógł być pew-nien. Hemming odbił, Kannan odebrał i wtedy Hemming spróbował dalekiego lobu, licząc na to, że przyczajony na środku kortu przeciwnik nie dobiegnie do piłki. Nadeszła wielka chwila Kannana. Poderwał się w tym samym ułamku sekundy, gdy odgadł zamysł Hemminga. Zmęczone nogi doniosły go do piłki, wybił się wysoko w górę i w ostatniej chwili dosięgnął piłki. Uderzył, piłka świsnęła obok zaskoczonego Hemminga i nagle wynik setu stanął pod znakiem zapytania. 486 Zbiwszy Hemminga z tropu swoją śmiałością, Kannan wygrał set. Niestety, nie był jednak w stanie długo utrzymać takiego poziomu gry, a w tenisie obowiązuje dokładnie ta sama zasada, co w życiu - kiedy zapędzisz przeciwnika w kozi róg, musisz jak najszybciej zadać mu ostateczny cios, bo jeżeli dasz mu szansę, odzyska siły. Tak właśnie stało się w trzecim secie. Korzystając ze swego doświadczenia, niepodważalnych umiejętności oraz inteligencji, Hemming zniwelował przewagę młodszego, lecz mniej sprawnego rywala. Mocne uderzenia odbijał z nie mniejszą siłą, przezwyciężał smecze i ścinał, sprytnie wykorzystując słabe strony brutalnej arogancji i energii młodości. Znajdował właściwe kąty uderzenia, wystawiał na próbę cierpliwość Kannana i zachowywał spokój, gdy ten rzucał się do siatki lub próbował wrócić do poziomu gry, jaki zaprezentował w drugim secie. Po stracie czterech kolejnych gemów Kannan spróbował ambitnego odbicia i ujrzał, jak piłka szybuje daleko poza linię boczną kortu. Nagle z całą mocą uświadomił sobie, co stara się zrobić, i ogarnęło go uczucie wielkiego osamotnienia. Podjął oto próbę pokonania białej rasy, z dala od rodziny, przyjaciół i domu, odrzucony przez zgorzkniałą żonę, upośledzony przez kolor skóry i brak odpowiednich umiejętności... Przypomniał sobie ulubioną historię z dzieciństwa czy nie byłoby wspaniale, gdyby się okazało, że jest nierozpoznanym przez nikogo bogiem, jak mały Kryszna, który pasł czyjeś stado, dopóki w obliczu zagrożenia nie otworzył ust i nie ukazał mieszczących się w jego wnętrzu światów, planet, wszechświatów i samego życia? Czy nie byłoby wspaniale, gdyby niespodziewanie stał się wcieleniem wielkich tenisistów, Lacoste'a, Borotry, Budge'a i Perry'ego, i jak burza poszedł do praktycznie niemożliwego zwycięstwa? Na nieszczęście w tej samej chwili popełnił podwójny błąd. Zdekoncentrowany i w głębi duszy już przekonany o swojej porażce, czternaście minut później przegrał ostatniego seta sześć do dwóch. 487 Dobrze grałeś powiedział Hemming, ściskając mu dłoń. Ten smecz w drugim secie był po prostu perfekcyjny. Szczera pochwała nie podniosła jednak Kannana na duchu. W ponurym nastroju przyjął zaproszenie Freddiego na piwo i obaj poszli do baru. Zrobiłeś wszystko, co w twojej mocy, i prawie go pokonałeś oświadczył Freddie z nieco wymuszonym entuzjazmem. Hemming wygrał i tylko to się liczy. Wszystkie te bzdury o tym, że w gruncie rzeczy nie ma znaczenia, kto wygrał, a kto przegrał, to czysta blaga, i tyle. Ależ nie, stary, przesadzasz! Sam nigdy w życiu nie wygrałem gema! Tak, ale w twoim przypadku to co innego - mruknął Kannan. Już sobie wyobrażam minę pani Stevenson, gdy pozna dzisiejsze wyniki. Dam głowę, że powie: Od Hindusa nie można przecież za dużo wymagać...". To wszystko jest strasznie przygnębiające... To tylko mecz tenisowy, Cannon, na miłość boską! Nie zjadłbyś duszonego zająca, stary? Jasne. Może ta cholerna rakieta wreszcie się na coś przyda. Nie, twoja jest za dobra, ale mam jakąś starą i odpowiednio zniszczoną... W porządku, ty prowadzisz, ja poluję. Mam ochotę rozwalić parę głów. Dokończyli drinki, podpisali rachunki i wyszli na podjazd, gdzie Freddie zaparkował motocykl. Freddie wyjął z torby przy siodełku rakietę z potrzaskaną ramą i smętnie zwisającą siatką i wręczył ją Kannanowi, który wykonał nią kilka uderzeń na próbę. Polowanie na zające za pomocą rakiety tenisowej cieszyło się wielką popularnością wśród młodych plantatorów. Myśliwi" wyruszali na łowy o zmierzchu