ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

Są to również drobnomieszczanie, przyssani do swoich kilkuhektarowych poletek mocniej niż sklepikarze do swoich sklepików. Jeszcze w połowie dziewiętnastego wieku żyli w poddaństwie. Nie chcą kolektywizacji, uważając ją za powrót do stanu nieznośnego dla ich przodków; czy zrywać się rano na głos gongu dworskiego ekonoma, czy na sygnał urzędnika kołchozu albo sowchozu - jest równie uciążliwe. Głucha nienawiść chłopów doprowadza aparat partyjny do rozdrażnienia. Bardziej nerwowi aktywiści skłaniają się po cichu do ustępstw: uważają, że kolektywizacja powinna być poprzedzona wspólnym używaniem maszyn na poletkach prywatnych i nastąpić może tylko po długim wstępnym okresie wychowawczym, rozłożonym, być może, na dziesiątki lat. Stąd kłopoty; dlatego ciągle tak popularne są szeptane hasła "narodowych komunistów". Ale Centrum żąda tempa. Proces upodobnienia struktury krajów zależnych od struktury Rosji powinien odbyć się możliwie najszybciej. Trudności wynikają też dla miast. Chłopów dzieli się na "biedniaków", "średniaków" i "kułaków", bo tylko wykorzystując wzajemne antagonizmy i łamiąc solidarność wsi można osiągnąć cel. Kryterium zaliczenia do kategorii wiejskich bogaczy nie jest tylko ilość posiadanej ziemi - osądza się "na oko", według tego, ile kto ma koni, krów i świń, jak mieszka, jak je, jak się ubiera. Zagrożony zaliczeniem do niewygodnej kategorii porzuca gospodarstwo, i ucieka do miasta albo stara się hodować jak najmniej koni, krów i świń i uchodzić za nędzarza; cierpi wskutek tego aprowizacja miast. Chłopi nie są jednak niebezpieczni. Mogą pobić jakiegoś urzędnika Partii czy zabić go w przystępie rozpaczy, nic więcej. Kiedy państwo jest jedynym nabywcą ich płodów, a na wysokość wymierzanych danin nie mogą mieć wpływu, są bezsilni. Opornym da radę policja bezpieczeństwa, która nie może uskarżać się na brak donosów od czasu, kiedy donos na sąsiada jest jedynym sposobem zabezpieczania siebie. Chłopi są masą bezwładną. Historia zna mało przykładów, żeby poważnie zagrozili rządzącym. Bunty chłopskie prawie zawsze służyły za narzędzie. Przywódcy, najczęściej niechłopskiego pochodzenia, używali ich do swoich celów. Siła chłopów leży tylko w ich liczbie: jest to siła jedynie wtedy, gdy przychodzi człowiek taki jak Lenin, który tę liczbę rzuca na szalę wypadków. Oczywiście chłopi są zdolni przyczynić zmartwień w chwilach wstrząsów, na przykład wojny. Dopóki istnieje prywatne gospodarstwo chłopskie, stanowi ono naturalną bazę partyzantów. W chacie chłopskiej zaopatrują się w żywność, śpią, opracowują plany działania. Kontrola, jaką zapewnia kołchoz, w którym każdy krok jego członków jest łatwy do śledzenia, jest niezbędna, jeżeli chce się uprzedzić podziemną działalność przeciwnika. Znacznie ważniejsi od chłopów są robotnicy. Większość z nich jest nastrojona niechętnie. To zrozumiałe: nie podobają się im normy, które muszą wyrabiać; normy te są stale podwyższane. Hasło "solidarności robotniczej" nie oznacza, że można tolerować solidarność załogi w fabryce, solidarność jest łamana dzięki instytucji "przodowników pracy" - zobowiązują się oni wyrabiać normy, którym nie mogą podołać ich koledzy. Dzieje się to pod wpływem dwóch środków: apelowania do ambicji i nacisku aparatu. W umysłach robotników daje się zaobserwować rozdwojenie, ambiwalencja. Z jednej strony doceniają oni korzyści, jakie zapewnia im system. Bezrobocie należy do przeszłości. Przeciwnie, jest stały brak rąk do pracy. Nie tylko głowa rodziny jest zatrudniona, kumulacja zarobków sprawia, że rodzina może odżywiać się (w okresach kiedy sklepy są lepiej zaopatrzone) lepiej niż dawniej. Dzieci robotnika mają łatwą możliwość społecznego awansu, z nich to rekrutują się kadry nowej inteligencji, nimi obsadzany jest aparat