ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

Kobietom z trudem11^ się ją powstrzymać, a podczas rodzinnej awantury, jaka wskutek wynikła, nie obyło się bez kilku, niegroźnych na szczęście, skaP. Jeden z lekarzy rodzinnych dał jej zastrzyk uspokajający i pr#'t środki psychotropowe. Na jakiś czas udało się złagodzić jej ekstremalne zachowanie, Ť czasu do czasu wybuchała nieokiełznaną furią, rzucając się na kaw kto znalazł się nieopatrznie w zasięgu jej rąk. Kiedy wyrwała złote kolczyki z uszu Sary, krzycząc, że takie * elka ranią oczy Boga, postanowiłam zabezpieczyć się przed p* nym Spadkiem i podczas pobytu w Stanach Zjednoczonych ki^ 02Pylacz z gazem obezwładniającym. Ukryłam go w bagażu * e Kadmem i wkładałam do torebki zawsze, gdy składałam ^ \do*u Lawand. lab' Z^ 80 r m°je nieszczęście pewnego popołudnia, gdy gościłam u kuzf1\ nc "~"' ' L właśnie mnie dla zademonstrowania swojego* *aze eli?ijneS° fanatyzmu. batę , z JeJ matką i dwiema siostrami gawędziłyśmy popijają''"' L'SĄ ,Ząc ciasteczka i rozmawiając o mojej ostatniej podró^'1 *2r°k s ^K^6 Lawand zaczęła kręcić się niespokojnie. Jej rozbi* W ^ . a* uporczywie kogoś, kto znieważa Boga. ibińr_ °wym nawrocie szaleństwa zaczęła najpierw kryty)'"' który jej zdaniem był niestosowny dla wiernej muzułir 92 Mfl Z niedowierzaniem obserwowała^ jak okręca nią szyj? matkj. po&m Zaczęła przekjinać Po czyła i w półobrocie skierowała ^ w moją stroiię Spostrzegłam, że wpatruje się y, mój n naszyjnik z } wczasie przypomnia}am sc=>bie ostrzeżenia Karima; że id ' domu me powinnam zakładać biżuterii Blada wychudła twarz ^awand; wyk iona religijnym f mem, budziła We mnie przerażenie. WyczuLi, że grozi mii z Jej st niebezpieczeństwo. B}yskav^icznie sięgnęłam do torebki i wyciągnę am rozpylacz, ostrzegając kuzy^ę, żeby wyS2}a z pokoju lub natychrni! wroała na swoje miejsce, bo (tm) P^ciwnym razie będę musiała się bron Matka dziewczyny zaczęł* krZyczec j c za fękaw * <• wałam się na atak, kiedy La^and odepchll }a • ^ ^ i ruszyła przed siebie, zapędzając ^ w kąt mi?dzy Iampą a ^^ Ale najgorsze miało dopito nąstąpjć_ Sara z którą umówiłam &Sna spotkanie w domu Lawand, właśnie w tej chwili weszła do salont*. Ujt%ałam> że na ku ma swoje najm}od. sze dziecko. Oniemiała ujr2awszy, że J^awan>d zapędziła mnie w kąt i że trzymam w ręku broń. Znając Lawand, natychmiast Ť^częła iagodnie przekonywać dziewczynę, by przestała się wygłU-Piac. Przez ^TÓtką chwile Lawand z przebiegłością zwierzątka udawała, ze jest Sarze ^"a Porzuciła agresywną postaw? i jęła "erwo^o zac,ierać ^^ Nie dowierzając jej, zawołam, by Sara natychmiast wyszła z dzieckiem z pokoju. Na dźwięk meg^ podnieconego głosu Lawand odwróciła się i z całą ftrią chorego, Umysłu popędziła w moją stron?. wyciągając ręce po perłowy faszyjj|nik Nacisnęłam obiema rekaffii poj,emnik z m { w tyffl momencie Lawand padła na kolana. Wiedzi^jam^ że do obezwładnienia