ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

Nawet synowie zamordowanych odwracają wzrok od nawleczonego na koło mordercy ich rodzica. Tymczasem ja łamię jego kości i nie czuję nic? Czyżbym był potworem? Ależ nie - mam żonę, którą miłuję, mam dzieci, które kocham. Gdy dziecko choruje, martwię się. Ba - smucę się, gdy widzę, jak dzieci męczą kota, przywiązując mu do ogona kamienie, by biedny zagonił się na śmierć. Tymczasem śmierć człowieka nie napawa mnie odrazą? Gdybym stał tam, pośród widowni, czułbym tak jak inni ludzie. Jednak po tej stronie miecza nie jestem już człowiekiem. Reprezentuję Boga i Cesarstwo. Nasz Pan to nie tylko Bóg doskonale miłosierny - jest również Dominus Sabbaoth, Panem Zastępów. Jestem jego najpodlejszym, najniższym, najgorszym, najbardziej niegodnym sługą. To ostrzem mojego miecza wyraża się wola Cesarza. Jestem jak obozowe ciury w wojsku. Nikt ich nie poważa, lecz bez nich nie trzeba wroga, bo armia padnie pokonana po dniu marszu, gdy nie będzie komu założyć obozu, rozbić namiotów, przygotować strawy... Tak jest z katem. Na moich barkach spoczywa ciężar społeczeństwa i państwa. Gdy nas zabraknie, społeczeństwo upadnie. Ciurów nikt nie odznacza, nie zapisuje się ich w kronikach, nie zaprasza na bale, nie daje się im orderów ani nadań ziemskich. Z tego samego powodu kat nie jest dobrze widziany w towarzystwie. Nie żal mi ziemskich zaszczytów. Lepiej być poniżonym po tej stronie śmierci. A zatem, łamiąc kołem, niczego nie czuję? Nie waham się, nie mam wątpliwości - to pewne. Czuję jednak czasem, gdy wszystko zrobię dobrze, rodzaj zawodowej satysfakcji - „nikt nie łamie kołem tak dobrze jak ja”. A potem jakaś pogardliwa ręka rzuca mi talary. Nigdy nikt nie podaje mi ich do skrwawionej dłoni, podnoszę je z ziemi. Dlatego nie mogę mieszkać wewnątrz murów Sachsenburga. Nie mogę nazywać się nawet sachsenburskim obywatelem, nie mogę nim być, ponieważ nie jestem człowiekiem. Jako miejski kat miałem też jeszcze inne obowiązki, tradycyjnie mi przypadające. Prowadziłem miejski zamtuz, zgodnie z odwiecznym zwyczajem. Oczywiście kurwienie się jest niemoralne, to obraza Boska. Jednak trudno zaprzeczyć, że jest to instytucja potrzebna. Rzecz ma się podobnie jak ze szpiegowaniem - nie da się być uczciwym szpiegiem, tak jak nie da się być uczciwą kurwą, jednak bez szpiegów cesarstwo byłoby ślepe. Gdy ktoś pytał, do czego Sachsenburgowi potrzebne dziwki w zamtuzie, wskazywałem na przykład niedalekiego Glöckenstein. W przeciwieństwie do naszego miasta, które nie przyjęło reformacji, w Glöckenstein mieszkają sami luteranie. Ich wiara nie mogła znieść tego, że w mieście mieszkają kurwy - i wygnano ladacznice precz. Oczywiście wszyscy mieszkańcy popierali tę decyzję - kobiety szczerze, mężczyźni zaś z trudem ukrywali żal. Niewczesna była radość kobiet... Mężczyźni, którzy z różnych powodów nie czerpali satysfakcji z miłości małżeńskiej, nie mogąc udać się do burdelu, szukali zadowolenia gdzie indziej. Zaczęli uwodzić - zaś brzuchate panny były z Glöckenstein wyganiane na tułaczkę. Niektóre przyjmowały hańbę i uciekały z miasta. Inne szły do znachorki, aby spędziła dziecko. Czasem umierały od tych kuracji, czasem żyły, oficjalnie niewinne, lecz przygniecione ciężarem najgorszej z kobiecych win - dzieciobójstwa. Inni uwodzili mężatki - padło kilka trupów, gdy obdarzony rogami mąż zastał swą połowicę z gachem. Wreszcie zaczęły się gwałty. I w ten sposób moraliści wyrządzili tyle zła. Ktoś powie - niepowodzenia małżeńskie lub brak żony to krzyż, z którym trzeba się pogodzić i w ostateczności żyć w celibacie. Zgoda - tak trzeba, tak powinno się czynić. Dzięki Bogu, że obdarzył mnie dobrą żoną i nigdy nie musiałem korzystać z towaru, którym handluję. Ja jednak, jako kat, dostrzegam pewną prostą prawdę, której nie widzą przepełnieni zacnymi ideami moraliści. Ludzie są źli. Ludzie są źli z natury. Nie czynią tak, jak powinni. I z tym trzeba się liczyć