Alleluja! W samÄ porÄ dwa debile zorientowaĹy siÄ, Ĺźe sÄ dla siebie stworzeni!
Zniżyli głosy. - Wtedy na scenie pojawiłem sieja - powiedział Lou. - Widziałem, jak wsiadasz do samochodu. Widziałem nawet pistolet tej kobiety. Niestety musiałem przepuścić parę wozów, zanim udało mi się podbiec. Co się działo w hummerze? - To wszystko stało się tak szybko. Ten facet najwyraźniej był już w środku. Przypuszczam, że czekał na Rakoczi. Akurat kiedy miała mnie zastrzelić, kropnął ją. Boże... - Głos uwiązł mu w gardle, gdy uświadomił sobie, jak niewiele dzieliło go od ostatniej podróży do kostnicy. - Ty szalony dupku - westchnął Lou. Szturchnął go lekko w ramię i pokręcił głową. - Masz dziwne upodobanie do pakowania się w najbardziej paskudne sytuacje. Władowałeś się w sam środek gangsterskiej egzekucji. Zdajesz sobie z tego sprawę? - Teraz tak - przyznał Jack. Winda przyjechała i wsiedli. Przesunęli się na tył kabiny. - No dobrze - stwierdził Soldano. - Pytanie brzmi: dlaczego? Masz jakieś pomysły? - Tak - odparł Jack. - Ale pozwól, że nakreślę szersze tło. Po pierwsze, Laurie została nieomal zabita potężną dawką potasu, co jest sprytną metodą uśmiercenia człowieka. Ze względu na fizjologię potasu w ludzkim organizmie zbrodnia jest niewykrywalna, ale słuchaj dalej. Moim zdaniem wszyscy pacjenci z serii Laurie zostali zabici w ten zmyślny sposób, ale nie wybrano ich przypadkowo. Wszyscy, włącznie z Laurie, mieli dodatni wynik badania na obecność genetycznych markerów poważnych chorób. Winda dotarła na parter i wysiedli. Szpital był pełen ludzi, więc nadal rozmawiali cicho. - A co to wszystko ma wspólnego z gangsterską egzekucją pielęgniarki? - zapytał Lou. - Myślę, że ta egzekucja jest dowodem na to, że w grę wchodzi większy spisek - wyjaśnił Jack. - Sądzę, że jeśli do- 479 pisze nam szczęście, odkryjemy, iż pielęgniarka działała na zlecenie kogoś tkwiącego w splątanej sieci, która ostatecznie doprowadzi do jakiegoś liczykrupy w zarządzie AmeriCare. - Zaczekaj chwilę! - przerwał mu detektyw, zatrzymując go. - Sugerujesz, że potężna firma świadcząca usługi medyczne, jaką jest AmeriCare, może maczać palce w uśmiercaniu własnych pacjentów? To szaleństwo! - Doprawdy? - zdziwił się Stapleton. - Wszędzie, gdzie te gigantyczne spółki medyczne rywalizują ze sobą, czego zazwyczaj starają się uniknąć przez zduszenie konkurencji albo, jeśli są wystarczająco potężne, przez wykupienie przeciwników, polem rywalizacji jest wysokość składek ubezpieczeniowych. A jak ustalają składki? Cóż, staroświecka urzędnicza metoda polegała na tworzeniu wspólnego funduszu ryzyka, szacowaniu, praktycznie na zasadzie zgadywanki, kosztów opieki nad daną grupą ludzi, po czym dodaniu zysku, podzieleniu wszystkiego przez liczbę osób, i bingo, mieliśmy wysokość składki. I nagle, na naszych oczach, reguły uległy zmianie. Wraz z rozszyfrowaniem ludzkiego genomu dawna koncepcja ubezpieczenia zdrowotnego trafiła na śmietnik. Jedno łatwe badanie pozwala zidentyfikować ludzi, którzy prędzej czy później będą kosztować ich znaczne sumy. Problem w tym, że wielkie spółki medyczne nie mogą nikogo dyskryminować, tak więc