They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

Gdyby¶my wyl±dowali w wiêzieniu, pieni±dze by przepad³y. - I tak wszystko wygada. Z przekory, ¿eby ci zrobiæ na z³o¶æ, nie rozumiesz? Wygada, bo nie chcesz s³uchaæ jego rozkazów. Zamkn±³em oczy. Ze zmêczenia rozbola³y mnie wszystkie miê¶nie. Chcia³em wróciæ do ³ó¿ka. - Nie, ty chyba nie rozumiesz, ¿e to naprawdê powa¿na sprawa. - Chod¼my spaæ, Saro. Nie ruszy³a siê z miejsca. - Lou trzyma ciê teraz w gar¶ci. Musisz robiæ, co ka¿e. - Nadal mam pieni±dze. Lou nie wie, gdzie s±. - Ale twoja przewaga wyp³ywa³a st±d, ¿e mog³e¶ je w ka¿dej chwili spaliæ. Teraz ju¿ nie mo¿esz. - Nie powinienem by³ mówiæ Jakubowi. - Znasz Lou. Bez wahania wykorzysta to przeciwko tobie. - Nie wierzê, ¿eby móg³ co¶ takiego zrobiæ. - Nawet je¶li odczekamy, nawet je¶li podzielimy pieni±dze latem, to i tak bêdzie mia³ na ciebie haka. Minie piêæ, dziesiêæ lat, wyda wszystko co do centa i zacznie ciê szukaæ. Zaszanta¿uje nas, po¶le ciê do wiêzienia. Milcza³em. Nie my¶la³em o Lou. My¶la³em o Jakubie. Sara znowu wziê³a mnie za rêkê. - Nie mo¿esz mu na to pozwoliæ. Musisz odzyskaæ panowanie nad sytuacj±. - Przecie¿ nie jeste¶my w stanie nic zrobiæ. Mówisz, ¿eby mu zagroziæ, ale czym? Nic na niego nie mamy. Teraz z kolei ona zamilk³a. - Wpad³a¶ na jaki¶ pomys³? - spyta³em. - Masz jaki¶ plan? Przeszy³a mnie wzrokiem i przez chwilê my¶la³em, ¿e ka¿e mi go zabiæ. Ale nie, tylko pokrêci³a g³ow±. - Nie - mruknê³a. Chcia³em wstaæ i wróciæ do sypialni, gdy nagle chwyci³a mnie za rêkê i przy³o¿y³a j± do swego brzucha. Dziecko kopa³o. Pod skór± d³oni czu³em co¶ mrocznego i tajemniczego, czu³em miêkkie ciep³o bij±ce z jej cia³a. Trwa³o to ledwie kilka sekund. - Wszystko bêdzie dobrze - szepn±³em, gdy dziecko siê uspokoi³o. - Zaufaj mi. Jako¶ to prze¿yjemy. Tak mówi± ludzie usidleni, ludzie tkwi±cy w potrzasku; zda³em sobie z tego sprawê, jak tylko otworzy³em usta. Niemal tymi samymi s³owami ¿egna³a mnie matka, kiedy widzia³em j± ostatni raz. By³o w tym co¶ fa³szywego i odwa¿nego zarazem, jakbym zamkn±³ oczy i zatka³ sobie uszy, jakbym próbowa³ zbagatelizowaæ gro¿±ce nam niebezpieczeñstwo. Z³y znak. Kierowany wewnêtrznym przymusem, chcia³em jej o tym powiedzieæ, ale po sposobie, w jaki przyciska³a moj± d³oñ do brzucha, po kurczowym, natarczywym u¶cisku jej rêki zrozumia³em, ¿e Sara o tym wie. Wpadli¶my w k³opoty. Zaczêli¶my tê grê z tupetem i z naiwn± pewno¶ci± siebie, a teraz, bezradni i rozgoryczeni, przegrywali¶my pierwsz± rundê. - Bojê siê, Hank - szepnê³a. - Wszystko bêdzie dobrze - powtórzy³em i tym razem poczu³em siê g³upio. Lecz có¿ innego mog³em jej powiedzieæ? Nazajutrz rano wsta³em wcze¶niej ni¿ zwykle. Ubra³em siê w holu, a zêby wymy³em na dole, ¿eby nie budziæ Sary. W kuchni zaparzy³em kawê i s±cz±c j± niespiesznie, przejrza³em gazetê z poprzedniego dnia. Potem pojecha³em do Jakuba. Zaparkowa³em naprzeciwko sklepu ¿elaznego, za jego pó³ciê¿arówk±. Ranek by³ piêkny, zimny, rze¶ki i bezchmurny, a miasto sprawia³o wra¿enie czystego i zadbanego: pasiasta markiza sklepu spo¿ywczego, ¿ywa i kolorowa, srebrzyste s³upki parkometrów, flaga trzepocz±ca na dachu ratusza. By³o stosunkowo wcze¶nie, dochodzi³a ósma, lecz Ashenville ju¿ siê obudzi³o. Ludzie wychodzili z domów, dok±d¶ spieszyli, sk±d¶ wracali, nios±c pod pachami zwiniête gazety, a w rêkach kubki z paruj±c± kaw±. Zdawa³o siê, ¿e wszyscy siê do siebie u¶miechaj±. Jakub jeszcze spa³, jak przypuszcza³em. Za³omota³em w drzwi, odczeka³em chwilê, znowu za³omota³em i dopiero wtedy dobieg³o mnie cz³apanie jego kroków. W koñcu uchyli³ drzwi, zobaczy³ mnie i wygl±da³o na to, ¿e mój widok nie bardzo go cieszy. Sta³, opieraj±c siê o klamkê i g³êboko rozczarowany mru¿y³ oczy w blasku ¶wiat³a bij±cego z korytarza. Potem mrukn±³ co¶, co zabrzmia³o jak „Sie masz”, odwróci³ siê i chwiejnym krokiem pocz³apa³ w g³±b swojej mrocznej nory. Wszed³em do ¶rodka i zamkn±³em drzwi. Oczy przywyk³y do ciemno¶ci dopiero po kilku sekundach. Mieszkanie by³o ciasne, duszne i przyt³aczaj±ce. Sk³ada³o siê z jednego kwadratowego pokoiku z nag± pod³og±. Po lewej stronie - drzwi do maleñkiej ³azienki. Tu¿ obok - sze¶ædziesiêciocentymetrowej g³êboko¶ci wnêka w ¶cianie s³u¿±ca Jakubowi za kuchniê. Po prawej stronie sta³o ³ó¿ko, stó³, dwa krzes³a, stara, zapadniêta wersalka i telewizor. Na wersalce wala³y siê brudne ubrania. Na pod³odze - butelki po piwie. Cuchnê³o ubóstwem. Gdy by³em tu pierwszy raz, zrobi³o mi siê niedobrze. Brat opad³ na ³ó¿ko brzuchem do góry. Sprê¿yny jêknê³y pod jego ciê¿arem. Mia³ na sobie kalesony i podkoszulek