choregŤ psychicznie potrzeba podwójnej da^ki, tak więc w podnieceniu opr"z; młam cały pojemnik) porażając gLŁiZem nie tylko Lawand, ale rówo* jej matkę i siostrę, które pośpieszvvły cho>rej na pomoc Lawand szybko przyszła do sie^,ie> straciła jednak chęć do walk'; Do matki i siostry Lawand n*ltychmLast wezwano lekarza, ktoj z trudem zachowywał powag? do^>iedzia^Szy si? że jedna ksieżn^ z rodziny królewskiej zagazowała ttrzy in.ne, także do niej należ4<*• Wszyscy w rodzinie &arimť uznali, że działałam zbyt ' ""'*' 94 dałam się przekonać, mając świadomość, że broniłam się pul n'e lała kobietą, i tak im też powiedziałam. Dodałam z żalem, ż j °S lużylam na krytykę, ale na uznanie, bo to, co uczyniłam, dopnij \ -to w rezultacie do uzdrowienia Lawand. Jej ojciec bowiem /różuj] \oncu, że córka wymaga dłuższej kuracji psychiatrycznej. Wysls do Francji, skąd wróciła po roku zupełnie zdrowa. Choć niektórzy nie doceniają mojego energicznego działania, je| 'niiertelnie poważna w kwestiach dotyczących kobiet. Pewien mądry człowiek zapytał, jaką prawdę najtrudniej jest w ii odkryć. Odpowiedź brzmiała: poznać siebie samego. O ile inni rfiogątjj wątpliwości, ja dobrze znam swój charakter. Niezaprzeczalnie nitu obdarzyła mnie nadmierną spontanicznością, ale właśnie z niej cztfj siły do walki z tymi, którzy rządzą kobietami w mym kraju. W pev| stopniu udało mi się rozluźnić nieco okowy tradycyjnego myśleń, Teraz, kiedy przypomniałam sobie ową krótkotrwałą, choroUii| obsesję Lawand, objawiającą się bigoterią, religijne zaślepienie iii wydało mi się sprawą wymagającą naszej najwyższej uwagi. Choć sama wierzyłam i oddawałam cześć Bogu, sądziłam, że Wj którzy kochają, walczą i cierpią, postępują zgodnie z Jego intencji Nie chciałam, by moje dziecko odwróciło się plecami do lud|j egzystencji i oparło swą przyszłość na surowym ascetyzmie, propij. wanym przez wojujący islam. Pobiegłam do męża i prawie bez tchu powiedziałam: - Amani się modli! Karim, który właśnie czytał Koran, popatrzył na mnie, jakbyid rŤzty postradała rozum. ~~ Modli się? - powtórzył, a w jego głosie zabrzmiało zdziwili, 2e^ak gwałtownie reaguję na czyjś kontakt z Bogiem. ru~ ak! - zawołałam. - Modli się zapamiętale, aż do wyczerpiu Ch°dź! Sam zobaczysz! rza J""1 niech?tnie odłożył Koran na biurko i z wyrazem niedoj 1 pewnego rozbawienia podążył za mną. JeJ alos ?Zą° na korytarz prowadzący do pokoju Amani, usłyszeli) - 'to głośniejszy, to zanikający. wpadł do pokoju. Nasza córka odwróciła się, na jej twą *ał się ból i smutek. *ŻŻ Się ~^~ odezwał się łagodnie mój mąż - powinnaś odpocij łóżka, mama obudzi cię za godzinę na wieczorny posil Nasza córka miała wygląd nawiedzonej. Nie odrzekła ani słowa a] posłuszna ojcu, położyła się na łóżku w ubraniu i zamknęła oczy Widziałam, jak jej usta nadal poruszają się w bezgłośnej modlitw! wymawiając słowa, których nie zdołałam zrozumieć. ' Wyszliśmy na palcach z pokoju