ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

Kiedy minęły dwie minuty, Lucien z trzaskiem otworzył drzwi i krzyknął: - Światła! Rozbłysły reflektory. Charakteryzator miał rację, pomyślała Dawn, gdy ruszyła przed siebie, czując żar bijący od reflektorów. Wszystko było nieostre. Twarz Luciena, rozmazana i widziana podwójnie, sprawiała wrażenie młodszej, niemal takiej, jaką zapamiętała z dawnych czasów. Weszła w krąg światła i ujrzała wpatrzone w nią twarze. Twarz Lacey'a - nalaną tłuszczem i zaczerwienioną. Twarz Zegrina - służalczą jak zawsze. Jego czarne włosy błyszczały w półmroku. Stał za zwierzchnikami. Twarz Krausa - oczy skryte za szkłami okularów, odbijającymi błyski lamp, usta rozwarte w podziwie. Twarz Deigha - zasłonięta przez stary, zniszczony filcowy kapelusz, nisko opuszczony na czoło. Jego ludzie przerwali pracę, by móc widzieć, jak gwiazda zstępuje ze schodów, ciągnąc za sobą tren swojej sukni. W studio nagle zapadła cisza. Wysoko, nad głowami wszystkich, na pomostach pod sufitem zamarli w bezruchu technicy oświetlenia. Dwie setki ludzi spoglądały na Dawn w milczeniu. Wśród nich większość stanowili mężczyźni, dla których handel pięknem był częścią zawodu. Obcowali z najpiękniejszymi kobietami świata, nawet jeśli były tylko ruchomym fragmentem dekoracji lub osobami, którym trzeba przykleić znaczek na podłodze, wskazujący, jak mają się poruszać na planie. Empire już od lat nie miało gwiazdy pierwszej wielkości. Mgm miała Garbo, Paramount miała Dietrich, gdy tymczasem Empire uległo obsesji Marty Bravermana, który koniecznie chciał wykreować na gwiazdę Inę Blaze. Bez powodzenia. Ów dodatkowy brak symbolizował podupadającą kondycję wytwórni. Dawn zatrzymała się w milczeniu - dobrze znała historię tego miejsca. Znakomicie rozumiała, co tak naprawdę znaczy jej wejście. Poza tym prawie zupełnie straciła ostrość widzenia, nie chciała więc sama schodzić po schodach w obawie, że się potknie i przewróci. Ta krótka chwila wydała się trwać wieczność. Nagle z wszystkich stron studia dobiegły ją głośne brawa. Nie słyszała gwizdów. Zdawała sobie sprawę, że nie jest gwiazdą, którą wita się gwizdami. Była symbolem kina: uosabiała piękno, o jakim marzyli zwykli ludzie. Jakże pragnęła, by Charles mógł widzieć ją w tej chwili. Ale czy on by coś z tego zrozumiał? Prawdopodobnie nie. Uśmiechnęła się triumfalnie, po czym z pomocą Luciena zeszła na dół tuż przed kamerą, którą teraz ledwo widziała. Słyszała, jak krzyk Luciena przebija się przez gwar głosów: - W porządku! A teraz zróbmy z tego film! Zwróciła się w stronę, skąd dobiegał jego głos i przesłała mu pocałunek. Teraz już wszystko pójdzie jak po maśle. - Piękny zegarek - rzekł Lucien, podnosząc rękę ku światłu. - Czy zbytnio nie rzuca się w oczy? - Ani trochę. Dawn wybierała zegarek długo i starannie, trochę zawstydzona tym, że już zapomniała, jaki kształt zegarka Lucien lubił. Może zresztą nie zapomniała, tylko nigdy tego nie wiedziała, bo nie zwracała na to uwagi? Sądziła, że powinien nosić staromodny zegarek ze złotą bransoletą, ale nie była tego pewna. Van Clef and Arpels nie miał niczego, co by jej odpowiadało. Uznawszy zatem, że Charles miał wszystko w najlepszym gatunku i najmodniejsze, kupiła Lucienowi zegarek podobny do tego, jaki nosił jej mąż. Nie była zaskoczona, kiedy się okazało, że jest to najdroższy model, jaki był w sprzedaży. Przed laty, w Londynie, kiedy była bez grosza przy duszy, Lucien zabrał ją na Bond Street na pierwsze zakupy w jej życiu. Teraz ona była w stanie zrobić to samo dla niego. Zrobiła zresztą więcej: poleciła Krausowi, by wynajął mu dom niedaleko jej posiadłości i postarał się o jakiś samochód. Możliwości wytwórni były nieograniczone: nie minęły dwadzieścia cztery godziny, a Lucien wprowadził się do umeblowanej w stylu hiszpańskim willi z basenem w Bel Air. Lucien nie miał prawa jazdy? Nic prostszego. Wystarczyło parę telefonów z Empire, a nazajutrz do studia osobiście pofatygował się nadinspektor z Kalifornijskiego Wydziału Ruchu Drogowego. Zrobił Lucienowi krótki sprawdzian i z miejsca wystawił mu stosowny dokument. Była wojna i kupno nowego samochodu zdawało się niemożliwe. Nie minęły jednak dwa dni, a biały crysler_limuzyna zajechał przed wytwórnię. Wewnątrz wozu leżały kartki na benzynę. Studio wypłaciło Lucienowi zaliczkę i otworzyło mu konto bankowe. Zadbano o ubezpieczenie, załatwiono mu wizytę u jednego z najlepszych dentystów w Bel Air, wyznaczono mu miejsce do parkowania wozu podpisane jego imieniem i nazwiskiem. Wszystko to było w Hollywood tak powszechne, że nikt się już temu nie dziwił. Dawn myślała, że nie ma powodu, dla którego nie miałaby puścić w ruch całej tej machiny. Po raz pierwszy od wielu tygodni, a nawet miesięcy, była zadowolona z samej siebie. Tęskniła za Charlesem - tęskniła za nim rozpaczliwie, gdy późną nocą sama leżała w łóżku. Ale starała się ciągle być zajęta, starała się dobrze bawić, przekonana, że Charles tego właśnie dla niej pragnął. Niekiedy Lucien pytał, co by pomyślał Charles, gdyby wiedział, jak dużo czasu spędzają razem. - A dlaczego miałby się tym przejmować? - spytała, wyśmiewając samą formę, w jakiej zadał jej to pytanie. W głębi ducha pragnęła jednak, by Charles się tym przejął. Czuła się dotknięta jego milczeniem, niezależnie od powodów, dla których się nie odzywał. Oburzało ją to, że kieruje Empire z daleka, że zostawił ją samą na tak długo. Szczypta zazdrości - niewielka, bardzo niewielka szczypta - nie powinna mu zaszkodzić