Alleluja! W samÄ porÄ dwa debile zorientowaĹy siÄ, Ĺźe sÄ dla siebie stworzeni!
.. - Słyszałem - rzucił Finkle-McGraw. - Przed czterema laty Miranda przyłączyła się do nich - powiedział Carl. - Założyła spółkę. Jej wspólnikami są dwaj dżentelmeni: jednego z nich znam, jako że swego czasu zajmował się teatrem; drugi wspiera rzecz finansowo. - Jakiego zysku spodziewa się po tym przedsięwzięciu? - Wynajętej drogi do zbiorowej podświadomości - oznajmił Carl. - Uważa, że droga ta stanie się dla przemysłu rozrywkowego tym, czym był kamień filozoficzny dla alchemików. - A rezultaty? - Wszyscy czekamy na wiadomości od Mirandy. - Zatem nie kontaktowała się z panem! - Tylko w snach - odparł Carl Hollywood. Nell przejeżdża przez Pudong; trafia do biur madame Ping; odbywa rozmowę ze wzmiankowaną Ślizgając się na zachód, widziała właściwy Szanghaj jedynie w pionowych szczelinach między wieżowcami Strefy Ekonomicznej Pudong. Centrum Pudongu wznosiło się nad płaską krainą ryżowych poletek na wschodnim brzegu Huang Pu. Niemal wszystkie drapacze chmur zbudowano przy użyciu mediatronowych materiałów budowlanych. Na niektórych widać było opływowe znaki japońskiego pisma, oddane w starannie opracowanych schematach kolorystycznych, większość jednak pokryta była gęstymi, chińskimi ideogramami o wysokiej rozdzielczości i ognistoczerwonych barwach, choć niekiedy znaki były czarne, a tło czerwone. Społeczność anglo-amerykańska miała swój Manhattan, Japończycy Tokio. Hongkong był niezłym dziełem sztuki, ale z istoty pozostał zachodni. Kiedy zamorscy Chińczycy zdecydowali się wrócić do ojczyzny, aby wznieść w niej pomnik ku czci przedsiębiorczości, ich wybór padł na to miejsce, a pomnik był większy, jaskrawszy i niewątpliwie czerwieńszy niż reszta wspomnianych miast. Nanotechnologiczny wynalazek umożliwiający wznoszenie potężnych budowli lżejszych od powietrza pojawił się w odpowiednim czasie, akurat wtedy, gdy potężne cementowe fundamenty kładziono na ostatnich ryżowych poletkach. Nowa warstwa lekkich konstrukcji rozkwitła nad poszyciem pierwszych siedemdziesięcio- i osiemdziesięciopiętrowców. Nowa architektura była naturalnie większa i elipsoidalna, zazwyczaj składała się z obrzeżonej neonami, nadzianej na iglicę kuli, przez co Pudong wydawał się gęściej zabudowany tysiąc stóp nad ziemią niż na poziomie ulicy. Oglądany ze szczytu wielkiego łuku Grobli, przez kilka mil brudnego powietrza, Pudong wyglądał na dziwnie spłaszczony i wyblakły, niczym wyhaftowany na bajecznie wyrafinowanym brokacie, który zbierał kurz przez dziesiątki lat, a teraz został rozwieszony tuż przed nosem Nell. Słońce zaszło nie tak dawno temu, a niebo miało wciąż ciemnopomarańczowy kolor, przechodzący w fiolet i podzielony na nieregularne segmenty przez pół tuzina kolumn dymu, wznoszącego się wprost z linii horyzontu ku ciemnemu od zanieczyszczeń sklepieniu niebios. Wszystko to działo się wiele mil na zachód, gdzieś w herbaciano-jedwabnym rejonie między Szanghajem a Suzhou. Jadąc na rolkach w dół zachodniego stoku łuku i przekraczając linię brzegową Chin, ujrzała nad głową burzową chmurę neonów wyciągającą ku niej swe trójwymiarowe macki, choć w rzeczywistości dzieliło ją od niej kilka dobrych mil. Dzielnice stojące na wybrzeżu były gęsto zabudowane kamienicami ze zbrojonego betonu o trzech lub czterech piętrach i wyglądzie, przy którym Chiński Mur wydawał się nowoczesną konstrukcją, choć w rzeczywistości domy te nie mogły liczyć więcej niż kilkadziesiąt lat. Ich wychodzące na ulice ściany udekorowano olbrzymimi, rysunkowymi tablicami reklamowymi, z których część była mediatronowa, a część tradycyjna. Przez pierwszy kilometr większość tablic skierowana była do biznesmenów nadjeżdżających z Nowego Chusanu, a szczególnie z klawy Nowej Atlantydy. Przyglądając się im, Nell doszła do wniosku, że goście z Nowej Atlantydy odgrywali istotną rolę w utrzymywaniu kasyn i burdeli, zarówno tych tradycyjnych, jak i nowszych przybytków skryptofantazji, gdzie każdy mógł być gwiazdą w napisanej przez siebie sztuce. Zwolniła, aby przeczytać kilka ogłoszeń, zapamiętała adresy na nowych i dobrze wykonanych tablicach. Nie miała jeszcze jasno sprecyzowanego planu. Wiedziała tylko, że musi się poruszać tak, jakby dokądś zmierzała, co zapewniało jej relatywne bezpieczeństwo i brak reakcji na jej widok ze strony młodych mężczyzn siedzących na krawężnikach i rozmawiających przez telefony komórkowe. Gdyby tylko się zatrzymała lub okazała niepewność, natychmiast opadliby ją ze wszystkich stron i kto wie, co mogłoby się wydarzyć. W gęstym, wilgotnym powietrzu nad Huang Pu wisiały miliony ton boi powietrznych i Nell czuła każdy kilogram ich ciężaru na ramionach i w żebrach, gdy ślizgała się w górę i w dół po głównej arterii nabrzeża, próbując zachować szybkość i fałszywe poczucie celu. Znalazła się w Rzeczypospolitej Brzegowej, republice, która nie znała innych zasad poza głosem pieniędzy, nakazującym wszystkim się bogacić. Każde plemię na świecie budowało tu swój wieżowiec. Niektóre, jak Nowa Atlantyda, nie prowadziły aktywnej rekrutacji i wykorzystywały rozmiar i okazałość budynków jako pomnik swojej chwały