muszą ich przyjąć. Wobec tego, z czysto ekonomicznej perspektywy, wskazane jest się ich pozbyć. - Chcesz mi powiedzieć, że twoim zdaniem w zarządzie AmeriCare są ludzie zdolni do popełnienia morderstwa? - Właściwie nie - przyznał Jack. - Rzeczywistymi zabójcami muszą być osoby o poważnych zaburzeniach psychicznych, a taką, założyłbym się, okaże się panna Rakoczi, jeśli to rzeczywiście ona jest winowajczynią. To, o czym mówię, jest potwornym wariantem przestępstwa urzędniczego, ze współwinnymi na różnych szczeblach organizacji. Przypuszczam, że na szczycie tkwi jakiś człowiek zwerbowany z przemysłu motoryzacyjnego albo innej branży, który siedzi w biurze, z dala od pacjentów, i myśli wyłącznie o wynikach finansowych. Niestety, tak właśnie funkcjonuje biznes i dlatego w gospodarce wolnoryn- 480 kowej niezbędny jest pewien nadzór rządowy. Być może wyjdę na mizantropa, ale ludzie mają skłonność do wyrachowania i często postępują tak, jak gdyby mieli klapki na oczach. Lou pokręcił głową. Był zdegustowany. - Nie mogę uwierzyć, że mówisz to wszystko. Szpitale zawsze były dla mnie miejscem, do którego idzie się po to, żeby otrzymać opiekę. - Przykro mi - stwierdził Jack. - Czasy się zmieniają. Rozszyfrowanie ludzkiego genomu było epokowym wydarzeniem. Na krótko zniknęło z radarów, ale znów wraca, i to z wielkim hukiem. W niedalekiej przyszłości odmieni całe nasze spojrzenie na medycynę. Przeważnie będą to zmiany na lepsze, ale będą i na gorsze. Zawsze tak jest z postępem technicznym. Może nie powinniśmy określać tego jako postęp". Być może mniej wartościujące słowo, jak zmiany", byłoby bardziej stosowne. Lou wpatrywał się w Jacka. Ten odwzajemnił spojrzenie. Mina detektywa wyrażała coś pośredniego między frustracją a rozdrażnieniem. - Nie nabierasz mnie z tym wszystkim? - zapytał. - Nie - odparł, śmiejąc się, Jack. - Mówię poważnie. Lou zamyślił się na chwilę, po czym powiedział markotnie: - Nie wiem, czy mam ochotę żyć w twoim świecie. Ale do diabła z tym! Chodź! Załatwmy tę identyfikację Rakoczi. Weszli na oddział nagłych wypadków, gdzie kłębił się już tłum pacjentów. Widać było kilku umundurowanych policjantów. Lou odszukał szefa oddziału, doktora Roberta Springera, a ten zaprowadził ich do zamkniętych drzwi sali urazowej. W środku znaleźli Jasmine Rakoczi. Leżała naga na łóżku. Z jej ust wystawała rurka dotchawicza podłączona do respiratora. Pierś kobiety nieregularnie unosiła się i opadała. Z tyłu, na monitorze, impulsy rejestrowały jej tętno i ciśnienie krwi. Ciśnienie było niskie, ale tętno normalne. - I co? - zapytał Lou. - To jest ta dama, którą widziałeś w pokoju Laurie? - Tak - potwierdził Jack. Spojrzał na doktora Springera. - Po co ją sztucznie wentylujecie? 481 - Chcemy utrzymać natlenienie - wyjaśnił Springer, regulując rytm pracy respiratora. - Nie sądzi pan, że jej pień mózgu został zniszczony? - zapytał Jack. Był zaskoczony, że podejmują taki wysiłek w tak beznadziejnej sytuacji. - Bez wątpienia - odparł lekarz, prostując się. - Specjaliści od przeszczepów próbują zlokalizować jej najbliższą rodzinę. Chcą uratować jej organy wewnętrzne. Lou spojrzał na Jacka