ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

brakuje zapisu jedynie z 20 kwietnia, wskazuje na to, iż pod datą 19 tego miesiąca zawarł on relacje zarówno z tego, jak i z następnego dnia 7*. Inni badacze przyjęli ustalenia Kubali, nie uwzględniając ani faktów podanych przez pozostałe diariusze, ani też wyraźniej daty znajdującej się na dekrecie sądu sejmowego 75. Dla niektórych z nich data 20 kwietnia 1638 r. ma przemawiać za tym, iż został on antydatowany, ponieważ według źródeł ariańskich Sienieński otrzymał dekret dopiero po około dziesięciu dniach od wydania wyroku, a więc świadczyć o nieformal-nościach popełnionych podczas procesu. Diariusze nie podają, jakimi argumentami skłoniono posłów do zrezygnowania bez większych oporów z uczestnictwa w sądzeniu tej sprawy, skoro w myśl konstytucji z 1588 r. wykładającej procedurę sądzenia przestępstw o obrazę majestatu, mieli do tego prawo. Prawdopodobnie izbę poselską uznano za zbiorowego delatora, wykorzystano też z pewnością fakty, że chodziło tu o obrazę „majestatu Boga". 72 BUWr., Steinwehr, t. II, k. 474. 73 Ibidem, s. 474v. 74 Memoriale, t. II s. 266. 73 BCz, 135, k. 223. 128 Dekret sejmowy był już kilkakrotnie gruntownie omawiany, poprzestaniemy więc na przytoczeniu najważniejszych jego postanowień. Nakazywały one zamknąć w ciągu czterech tygodni zbór. szkołę i drukarnię, a ministrom i nauczycielom ariańskim pod groźbą banicji opuścić Raków, zaś Sienieńskiemu przysiąc, że nie miał on nic wspólnego z profanacją krzyża (przysięgę tę powinno potwierdzić siedmiu posesjonatów z Sandomierskiego), oraz dostawić przed sąd w ciągu sześciu tygodni Pałudiusa i Andrzeja. W przeciwnym wypadku groziła panu wojewodzicowi kara infamii, a wymienionym nauczycielom kara banicji. Zabroniono też pod karą 10 000 złp. wznawiania jakichkolwiek instytucji ariańskich w tym miasteczku. 21 kwietnia (miał to być ostatni dzień sejmu) arianie podjęli starania, aby zmienić dekret z poprzedniego dnia przekonując, że jest „przeciw prawu i słuszności et contra pacem et tranąuilli-tatem dissidentes ferowany". Spotkali się jednak ze zdecydowanym sprzeciwem posłów katolickich, którzy dowodzili, iż pokój wyznaniowy nie został wcale naruszony, ponieważ arian ,,nie okrywa" konfederacja warszawska, bowiem „nie są dissidentes in Religione Christiana". Poza tym twierdzili, że zmiana wyroku „byłaby contra Majestates KJM i dignitatem sejmu". Natomiast posłowie dysydenccy brali arian w obronę. Zbigniew Gorayski zaprotestował przeciw osądzeniu Sienieńskiego w drodze procesu sumarycznego, oświadczając, że nastąpiło w związku z tym nie tylko pogwałcenie wolności różnowierców, ale także całego stanu szlacheckiego, gdyż osądzono niezgodnie z obowiązującym prawem polskiego szlachcica. W podobnym duchu przemawiali Jan Schlichtyng, Gabriel Hulewicz, Aleksander Czaplic, Jerzy Niemirycz, a także wówczas jeszcze katolik Adam Maciej Sakowicz, który dla podkreślenia niebezpieczeństwa, jakim jest dla wszystkich obywateli proces sumaryczny, poinformował, że również „wojewodzie wileńskiemu Krzysztofowi Radziwiłłowi mandat [taki] posłano"76. Katolicy wyrażali jednak tylko zgodę na uchwalenie konstytucji, w której zagwarantowano by protestantom, aby w przyszłości „takowym procesom in causic. religionis nie podlegali". Po długotrwałej 711 Diariusz, BJ, 2274, k. 23v - 24v. 9 — O tolerancję dla zdominowanych 129 dyskusji dysydenci poczęli ustępować. Znowu jako pierwszy wyłom w ich szeregach uczynił Bogusław Leszczyński. Za nim poszli inni, godząc się na uchwalenie konstytucji, zabraniającej sądzenia szlachty procesem sumarycznym. Zgodzono się też limitować sejm do 24 kwietnia. Potem limitowano go jeszcze kilkakrotnie, tak że zamiast 21 kwietnia, marszałek pożegnał króla w dniu l maja. W tym okresie było to zjawisko bezprecedensowe. Długa i ożywiona dyskusja w sprawach wyznaniowych 21 kwietnia nie była ostatnią podczas tego sejmu. W cztery dni później na wspólnym posiedzeniu obu izb przedstawiono projekt konstytucji o procesie sumarycznym, lecz nie zadowolił on posłów protestanckich. Zażądali więc dalszych gwarancji. Ponieważ grozili wniesieniem protestacji przeciw wyrokowi w sprawie rakow-skiej, czym mogli utrudnić obrady w ostatnich dniach, a nawet je zerwać, Władysław IV, któremu bardzo zależało na szczęśliwym zakończeniu sejmu, i duchowieństwo katolickie, obawiające się, że tymi posunięciami dysydenci utrudnią wprowadzenie dekretu w życie — postanowili zaspokoić niektóre ich postulaty. 27 kwietnia biskup krakowski Jakub Zadzik, kujawski Maciej Łubieński, poznański Andrzej Szołdrski i płocki Stanisław Łu-bieński wystawili dysydentom zobowiązanie, że zakażą duchownym swych diecezji, aby „żaden w tym cokolwiek religią zachodziło, nie ważył się akciej intentować dissidentibus in religione christiana bez dołożenia się nas jako loci ordinarios" oraz, iż będą wpływać na deputatów duchownych na trybunały, aby nie sądzili spraw wytoczonych bez ich wiedzy 77