ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

Nic innego nie jest tak ważne. To, w jaki sposób doszli do takiej wiedzy - czy przez cięższą pracę, czy też w wyniku wyższej inteligencji - jest nieistotne. U Sokratesa, ujmując rzecz w skrócie, spotykamy się z założeniem, że istnieje głęboka równość ludzi. Wszyscy ludzie są sobie równi, chyba że sami udowodnią, iż jest inaczej. Wiara w to była czymś wspaniałym dla kogoś żyjącego w V wieku p.n.e. Ironią doktryny "królewskiego kłamstwa" składa- jącego się na wiarę Sokratesa było to, że dogłębna równość nie miała służyć uzasadnieniu demokracji. Według Sokratesa, wszyscy ludzie są równi, nie wynika jednak z tego, iż w równym stopniu kwalifikują się do sprawowania rządów. W związku z tym państwo, chcąc mieć zręcznych i dobrze przygoto- wanych do rządzenia władców, musi propagować doktrynę, że nie wszyscy są sobie równi. Sokrates sądził, że większość ludzi dopóty nie zaakceptuje tych, którzy nimi rządzą, dopóki nie będzie miała poczucia, iż władcy są rzeczy- wiście wyraźnie lepsi. Przytoczony powyżej ustęp o filozofie-królu zyskał sobie niemałą sławę. W innym fragmencie z Państwa - może nie tak znanym - Sokrates zajmuje się społeczeństwem, w którym ludzka równość, jak uważał, jest właściwym stanem człowieka i może być publiczne rozpoznana. 80 Historia wiedzy Sokrates poszukuje znaczenia sprawiedliwości. Przyznaje, że nie jest to takie proste. Dlatego proponuje, by rozważyć sytuację, w której znaczenie sprawiedliwości może być rozleglejsze i bardziej widoczne niż w przypadku jednostki ludzkiej. I tak zaczynają się jego długotrwałe poszukiwania. Opisuje bardzo uproszczony model państwa. A oto jak ludzie mieliby w nim żyć. [...] pożywienie będą robili i wino, i ubrania, i buty. Pobudowali sobie domy i latem będą przeważnie pracowali nago i boso, a zimą ubrani i obuci jak się należy. A żywić się będą robiąc z jęczmienia krupy, a z pszenicy mąkę. To będą gotować, a z tego ciasto robić i doskonałe placki i chleby na jakichś trzcinkach albo na czystych liściach będą podawali. Będą leżeli na podściółkach usłanych z wikliny, z powoju i mirtu, będą sobie używali, a dzieci przy nich też, będą potem popijali wino, wieńce mając na głowach i śpiewając na chwalę bożą, i rozkosznie będą obcowali z sobą, nie robiąc dzieci ponad stan, bo będą się bali ubóstwa albo wojny. [...] W ten sposób pędząc życie w pokoju - i w zdro- wiu naturalnie - będą umierali w późnej starości i przekażą znowu takie samo życie swoim potomkom.* Glaukon, młody interlokutor Sokratesa, w tym momencie dialogu, sprze- ciwił się: "Sokratesie, gdybyś dla świń miasto budował, to jaki byś im inny wikt dał, jeżeli nie ten sam?" I dalej nalega, by zapewnić większy komfort, niż przewidział Sokrates, obywatelom idealnego małego miasta, w którym miał nadzieję znaleźć sprawiedliwość. Sokrates odpowiada: Zdaje się, że nie tylko miasto bierzemy, jak się tworzy, ale w dodatku miasto opływające w zbytki. Może to nawet i nieźle. Jak się takiemu przyjrzymy, gotowiśmy zaraz dojrzeć sprawiedliwość i niesprawiedliwość, jak się one w państwach zasiewają.** Komentatorzy na przestrzeni wieków rzadko wierzyli, że Sokrates wolał "miasto świń" od miasta "gorączkowego upału", jak je później określa. Zapewne mają rację, w tym sensie, że Sokrates mógł nie wierzyć w to, że ukształtowani w taki sposób ludzie mogliby być zadowoleni z prostego życia w mieście świń. Choć, że to właśnie preferował, co do tego nie mam wątpliwości. Przynajmiej w takim mieście nie potrzeba było uciekać się do * Platon, Państiao, ks. II, XII-XIII. Przekład Władysława Witwickiego. ** ibidem. GRECKA EKSPLOZJA 81 zasady "królewskiego kłamstwa"; wszyscy są tam równi i wszyscy zdolni do rządzenia, albowiem tam rządzenie nie wymaga specjalnych umiejętności. Inny rodzaj ironii pojawia się, gdy arystotelesowki sofizmat następnika jest zastosowany do doktryny "królewskiego kłamstwa" - doktryna ta staje się wtedy teorią niesprawiedliwości. Przypuśćmy, że wszyscy ludzie są sobie równi. Przypuśćmy również, że niektórzy są władcami, a inni rządzonymi, i że ten porządek jest akceptowany, ponieważ rządzeni akceptują "królewskie kłamstwo". Przez sofizmat następnika możemy przyjąć, że "królewskie kłam- stwo" nie jest kłamstwem; inaczej mówiąc niektóre osoby - a konkretnie władcy - rzeczywiście są lepsi, bo w innym wypadku nie byliby władcami. W rzeczy samej, Arystoteles pozwolił, by ten sofizmat oślepił go i przesłonił mu sokratejską prawdę o równości wszystkich ludzi; to znaczy Arystoteles twierdził, że kłamstwo jest prawdą. W takim państwie, mówił, władcy mogliby zasługiwać na swoją:funkcję ze względu na ich wrodzoną wyższość, a nie tylko ze względu na ich lepsze kwalifikacje. Jeśli zaś państwem rządzą takie osoby, które na to nie zasłużyły, wtedy system jest niesprawiedliwy, zły i powinien zostać poprawiony. Arystoteles twierdził, że "jeśli wszyscy ludzie byliby sobie przyjaźni, nie byłoby potrzeby pilnowania, by przestrzegano zasady sprawiedliwości". To słynne oświadczenie jest jednym z fundamentalnych argumentów przemawia- jących za koniecznością istnienia rządu, by można było wyegzekwować sprawiedliwość. Oświadczenie to może być jednak obrócone w nikczemnym celu. Może na przykład oznaczać, że członkowie klubu nie potrzebują reguł, które rządziłyby ich postępowaniem; potrzebują jedynie zasad, by izolować się od innych ludzi, tych, którzy do klubu nie należą. Sprawiedliwość jest jedynie wtedy potrzebna, gdy dochodzi do spraw związanych z "obcymi", zazwyczaj ludźmi uważanymi za gorszych. Sprawiedliwość pozwala trzymywać ich na swoim miejscu. Potraktowałem ostro Arysotelesa, ale nie bez powodu. Jego wielkość jako filozofa i badacza jest niepodważalna. Natomiast jego błędy miały długotrwałe i szkodliwe skutki. Doktryna o naturalnej podrzędności w ogóle i o podrzęd- ności kobiet w szczególności usprawiedliwiała lub pomagała usprawiedliwiać aż do naszych czasów niewolnictwo i dyskryminację słabej płci. Jego ogromny autorytet również pomógł bronić tyranii, w imię "łaskawego" despotyzmu, a doktryna etnicznej podrzędności pomogła usprawiedliwiać rasizm. Wszyst- kie te błędy - bo tak je trzeba nazwać - mógł}' istnieć bez Arysotelesa. Choć wtedy zapewne trudniej byłoby je usprawiedliwić. Wywołany sokratejską ironią zamęt dotyczący królewskiego kłamstwa wciąż nas nie opuszcza. Rozważmy taką kwestię